rozdział dwudziesty dziewiąty

321 51 16
                                    

Rozdział dwudziesty dziewiąty, w którym wszystko zaczyna się wyjaśniać.

Z mocno bijącym sercem stanął przed drzwiami do mieszkania Doriana. Była już dziewiętnasta tego samego dnia, w którym jego chłopak zemdlał na środku klasy. Przyszedł do niego, choć obawiał się, że będzie niezręcznie. W końcu ostatnio coś ich podzieliło. Musiał jednak przynajmniej dowiedzieć się, czy tamtemu się polepszyło.

Otworzyła jego siostra. Pierwszy raz ją widział, ale z opowieści wiedział, że musi być to Jagoda lub Melisa.

- A ty kto? - zapytała podejrzliwie. Miała uroczą grzywkę i ciekawskie oczy.

- Jestem... - Zawahał się. Chyba nie powinien mówić prawdy. - Przyjacielem Doriego.

- A masz coś dla niego? - zainteresowała się, wychylając głowę przez drzwi.

- Mam - odrzekł tajemniczo. Sięgnął do kieszeni w kurtce i przez chwilę czegoś w niej szukał. Dziewczyna z wielką uwagą śledziła jego ruchy. W końcu wyciągnął dłoń formując kciuk i palec wskazujący w miniaturowe serduszko.

Dziewczynka zaśmiała się oczarowana i wpuściła Sineta do środka.

- Ale masz fajny naszyjnik. - Wskazała palcem na jego szyję, na której wisiał naszyjnik z gwiazdkami.

Chłopak sięgnął do swojego karku i odpiął wisiorek.

- Chcesz go? - Podał go dziewczynie, ale ona pomachała rękami.

- Nie trzeba! Tylko jest ładny. - Zaśmiała się. - Jest twój.

Niepewnie znów go założył.

- Jak się nazywasz? - zapytał jej.

- Melisa. A ty?

- Sinet. Kupię ci później taki naszyjnik - obiecał z uśmiechem.

- Serio? - Melisie zaświeciły się oczy.

- I powiedz mi, co lubi Jagoda, to też jej coś dam.

- Och, ona lubi pająki. Ble! - Wystawiła język.

- Idę do twojego brata - powiadomił ją i pomachał ręką zanim zapukał ostrożnie do pokoju Doriana. Nie usłyszał odpowiedzi, więc powoli uchylił drzwi i zajrzał do środka.

Zobaczył krągły kształt zwinięty w koc. Widać było tylko kawałek twarzy i dłonie trzymające telefon. Małe oczka wystraszone przeniosły się na niespodziewanego gościa. Dorian musiał nie słyszeć pukania. Zaczął wyplątywać się z koca i próbował wstać, ale zakręciło mu się w głowie i upadł z powrotem na łóżko, a Sinet już był przy nim.

- Chciałem tylko sprawdzić, czy żyjesz - powiedział, okrywając go z powrotem kocem. Dorian mrugał zdezorientowany i zagryzał i tak już poszarpaną wargę.

- Słuchaj, ja przepraszam - zaczął od razu, chwytając go za rękaw i sprawił, by usiadł. - Nie zapomniałem o twoich urodzinach tylko... wszystko zepsułem. Nic mi się wczoraj nie udało i szczerze chciałem to naprawić, ale nie wiedziałem, jak i jeszcze nie mogłem spać i po prostu w szkole...

- Już dobrze. - Objął Doriana i przytulił go do siebie. Był teraz dużą kulką zawiniętą w koc, nawet nie wiedział, gdzie ma ręce i nogi.

- I miałem dla ciebie prezent, ale zapomniałem go wziąć do szkoły. Tylko on jest trochę głupi. Kupię ci coś nowego, okej? - mówił z brodą opartą na jego ramieniu. W końcu zrobiło mu się trochę cieplej. Przez cały dzień marzł.

- Naprawdę coś dla mnie masz? Możesz mi dać. Myślałem już, że zapomniałeś...

- Nie zapomniałem - powtórzył. - Ale naprawdę kupię ci coś nowego.

- Ale ja chcę ten pierwszy prezent - powiedział słodko.

Dorian milczał przez chwilę aż głęboko westchnął.

- Jest w szufladzie biurka. Małe pudełko.

Sinet wstał i odszukał swój prezent. Usiadł znów na łóżku i powoli podniósł wieczko. Ten drugi obserwował go z obawą wyczekując reakcji.

- O! - zdumiał się. - To pierścionki!

- Pierścionki? - Teraz nawet Dorian się zdziwił. Nachylił się, żeby to zobaczyć, i faktycznie, w pudełku znajdowały się dwa identyczne pierścionki.

- Myślałem, że jest jeden - wyznał szczerze. Z tego wszystkiego zapomniał, jaki był zażenowany tym podarunkiem.

- To pierścionki dla pary - stwierdził, oglądając je. - O Boże, to przecież kotki. - Zauważył z poszerzającym się uśmiechem. Spojrzał na swojego chłopaka, ale on tylko siedział w swoim zawiniątku z nieodgadnioną miną.

- Więc ci się podoba? - dopytał ostrożnie.

- Tak. Musimy je założyć.

Sinet wziął rękę Doriana i przez chwilę dopasowywał pierścionek. W końcu wszedł na palec serdeczny. On sam musiał go mieć na wskazującym, żeby nie spadał. Na koniec splótł ich dłonie oglądając ostateczny wynik.

- Więc... Wszystkiego najlepszego - odezwał się brunet, ściskając mocniej jego rękę. Wziął ją do siebie na kolana i nie puszczał. Przesuwał kciukiem po zagłębieniach pomiędzy kostkami. Dobrze znał te dłonie, a dalej dziwił się, że miał prawo je trzymać w swoich.

- Dziękuję. - Zamilkł na moment, ale podjął temat, który go męczył już od wczoraj. - Co się stało na meczu? Słyszałem, że już wtedy byłeś przemęczony.

- To nic...

- To nie nic. Na następny dzień zemdlałeś.

- Nie wiem, czemu nie mogłem zmusić się do myślenia. A potem zrobiło mi się słabo - opowiedział cicho.

- Więc dlaczego nie powiedziałeś?

Dorian milczał. Nie wiedział, jak miał odpowiedzieć, bo sam nie wiedział, dlaczego nie potrafił przyznać się czasem, że jest mu źle.

- A teraz jak się czujesz? - Sinet zadał inne pytanie.

Wpatrywał się w swojego chłopaka, ale tamten wciąż milczał. Zaciskał nerwowo usta i co moment je zagryzał.

- Chcesz się przytulić?

Na to jedno pytanie znał odpowiedź. Opadł głową na kolana Sunny'ego i pozwolił mu bawić się swoimi włosami i głaskać się po policzku. Jego dłonie były takie troskliwe i ciepłe. Naprawdę cały dzień marzł. Serce mu marzło, a teraz stopniowo zaczynało się roztapiać i bić żywiej w jego piersi. Łatwiej mu się oddychało. Sam zawsze się gubił, ale z Sunnym przy boku rozjaśniały mu się myśli.

Kochał go. Kochał go. Kochał go.

Jedyne, o czym mógł myśleć, to o tym, że go kochał. Nigdy nie powiedziałby tego z taką śmiałością na głos, ale w myślach mógł bez końca to powtarzać. W końcu i tak nikt go nie usłyszy.

- Kocham cię.

Nie, to na pewno nie wyszło z jego ust. Odwrócił powoli głowę, żeby spojrzeć na Sunny'ego. To był on. Mógł to dostrzec w jego oczach, nawet gdyby sam tego nie usłyszał.

- Dlaczego?

- Nie wiem. Kocham cię - powtórzył. Tak pięknie się uśmiechał.

Dorian wyciągnął ręce spod koca, żeby objąć Sineta w pasie. Przewrócił go na materac i położyli się razem.

Słońce jest jedną z gwiazd | BLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz