rozdział trzydziesty trzeci

391 59 5
                                    

Rozdział trzydziesty trzeci, w którym dystans znika.

Dorian wiedział, że nieważne, co się stanie, musi dalej tam stać. Może i nie miał pojęcia, co powiedzieć, ale ucieczka nie wchodziła w grę.

- Więc? - powtórzył Sinet. Brzmiał obco.

- Jesteś zły? - Bał się podnieść na niego wzrok, ale i tak to zrobił, jednak wyraz twarzy Sineta pozostawał nieodgadniony.

- Zły? - powtórzył z niedowierzaniem, jednak po tym przez moment się namyślił i dodał: - Nie wiem.

Spuścił wzrok na ręce, w których wciąż trzymał walentynki. Sięgnął jedną dłonią do drugiej kieszeni i wyjął z niej kolejną karteczkę, na pierwszy rzut oka taką samą, jak inne. Podał ją Dorianowi ze słowami:

- Ta miała być dla ciebie.

Chłopak ostrożnie ją przyjął. Patrzył na znajome słowa w obcym języku ozdobione gwiazdkami. Eres una estrella.

- Powiedziałem Alicji, że nic między nami nie ma - wyznał, choć był pewien, że Sinet już wie. Inaczej nie unikałby go. Zagryzł policzek od środka i próbował oddać kartkę, ale blondyn pokręcił głową.

- Wciąż jest dla ciebie.

- Możemy się pogodzić? - spytał żałośnie.

- Nawet się nie kłóciliśmy. - Zdradzał pewne oznaki poruszenia, ale wciąż wydawał się po prostu zmęczony.

- Ale... To czemu nie rozmawiamy? - Ściskał kartkę w dłoni tak mocno, że się pogięła.

- Nie wiem. - Westchnął cicho. - Chyba jednak jestem na ciebie zły. - Zacisnął mocno oczy i zakrył twarz rękami. Wszystkie różowe walentynki, które dostał rozsypały się po podłodze. - Tak po prostu powiedziałeś komuś, że nic między nami nie ma. Że jestem wolny. Zupełnie jakby nie przeszkadzało ci, gdybym znalazł kogoś innego. Ja tylko myślałem... - Zrobił przerwę na pociągnięcie nosem. Uspakajał się przez chwilę, po czym spojrzał na Doriana. - Myślałem, że to znaczyło dla ciebie więcej.

- To znaczy dla mnie więcej, niż mógłbyś to zrozumieć. Ale za bardzo się bałem. Przepraszam. Naprawdę przepraszam. Zepsułem. Mogę to naprawić? Zrobię wszystko.

- Porozmawiamy po szkole? Nie powinniśmy znów omijać lekcji.

- Nie obchodzą mnie już lekcje. - Złapał go za rękę, żeby nie uciekł. - Nie odzywałeś się do mnie dlatego, że się ciebie wyparłem? Mogę powiedzieć wszystkim, że jesteśmy razem. Zrobię to.

- Nie o to chodzi... - Spojrzał w dół i po chwili wahania zahaczył o siebie ich palce. - Nie musisz od razu wszystkim mówić. To też nie tak, że chcę robić z tego sensację. Tylko po tym, co się stało z twoją mamą, nie wiedziałem, co mam zrobić i jak się zachowywać. - Zamilkł na moment. Nasłuchiwał, czy ktoś się do nich zbliża, ale był środek lekcji, a oni stali pod oknem schowani za filarem. - I wiem, że do mnie napisałeś. - Spojrzał mu w oczy. - I też przepraszam, bo celowo cię zignorowałem. Myślałem, że wtedy się o mnie postarasz, ale odpuściłeś i... znów to ja byłem tym idiotą, co się zakochał i mu nie wyszło. - Poczuł, jak jego policzki robią się gorące. Oczy mu nawilgły. Pociągnął nosem.

- Naprawdę mi zależy. Naprawdę się w tobie zakochałem. I naprawdę zrobię wszystko.

- Nie mów tak. - Zaśmiał się. - Powinieneś skupić się na sobie. Nie musisz nikomu mówić, jeśli nie chcesz.

- Ale wtedy ty nie będziesz szczęśliwy.

Sinet zagryzł nerwowo wargę.

- Zniosę to. Wiesz, czego bym nie zniósł? - Patrzył się na Doriana, który miał oczy tak samo czerwone jak on. - Gdybyś ty miał zrobić coś, czego nie chcesz ze względu na mnie.

Słońce jest jedną z gwiazd | BLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz