rozdział ósmy

611 72 19
                                    

Rozdział ósmy, w którym Dorian już dłużej nie wytrzymuje.

Nie mogli siedzieć w namiocie z koców przez wieczność, choć chcieli przynajmniej jeszcze przez chwilę pomilczeć razem otoczeni poduszkami i skryci przed światem.

To Sinet pierwszy zdecydował, że pora siąść do książek.

Mimo, że biurko posiadał duże, usiedli ledwo w kilka centymetrów od siebie. Nie odzywając się ani razu, zaczęli powtarzać materiał i rozwiązywać zadania. Sinetowi wyjątkowo nie szło to najlepiej, bo o ile posiadał odpowiednie umiejętności, żeby sprostać zadaniom, to jego zdolność skupienia prysnęła w chwili, w której kolano Doriana dotknęło jego uda. Nie mógł się poruszyć ani odsunąć. Nie mógł też nic powiedzieć, bo tak naprawdę nie chciał zmieniać obecnej sytuacji. Od punktu zetknięcia ich nóg szły w górę jego ciała małe iskierki, które skutecznie odwracały uwagę od czegokolwiek innego. I całe to rozemocjonowanie trwało do momentu, w którym Dorian zmienił pozycję i odsunął nogę. Stało się to tak po prostu i bezceremonialnie, że Sinet poczuł się prawie zdradzony.

W rzeczywistości Dorian nawet nie zauważył, że cokolwiek zrobił. Z każdą minutą ogarniało go coraz większe zmęczenie, więc zaczął wiercić się na krześle, by nie przysnąć. Ramiona zdawał się mieć z ołowiu, a powieki jakby ktoś ciągnął w dół. Nie rozumiał ani jednego słowa z tego, co czytał. Widział litery, które nie składały się w zdania. Tylko wiele, wiele liter. Mrugał powoli, zastanawiając się, co powinien zrobić.

- Aach... - westchnął Sinet, przeciągając się. - Bolą już mnie plecy. Usiądźmy na łóżku - zasugerował.

Dorian spojrzał na łóżko tęsknym wzrokiem. Przyjemnie by było tak usiąść na czymś miękkim, oprzeć się na poduszkach...

- Okej - zgodził się bezmyślnie. Pozwolił Sinetowi pierwszemu zająć miejsce, a potem sam przeniósł się na materac obok niego. Siedzieli w poduszkach w górze łóżka. Wcześniej zgasili światło i zostawili zapaloną tylko lampkę nocną oraz te małe lampki porozwieszane po pokoju.

- Gdzie twój podręcznik? - zapytał rozbawiony blondyn. - Nieważne, możemy korzystać z mojego. - Z tymi słowami przysunął się bliżej. - Mogę czytać na głos, a potem ty.

I nie czekając na potwierdzenie zaczął czytać definicje i wyjaśnienia.

Głos miał niski i ciepły, zupełnie jakby grube chmury opadły na ziemię, otulając ją gęstym puchem.

Związek chemiczny... szeregi homologiczne... wiązanie... nasycony... łączą się z atomami...

Powoli przestawał wyłapywać jakiekolwiek słowa. Materac był bardzo wygodny, a poduszka pozwalała mu się przyjemnie zapaść. Jakoś w międzyczasie przypadkiem przymknął oczy. Tak na chwilę, chcąc po prostu zamrugać, ale zapomniał ich otworzyć ponownie. Pozwolił sobie odpłynąć.

- Już mi się nie chce. Może teraz ty... - powiedział Sinet, odwracając się do kolegi. Wpatrywał się dobrą chwilę w jego łagodny wyraz twarzy, na której nie odnalazł już tej maleńkiej zmarszczki między brwiami ani zaciśniętych ust. Te ostatnie pozostawały lekko rozchylone. Można było na nich dostrzec pojedyncze pęknięcia, nadal jednak posiadały swój wiśniowy kolor.

- Możesz spać - szepnął niemal niesłyszalnie.

Ostrożnie zsunął się z łóżka i znalazł koc, którym mógłby przykryć śpiącego chłopaka. Uważnie go nim otulił, nie mogąc oderwać wzroku od tej uroczej twarzy, zasłoniętej prawie do połowy ciemną grzywką. Odgarnął pomału kilka kosmyków, w ogóle nie myśląc nad tym, co robi. Dopiero po chwili cofnął gwałtownie rękę, wciągając przy tym szybko powietrze. Miał świadomość swojej słabości do Doriana. Nie miał jednak pojęcia, co czuje tamten. Do tej pory trzymał dystans i nie inicjował zbliżeń, więc bezpiecznie jest wywnioskować, że traktuje Sineta jako przyjaciela. Nie przeszkadzało mu to. Właściwie był nawet szczęśliwy i z tego. Takie okoliczności powstrzymywały go natomiast od otwartego adorowania go i wyznania mu uczuć. Wolał to skryć i trochę pocierpieć niż sprawić, by Dorian poczuł się niekomfortowo. Bycie jego dodatkowym zmartwieniem to ostatnie, czego by chciał.

Słońce jest jedną z gwiazd | BLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz