~9~

1.6K 84 11
                                    

Postanowiłam, że zmienię mój styl pisania mam nadzieję, że wam to n będzie przeszkadzać. A jak tak to piszcie odrazu to będę pisać tak jak w poprzednich rozdziałach. Życzę miłego czytania <3

Izuku zabrał Shoto do jego tymczasowego domu, zajęło im to dość długo przez ranę na nodze Shoto. Gdy weszli do środka Deku poprosił służbę żeby zajęli się jego nogą o dziwo posłuchali się. Ulokowali go w pokoju obok Deku. Ten przesiedział przy nim dobre kilka godzin kiedy był nieprzytomny. Potem poszedł do siebie i usiadł na łóżku wpatrując się w okno i tak zasnął.

Obudził go dopiero głośny dźwięk dzwonów. Szybko podniósł się i wręcz biegiem ruszył w stronę drzwi. Wybiegł na zewnątrz i zobaczył Ktsukiego. Ulżyło mu na sercu kiedy go zobaczył. Sam nie wiedział dlaczego, ale przywiązał się już do chłopaka. Wojsko witały głośne wiwaty i okrzyki radości. Ale chyba tylko Izuku nie było tak do śmiechu jak wszystkim innym. Gdy jego wzrok spotkał się z tym Bakugo pospiesznie wszedł spowrotem do budynku. Oparł się o drzwi i głośno westchnął. Odczekał chwile i ruszył w stronę lokum Shoto. Gdy otworzył drzwi spotkał siedzącego na łóżku Shoto. Szybko rzucił się w jego stronę i przytulił go, przyjaciel odwzajemnił czynność.

- Już spokojnie, nic mi nie jest. Myślałeś, że jakaś rana na nodze, mnie pokona?

Izuku tylko kiwnął głową na nie. I dalej wtulił się w tors przyjaciela. Po chwili odsunął się od niego i starł łzy szczęścia z policzków i uśmiechnął się do niego. Todoroki odwzajemnił uśmiech. Pomiędzy nimi po chwili rozpoczęła się żywa rozmowa. O tym jak Izuku tu trafił i o różnych rzeczach, które wydarzyły się po odejściu zielonookiego.

Ich rozmowę przerwał przerwały otwierające się drzwi, a w ich progu stał przywódca stada. Shoto się spiął, a Izuku wstał z łóżka i spojrzał na niego z poważnym wyrazem twarzy.
Katsuki wszedł głębiej i zamknął drzwi bo nie wypada rozmawiać o poważnych rzeczach z otwartmi drzwiami.

- Widzę że żyjesz - zwrócił się do Shoto olewając zielonookiego, który zrobił bardziej poważną minę - Pociesze cię nie jesteś jedynym, który przeżył.

- Kto jeszcze przeżył?! - przerwał ciszę Izuku.

- A skąd mam wiedzieć? Wiem tylko że przywódca i kilku całkiem potężnych żołnierzy.

- Czemu nie zabiliście tego huja?! - wydarł się Shoto, co zdziwiło nie tylko Katsukiego, a także Izuku.

- Musi skończyć w męczarniach, a nie tak szybko pojebało cię! - tym razem odezwał się Bakugo - I izuku mamy do pogadania, jak będziesz miał czas przyjdz do mojego biura - powiedział to takim głosem że piegowaty mocno się spiął i jedyne słowo jakie zdołał z siebie wydusić było krótkie dobrze. Potem wyszedł.

~●~

Izuku nie spiesząc się zapukał w drzwi służbowej kwatery wodza. Otworzył mu je Kirishima, który po tej czynności dostał rozkaz aby wyjść. Rzucił mu krótkie powodzenia i wychodząc poklepał go po ramieniu. Izuku spiął się czując mnóstwo feromonów, które miały mu uświadomić że to on tu dominuje. Nastała stresująca cisza, którą po chwili przerwał Katsuki odchrząkając.

- Jestem ciekaw co ty sobie myślisz? To że przyjąłem cię pod swój dach nie oznacza że nie jesteś zwykłym mieszkańcem. Myślisz że możesz od tak rozkazywać mojej służbie? Sprowadzać tu tego skurwysyna i mnie olewać? Co ty sobie myślałeś kiedy to robiłeś?! Nie jesteś dla mnie nikim ważnym, tylko zwykłym mieszkańcem jak setki innych osób tutaj. To że było mi cię żal nie oznacza że teraz możesz robić sobie co chcesz w moim państwie. Jesteś tutaj zwykłym człowiekiem, o którym istnieniu nie wie praktycznie nikt tutaj. - gdyby Izuku w tym momencie był pod postacią wilka napewno dawno by podkulił ogon i spuścił uszy, zwijając się w kłębek żeby przetrwać ten atak na jego serce. Te kilka słów bardzo do zabolało, bardziej niż kłótnia z najlepszym przyjacielem. Może dlatego że zaczął czuć coś do Katsukiego, a on tak go teraz potraktował po tym co dla niego zrobił. Izuku myślał że Bakugo widzi w nim chociaż zwykłego znajomego albo nawet przyjaciela, ale biedna omega jak zawsze musiała się pomylić. Izuku stał tam jak słup soli, gdy Katsuki otworzył usta by wydać kolejne bolące dla Izuku słowa, ten wybiegł nie zatrzymując wręcz lejących się łez z jego oczu. Po drodze wpadł na Kirishime, który zmartwił się płaczącym chłopakiem ale ten szybko wymigał się od rozmowy i ruszył dalej. Wbiegł do pokoju Shoto zamykając drzwi na klucz i rzucił mu się na szyję. Ten w pierwszych sekundach nie wiedział co się dzieje ale gdy zielonooki spojrzał na niego swoimi zapłakanymi oczami, szybko zrozumiał co mogło się stać. Przytuli przyjaciela głaszcząc go po głowie i zaczął go uspokajać.

Tymczasem w gabinecie Katsukiego toczyła się tak głośna kłótnia pomiędzy dwojga przyjaciół, że cała służba zdążyła się ewakuować na inne piętro by tylko nie trafić na króla, który z chęcią mordu w oczach dawno poderżnął by im gardła.

- Wiesz przecież że nie chciałem! Czuje coś do niego i ty bardzo dobrze o tym wiesz! - wydarł się przywódca.

- Jeżeli naprawdę coś do niego czujesz to nie wydarł byś na niego mordy tak że ledwo co oddychał przez płacz. Poprostu spodobała ci się jego dupa i chciałeś go wykorzystać tak! Rozkochać, a potem zgwałcić i wygnać tak jak robiłeś za młodu!

- Nigdy w życiu nie zrobiłbym nic takiego nikomu. Wiesz że się zmieniłem Kirishima. A Izuku kocham i nigdy w życiu nie zrobiłbym mu takiego świństwa.

- Jeżeli naprawdę byś go kochał nigdy w życiu nie odepchnął byś go tak jak teraz, jesteś skończony chujem Katsuki.

- Nie panuje nad swoimi emocjami. Przecież bardzo dobrze o tym wiesz! Chciałem go tylko chronić

- To zobacz teraz do czego twoja "ochrona" doprawadziła!

- Przepraszam....

- Nie przepraszaj mnie tylko Izuku. Chociaż znając go on nigdy ci nie wybaczy tego co mu zrobiłeś. Zjebałeś wszystko i pogódź się z tym, sam tego nie naprawisz. A mojej pomocy w tym nie dostaniesz. Przemyśl najpierw swoje zachowanie Bakugo.

Słowo Bakugo wypowiedziane z ust przyjaciela bardzo zabolały Katsukiego. Z racji że ten od ich poznania nigdy nie zwracał się do niego po nazwisku, a także w tamtych rejonach nazywanie kogoś po nazwisku oznaczało brak szacunku do drugiej osoby. W tym dniu dwojga zakochanych ptaszków przestało się do siebie odzywać i straciło szczęśliwą iskierke w ich oczach, a także powód do życia.

Przepraszam że taki krótki ale zarwałam dla was nockę wymyślając jak dobrze napisać ten rozdział. Nadal nie jestem z niego dumna ale mam nadzieję że wam się spodoba. Przepraszam że angst ale jeżeli ktoś czyta moją tablice wie dlaczego.

Życzę wam miłego dnia/popołudnia/wieczoru/nocy
Widzimy się w następnym, który pojawił się jeszcze w tym miesiącu, przynajmniej postaram się to zrobić.

Mała zielona omega || BkDk ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz