~32~

573 39 2
                                    


Powóz stanął, a z niego zszedł Katsuki zdjął wszystkie sprzęty z konia i przywiązał go do niedaleko znajdującego się drzewa aby odpoczął. Po czym wrócił do wozu i otworzył drzwi.

-Jesteście głodni? - spojrzał na wszystkich, którzy wręcz błagali o jedzenie, a najbardziej Izuku, który musiał karmić dwójkę dość ruchliwych omeg. A jeśli ruchliwych to i potrzebowały dużo jedzenia. Bakugo uśmiechnął się pod nosem i wyjął zapasy, Które były z tyłu powozu i wszedł do niego po czym podał jedzenie każdemu kto mógł je jeść sam też trochę zgłodniał więc też coś zjadł, a nawet gdyby nic nie tknął Izuku by mu to nakazał.

~¤~

-Dzisiejszą noc spędzimy tutaj - powiedział Bakugo wchodząc do wozu.

-I dobrze, w końcu będziesz z nami spał - Izuku ułożył się wygodnie robiąc trochę miejsca obok siebie dla blondyna, który położył się i przytulił go na łyżeczkę. Izuku był naprawdę szczęśliwy, że mogą chociaż spędzić noc razem. W kółko tylko siedzą tutaj beż Katsukiego, a ten prowadzi wóz ale Izuku miał nadzieje, że to wszystko w końcu się skończy i będą mogli znów żyć normalnym życiem w swoim domu, aby dzieci miały normalne i szczęśliwe dzieciństwo.

· · ─────── ·𖥸· ─────── · ·
Z racji, że wkopałam się w bagno i za huja nwm co mam dalej pisać robię tutaj dość duży time skip o miesiąc, przepraszam, że jest ich tyle ale ja serio teraz n wymyślę nic ciekawego, a n chce żeby wszystko się nonstop powtarzało
· · ─────── ·𖥸· ─────── · ·

~miesiąc później~

Izuku schował się za dość dużym kawałkiem drewna, które wcześniej zapewne było domem. Trzymał maluchy blisko siebie bo te wyrywały się chcąc pomóc ojcu, każdy wiedział, że nic pożytecznego by nie wskurały, a tylko naraziły swoje życie.

-Już cichutko - przytulił je jeszcze mocniej bo te zaczęły piszczeć słysząc jak Katsuki jęczy z bólu. Izuku zamknął zapłakane oczy nie wiedząc co zrobić. Chciał jakoś pomóc ale jego nogi nie potrafiły się ruszyć. Katsuki kazał mu uciekać ale ten nie potrafił. W dodatku martwił się o Katsume, którego od dłuższego czasu nigdzie nie widział.

W wiosce wszędzie można było usłyszeć jęki bólu, ostatnie nabrane powietrza do płóc, krzyki dzieci i omeg, warczenie i inne dźwięki, które towarzyszą wojnie. Wataha Katsukiego odbudowała się i właśnie próbowała odbić swoje królestwo. A Katsuki walczył z już nie wiadomo, którym wojownikiem mieczem, ci wiedzieli, że jeśli ten zamieni się w wilka są na przegranej pozycji, dlatego jeśli jeden zostanie pokonany szybko pojawia się drugi I tak w kółko aż go nie wykończą. Co było bardzo bliskie bo ten zaczął tracić na siłach.

Izuku zaczął się rozglądać aż w końcu znalazł miejsce idealne. Powoli wstał na trzęsących się nogach i podbiegł do małej dziury, która znajdowała się niedaleko kolejnego zniszczonego budynku. Wsadził tam szczeniaki.

-Macie się stąd nigdzie nie ruszać zrozumiano?! Mama idzie pomóc tacie, a wtedy po was wrócę i wszystko będzie dobrze, obiecuje - pocałował oba przestraszone maluchy w głowy i zamknął dziurę kawałkiem drewna, które znajdowało się niedaleko. Pobiegł w kierunku odgłosów walki. Ukrył się za budynkiem i wyjrzał zza niego. Zauważył dwóch wojowników z obcej watahy. Jeden ledwo stał już na nogach, a drugi szykował się do ataku na Katsukiego. Izuku postanowił to wykorzystać i pokonać go przed Katsukim. Zaczął się rozglądać, a widząc miecz ucieszył się. Podniósł go i czmychnął pomiędzy budynkami, znalazł się za intruzem i zaczął głęboko oddychać, stresował się. W końcu udało mu się podnieść sztylet i wycelować go w wojownika. Rzucił nim z całych sił modląc się żeby chociaż trochę go to tasneło, nie patrząc na to gdzie sztylet się wbił szybko przemienił się i pobiegł na mężczyznę. Ku jego szczęściu miecz wbił się w udo uniemożliwiając mu poruszanie się. Powalił wroga i wyrwał mu z ręki jego miecz. Ten zaczął się szarpać i okładać Izuku po pysku ale ten nie zwracał na to uwagi. Przemienił się w człowieka i szybko łapiąc miecz, który przed chwilą trzymał alfa wbił go prosto w serce, a ciało mężczyzny znajdującego się pod nim opadło mezwladnie na ziemię. Po chwili usłyszał jak ktoś upada spojrzał w tą stronę i zauważył wcześniej walczącego z Katsukim wojownika leżącego i wykrwawiającego się na ziemi i wpatrującego się w niego Bakugo. Szybko podniósł się na chwiejących się nogach i do niego podbiegł. Złapał jego twarz w ręce i go pocałował.

-Izuku...co ty tu-

-Kacchan szybko, dałem Ci trochę czasu, uciekaj - odsunął się od niego na kilka centymetrów dając miejsce do przemiany.

-To tyczy się także ciebie, wiesz gdzie jest schron - w odpowiedzi dostał potwierdzające kiwnięcie głową - więc tam uciekajcie, nie szukaj Katsumy na pewno nic mu nie jest. Masz tam uciekać rozumiesz? - znów dostał potwierdzające kiwnięcie głową i po chwili przed zielonookim stał duży wilk. Spojrzał ostatni raz na Izuku i pobiegł w stronę domu głównego, w którym znajdował się ostateczny i znienawidzony wróg Katsukiego.

Izuku jednak postanowił posłuchać się blondyna i pobiegł po dzieci. Odsunął deskę i wyjął szczeniaki, które wręcz się na niego rzuciły. Podniósł je i ruszył w stronę schronu tłumacząc dziecią co się dzieje i gdzie jest ich ojciec.

Droga minęła im szybko ponieważ Izuku nie był wzrostem za wysoki więc dobrze udawało mu się unikanie walki. Gdy byli już dosłownie przy wejściu Izuku zauważył Katsume, szybko do niego podbiegł i wręcz rzucił mu się na szyję. Ich spotkanie przerwał huk i zbliżających się żołnierzy. Schron został szybko otwarty aby wpuścić obywateli więc Izuku szybko wszedł z dziećmi do środka. Usiadł pod ścianą i położył małe na kolanach. Te zmęczone, czując trochę bezpieczeństwa praktycznie od razu zasnęły. Katsuma oparł głowę o ramię Izuku i też przymknął oko zmęczony, a Izuku siedział i czuwał modląc się o to aby jego Katsuki wyszedł z tego cały i żywy.

Do następnego kochani i przepraszam, że to tyle trwało <3

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Do następnego kochani i przepraszam, że to tyle trwało <3

Mała zielona omega || BkDk ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz