~14~

1.5K 77 44
                                    


Pierwszy obudził się Izuku i pierwsze co zobaczył to nagi tors swojej miłości. Zarumienił się i lekko się odsunął co obudziło blondyna.

-Już nie śpisz?

-Przed chwilą się obudziłem - podniósł się do siadu i przetarł czerwone od płaczu oczy.

Katsuki poszedł w jego ślady i także usiadł. Przeciągnął się i spowrotem opadł na łóżko.

-Napewno nie potrzebujesz lekarza?

-Napewno Kacchan... Już aż tak bardzo nie boli - uśmiechnął się do niego.

-Pamiętaj jeśli za tydzień zaczniesz ż-

-Wiem Kacchan, wiem. Takie rzeczy to ja wiem praktycznie od dziecka - uśmiechnął się do niego, a potem mina mu zrzędła bo przypomniał sobie wszystko ponownie, jego oczy zaszkliły się, a ten zwinął się lekko w kulkę.

-No już nie płacz- starszy podniósł się i usiadł za Izuku przytulając go do siebie. Ten trochę się uspokoił i nie dał spłynąć łzą po swoich policzkach - dzisiaj mam ważne spotkanie, więc pół dnia siedzisz u tego Shoto czy jak mu tam było, a potem przejdziemy się po ogrodzie, okej?

-Mhm...a zjesz ze mną śniadanie i obiad?

-Śniadanie tak, ale obiad już nie zabardzo bo będę na tym spotkaniu. Ale Shoto i Uraraka mogą je z tobą zjeść

-Dobrze...Kacchan a powiedz mi...czy ty ich znajdziesz?

-Znajdę i najpierw jaja powyrywam, potem wyrwę wszystkie paznokcie, utnę palce, a jak będą jeszcze żyć to i kutasy im utnę, a jak po tym będą jeszcze żyć to coś tam im jeszcze utnę - uśmiechnął się takim typowym uśmiechem psychopaty i poklepał niższego po głowie.

-Ciesze się, że mogłem poznać twoją psychiczną stronę - zaśmiał się i spojrzał do góry na twarz Bakugo.

Ten się do niego uśmiechnął i zaczął go łaskotać pod pachami

-Kacch-an! Przestań! To łaskocze - zaczął się rzucać i śmiać jak opętany

- Bo ma łaskotać- uśmiechnął się i po chwili zaprzestał czynu - ubieraj się i idziemy zjeść śniadanie

-Dobrze mamusiu - podniósł się niechętnie z łóżka i ruszył w stronę szafy.

Bakugo zrobił to samo i wyszedł z pokoju. Poszedł się ubrać w niestety elegancki strój, którego nienawidził. Koszula, wdodatku jego znienawidzone zapinanie guzików. Kołnierz, który go cały czas uwierał i najgorsze obcisłe spodnie, które już wiele razy prawie rozszarpał. W dodatku także uwierające buty, zarzucił na siebie jeszcze swoją ukochaną czerwoną pelerynę i poszedł do jadalni. Oczywiście zajęło mu to dłużej niż Deku, który widząc go w takim wydaniu męcząc się z obcisłym kołnierzem zaczął się śmiać. Ten tylko spojrzał na niego z pogardą i usiadł na swoim miejscu.

Po życzeniu sobie smacznego zabrali się za jedzenie. Izuku nie miał zbytnio apetytu w dodatku bolało go gardło, więc szybko skończył jeść i czekał aż Kacchan także skończy. Długo nie musiał czekać bo ten już skończył. Odprowadził go jeszcze do Shoto, wcześniej uprzedzając go co się stało z jego przyjacielem. Pożegnał się i ruszył niechętne do sali tronowej.

Zielonooki usiadł na łóżku obok Todorokiego

-Jak się czujesz? - spytał.

-Już trochę lepiej....To przez Kacchana, opiekował się mną przez tą noc - uśmiechnął się na wspomnienie ze wczorajszej nocy.

-Widzę, że mój mały Izuku już tak szybko dorasta i się już zdążył zakochać na zabój - zaśmiał się na co dostał z łokcia w bok, zginął się ale po chwili znowu się wyprostował - Jak myślisz... -Izuku spojrzał na niego pytająco - Czy nasza paczka ma się dobrze?

Mała zielona omega || BkDk ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz