Trzy tygodnie później
Po porannym prysznicu przebrałam się we wcześniej przygotowane ubrania. Tego dnia nie mogłam pozwolić sobie na jeansy, nawet do szpilek. O trzeciej po południu miałam spotkanie z agencją public relations, która zastanawiała się nad nawiązaniem z moją restauracją stałej współpracy przy organizacji imprez dla swoich klientów. Potrzebowałam pokazać z najlepszej strony nie tylko lokal, ale i samą siebie.
Na tę okazję wybrałam błękitny garnitur, biały, gorsetowy top oraz kremowe szpilki. Niebieski pod każdą postacią wybijał błękitny odcień moich tęczówek i podkreślał jasną barwę włosów, dlatego moja szafa była pełna tych kolorów.
Ogarnęłam włosy, które najczęściej pozostawiałam rozpuszczone, po czym zajęłam się makijażem.
Nie musiałam się śpieszyć, więc założyłam słuchawki, po czym przeszłam do kuchni. Uwielbiałam słuchać muzyki, która naładowywała mnie emocjami. Przeglądając jedną z wielu playlist w aplikacji, postanowiłam zacząć od „Do I Wanna Know" Arctic Monkeys. Sensualne gitarowe dźwięki łączyły się ze zdecydowanym rytmem pozostałych instrumentów. Przy tym utworze nietrudno było zamknąć powieki i oddać się poruszającej ciałem muzyce. Akurat ja nie miałam takich planów, ponieważ skupiłam się na przygotowywaniu śniadania.
Odłożyłam szpilki obok kuchennej wyspy. Błękitną marynarkę powiesiłam na przeznaczony do tego haczyk na ścianie. Następnie wyjęłam z lodówki kilka składników, które spoczęły na marmurowym blacie. Odwróciłam się do dozownika z wodą. Napełniłam szklankę, po czym zamierzałam wrócić do warzyw na wyspie, jednak moje ciało doznało wstrząsu. W zasadzie to zamarłam, zapominając o oddychaniu, bo tam, gdzie chwilę wcześniej widziałam wyłącznie białe szafki kuchenne, stało trzech mężczyzn.
Szklanka wyleciała mi z rąk, rozbijając się na podłodze. Poczułam na stopach wodę, lecz nawet nie zastanawiałam się, czy spojrzeć w dół. Wpatrywałam się w ludzi, których nie powinno być w moim mieszkaniu.
Żołądek ścisną się nieprzyjemnie, a ślina boleśnie przechodziła przez gardło.
Jednym z intruzów był właściciel brązowych oczu, który trzy tygodnie temu pod pozorem przypadku urządził sobie ze mną pogawędkę w „Noire". Na jego tle stało dwóch potężnych mężczyzn. Nie chciałabym spotkać ich w ciemnej uliczce. Jeden przypominał harleyowca, nawet miał skórzaną kurtkę i długą czarną brodę. Natomiast drugi był typowym łysym osiłkiem, których widuje się jako bramkarzy przed nocnymi klubami.
Ich mroczna aura i ciemne ubrania kontrastowały z bielą i subtelną szarością kuchni.
Ściągnęłam słuchawki z uszu, rzucając je na najbliższy blat.
- Dzień dobry, Veronico – zaczął mężczyzna, którego widziałam po raz drugi.
Mój wzrok podążył w kierunku przejścia do salonu. Mężczyźni znajdowali się zbyt blisko drogi ucieczki.
- Nawet o tym nie myśl. – Odczytał moje zamiary.
- Co tu robicie? – warknęłam.
Torebka z telefonem również znajdowała się za daleko, dokładnie pośrodku dzielącego nas dystansu.
- Jakim cudem weszliście do budynku i mieszkania?
Na parterze w lobby znajdowała się portiernia z ochroniarzem. Każdy, kto wchodził do budynku był proszony o przedstawienie się i podanie numeru mieszkania, do którego zmierzał. Następnie ochrona kontaktowała się z mieszkańcem. Nigdy nikt nie przeszedł niezauważony.
![](https://img.wattpad.com/cover/335338622-288-k648624.jpg)
CZYTASZ
Rysa na szkle
RomanceNa pozór idealne życie Veronici, zakłóca niebezpieczny człowiek, u którego jej brat zaciągnął dług. Żąda zwrotu przysługi, lecz wcale nie chodzi mu o pieniądze. Veronica zostaje wciągnięta w niebezpieczną grę, w której stawką jest jej życie. #1 miej...