Moje mieszkanie wydawało się jeszcze bardziej puste niż po powrocie z Meksyku. Niby wszystko było na miejscu, urządzone przez architekta zgodnie z moimi wytycznymi, lecz czułam się w nim nieswojo. Bardziej przypominało zdjęcia z katalogu niż dom w pełnym znaczeniu tego słowa. Jedynie rodzinne fotografie przypominały, że to ja w nim mieszkałam.
Ze względu na pracę musiałam wrócić do Los Angeles. Za kilka dni miało nastąpić ponowne otwarcie restauracji, a w końcu ja byłam jej właścicielką.
Przed południem pojechałam na miejsce. Ustaliłam z szefem kuchni nowe menu, sprawdziłam zamówienia oraz przypomniałam personelowi znane im zasady pracy. W końcu też odebrałam telefon od Victora, umawiając się z nim na wieczór w moim mieszkaniu.
Wróciłam do domu najpóźniej, jak tylko mogłam. Odzwyczaiłam się od samotności. Musiałam zająć czymś myśli, więc przeszłam do porządkowania garderoby w towarzystwie lampki wina i głosu Niny Simone. Postanowiłam pozbyć się nienoszonych ubrań, a było ich całkiem sporo.
Nagle światło nad moją głową zgasło. Spodziewałam się przepalonej żarówki, lecz w sypialni również panowała ciemność. Jedyne oświetlenie stanowiła poświata wpadająca przez duże okna. Wykluczyłam awarię prądu, ponieważ zarówno w sąsiednim apartamentowcu jak i u sąsiadów nie zabrakło energii elektrycznej.
W chwili, gdy nastąpiła krótka przerwa między jednym utworem muzycznym a drugim, usłyszałam uderzenie czegoś ciężkiego o podłogę, dobiegające zza zamkniętych drzwi sypialni. Natychmiast wyłączyłam przenośny głośnik, aby mieć pewność, że nie miałam omamów słuchowych. Ponownie dotarł do mnie nietypowy dźwięk, ale tym razem cichszy.
Wychodząc z pokoju włączyłam latarkę w telefonie. Nastała cisza. Nie zauważyłam niczego podejrzanego. Zatrzymałam się w salonie, gdzie przez przeszkloną ścianę wpadało trochę oświetlenia z sąsiedniego budynku.
Pisnęłam, gdy rozdzwonił się telefon w moich rękach. Miałam wrażenie, że lada moment serce wyskoczy mi z piersi.
Spojrzałam na wyświetlacz, gdzie pojawiło się imię Michaela i sytuacja natychmiast wydała się znajoma.
- Nie jesteś oryginalny – zakomunikowałam bez zbędnej kurtuazji.
Wyciszyłam kiełkujący niepokój i zaczęłam wypatrywać znajomej postaci. Mieszkanie miało prawie sto metrów kwadratowych, więc znajdowało się w nim sporo zakamarków. Nie śpieszyło mi się, więc pewnym krokiem szłam przed siebie.
- Słucham? – Udawał, że nie miał pojęcia, o czym mówiłam.
- Wiem, że to ty, więc tym razem mnie nie przestraszysz.
- Nie wiem, o czym mówisz, Veronica. Dzwonię, aby zapytać, czy wszystko w porządku?
Zauważyłam lekko przekrzywiony obraz na ścianie, więc wyrównałam go do odpowiedniej pozycji.
- Odkryłam twój kolejny ukryty talent, aktorstwo.
Usłyszałam kroki wykonywane w ciężkich butach. Dobiegały z drugiej części mieszkania.
- Victor niedługo u mnie będzie, więc lepiej, abyście się nie spotkali – wyjaśniłam. Nie miałam ochoty wprowadzać brata w szczegóły mojej relacji z Michaelem.
- Veronica. – Mężczyzna zabrzmiał bardzo poważnie. – Nie rozumiem, o czym mówisz. – Nie słychać było w jego głosie nawet nuty rozbawienia. Jestem w Culver City.
Dopiero teraz usłyszałam z telefonu nie tylko jego głos, ale i dźwięki ruchu ulicznego.
Zamilkłam, zatrzymując się w półkroku.
CZYTASZ
Rysa na szkle
Roman d'amourNa pozór idealne życie Veronici, zakłóca niebezpieczny człowiek, u którego jej brat zaciągnął dług. Żąda zwrotu przysługi, lecz wcale nie chodzi mu o pieniądze. Veronica zostaje wciągnięta w niebezpieczną grę, w której stawką jest jej życie. #1 miej...