Rozdział 14.

4.6K 186 2
                                    

 Kolejną imponującą rezydencją na wzgórzach Los Angeles była posiadłość należąca do Brada Jensona, ojca Meghan. W przeciwieństwie do nowoczesnych brył i stonowanych kolorów dominujących we wnętrzach należących do Nathana, jego dom przypominał pałac z wnętrzem godnym francuskich dworów z XVIII wieku. W wieczór zaręczyn jego córki pomieszczenia zdominowane przez złoto, kryształy czy aksamit wypełniały dekoracje w liliowym kolorze, czyli w motywie przewodnim przyjęcia.

Stałam na piętrze, spoglądając w dół za barierkę zdobioną złotem, gdzie pierwsi gości witali się Bradem i jego żoną. Meghan miała zrobić wielkie wejście, więc czekała w swojej sypialni aż wszyscy przybędą na miejsce.

Przyjęcie miało bardzo formalny i elegancki charakter. Sylwetki kobiet przechodzących przez hol zdobiły kreacje dorównujące tym z Oscarów. Natomiast mężczyzn obowiązywały smokingi. W sali balowej rozstawiła się orkiestra, która od dwóch kwadransów akompaniowała pojawiającym się gościom.

Na tę okazję wybrałam czarną, długą suknię z opadającymi ramionami. Na wysokości biustu, talii oraz ud materiał ciasno przylegał do ciała. Swobody ruchom nadawał rozporek ciągnący się wzdłuż lewej nogi. Dopełnieniem kreacji były srebrne sandałki na cienkiej szpilce. Biżuterię ograniczyłam do minimum, decydując się wyłącznie na nieduże kolczyki z białego złota z drobnymi diamentami oraz pierścionek do kompletu.

Dostrzegłam organizatorkę przyjęcia, która ze słuchawką w uchu przemykała z jednej części domu na drugą. Pomagały jej jeszcze dwie dziewczyny odpowiedzialne za nawigowanie gośćmi oraz zatrudnioną specjalnie na tą okoliczność obsługą.

Za dziesięć minut miało się rozpocząć przedstawienie, więc również ja zaczęłam powoli kierować się do sali bankietowej. Marmurowe schody rozchodziły się na dwie części, kończąc swój bieg kilka metrów przed wysokimi drzwiami frontowymi otwartymi na oścież.

Przywitałam się z kilkoma znajomymi twarzami. Zahaczając o tacę z kieliszkami szampana przeszłam do podłużnego pomieszczenia. Jedną z dłuższych ścian pokrywały lustra, natomiast przeciwną wysokie okna wychodzące na ogród. Wnętrze udekorowane było dodatkami w liliowym kolorze oraz białymi kwiatami. Dwa kryształowe żyrandole dodawały przestrzeni prawdziwie królewskiego charakteru.

Podeszłam do Victora, któremu towarzyszyła jego najnowsza zdobycz. Brunetka o azjatyckich korzeniach okupywała ramię mojego brata. Rozglądała się po sali niczym po muzeum, przez co wywnioskowałam, iż nie obcowała na co dzień z luksusem. Widziałam ją po raz drugi, ale nie zamierzałam przywiązywać się do jej obecności. Mój brat nie był stały w uczuciach, więc często zmieniał partnerki.

- Rozumiem, że Meghan nas dziś nie zaskoczy i jak zawsze pojawi się spóźniona? – rzucił sarkastycznie, gdy stanęłam u jego boku.

- Jak zawsze – odparłam.

Rozejrzałam się po przestrzeni, ale tym razem nie podziwiałam dekoracji, na które wydano krocie. Przyglądałam się gościom. Większość z nich przybyła na przyjęcie ze względu na ojca Meghan. Eric Jenson był ważnym człowiekiem w przemyśle filmowym. To on powołał do życia kariery wielu aktorów, reżyserów czy scenarzystów. Miał władzę, więc skoro chciał, aby na zaręczynach jego córki obecny był Ryan Gosling, tak też było.

Orkiestra zamilkła, co oznaczało, że do sali weszli narzeczeni. Meghan w długiej, liliowej sukni domu mody Dior, kroczyła pewnie u boku Thomasa. Tryskała od niej niezachwiana pewność siebie. Wyciągnięta szyja miała zwrócić uwagę na diamentową kolię Bulgari. Przypominała boginię niegodną spojrzeń śmiertelników.

Rysa na szkleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz