Rozdział 9.

5.7K 208 6
                                        

Nie miałam pojęcia, czego się spodziewałam z jego strony, ale na pewno nie obojętności. Nie pociągnął pocałunku, tylko cały czas stał niczym lodowa góra. Jakbym całowała się ze ścianą. Powinnam się cieszyć, ale nie mogłam.

Poczułam się upokorzona. Kiełkowała we mnie wściekłość na niego i na samą siebie.

- Dlaczego chciałeś pocałunku, skoro... – urwałam, gdy usłyszałam w swoim głosie desperację.

W brązowych oczach zabłysła niepokojąca iskra, ale ją zignorowałam. Jeszcze nigdy nie czułam tak wielkiego zażenowania. Nie powinnam godzić się na grę i jej chore zasady. Od początku zamierzał mnie upokorzyć, a ja podałam mu się na srebrnej tacy.

Z ciężarem na barkach odwróciłam się z zamiarem odejścia. Nie chciałam dłużej na niego patrzeć.

Wściekła do granic możliwości zdążyłam wykonać zaledwie jeden krok, gdy zostałam szarpnięta za nadgarstek. Zmusił mnie, abym znów stanęła z nim twarzą w twarz. Nie zdążyłam nic powiedzieć, pomyśleć ani się ruszyć, gdy poczułam jego dłoń we włosach. Szarpną za nie, jednocześnie atakując moje wargi swoimi. Wcześniejszy chłód zastąpił ogień. Nie miałam pojęcia, co się działo. Postępowałam instynktownie, więc gdy wsunął mi język do ust nie protestowałam.

Michael oplótł ramię wokół mojej talii, przyciągając mnie jeszcze bliżej. Złapałam się jego ramienia, a drugą ręką chwyciłam kark.

Nasze języki wiły się, jakby już na zawsze miały pozostać w swoim towarzystwie. Poczułam mrowienie między nogami. Nie potrafiłam uspokoić oddechu, który galopował wraz z szaleńczym pędem pocałunku.

Jęknęłam, gdy niespodziewanie natarł na mnie, zmuszając, abym nie odsuwając się od niego, wykonała kilka kroków w tył. Zatrzymałam się, gdy napotkałam na przeszkodę. Michael uniósł mnie i posadził na stole bilardowym. Ulokował się między moimi udami. Pochylił się nade mną. Przesunął usta na moją szyję, którą na przemian zagryzał i pieścił językiem. Doprowadzał mnie tym do szaleństwa. Czułam płomień na każdym fragmencie skóry. Oddychałam głośno, tracąc kontrolę nad oddechem.

Gwałtownie pociągnął mnie za włosy. Jęknęłam, ponieważ poczułam lekki, ale też przyjemny ból. Odsunął mnie od siebie, tak aby nasze oczy mogły się spotkać. Drugą ręką chwycił za kości policzkowe, wbijając palce w skórę. Miałam wrażenie, że chciał coś powiedzieć, lecz żadne słowa z jego ust nie padły. Za to zobaczyłam w brązowych oczach mieszaninę szaleństwa, wściekłości i podniecenia.

Znów mnie pocałował, niemal połykając moje usta. Puścił moją twarz, pozostawiając mocny uścisk we włosach. Przysunął mnie bliżej krawędzi stołu. Zadrżałam, gdy poczułam ciepłą dłoń wkradającą się pod materiał sukienki. Głaskała moje udo, przesuwając się wyżej. Czy chciałam przekroczyć granicę? Nie miałam pojęcia, ale na pewno nie chciałam przestać czuć.

Wsunęłam rękę pod koszulkę Michaela. Dotykałam twardych, napiętych mięśni. Pragnęłam zasmakować jego skóry językiem.

- Michael, dzwoni... – nieproszony głos, rozszedł się po pomieszczeniu, w którym dotychczas słychać było wyłącznie nasze przyśpieszone oddechy.

Ocknęłam się. Jakby ktoś wypowiedział zaklęcie odczyniające zły urok. Odepchnęłam mężczyznę od siebie, zanim on zdążył zareagować na obecność trzeciej osoby. Przestraszona zeskoczyłam ze stołu, a mój wzrok natknął się na Tony'ego, który przyglądał się nam, niczym największej zagadce, która trapiła ludzkość od pokoleń.

Jeżeli pozostały jakieś skrawki mojej godności, tylko odejście w milczeniu mogło je uratować. Dlatego ruszyłam do wyjścia, mijając Tony'ego. Nie odwróciłam się za siebie, ale też nie biegłam. Szybkim krokiem przemierzałam kolejne metry, gapiąc się w swoje stopy.

Rysa na szkleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz