Rozdział 28

525 65 25
                                    

Kuchnia wręcz kipiała tym charakterystycznym, delikatnym zapachem skrobi, który wypełnił usta Jeongguka niczym łyżka pełna białego, świeżo ugotowanego ryżu. Mlasnął, po raz pierwszy od dawna czując głód zaraz po przebudzeniu. Obrócił się na brzuch, chcąc zagłuszyć ciche pomruki, przy czym jego żebra wbiły się nieprzyjemnie w futon, a policzek utonął w miękkiej poduszce. Chłód niewyleżanej poszewki objął jego twarz, przypominając niepewny manewr czyjejś czułej dłoni, która nawiedzała go we śnie.

— Która godzina? — mruknął sam do siebie, na siłę wyciągając zdrętwiałe nogi. Jęknął też przy tym pod nosem, czując pojedyncze trzaski przytulonych do siebie kręgów kręgosłupa. Pomyślał wtedy mimochodem, że zaczyna się na poważnie starzeć.

Yoongi, który właśnie otworzył ryżowar i nakładał kleiste ziarna do miseczek, omiótł młodszego wzrokiem sponad kuchennej wyspy. Szczupłe ciało w zbyt dużej pidżamie, wygięte niczym struna, przypominało mu Pana Skarpetę. Ledwie powstrzymał się od podejścia do Gguka i pogłaskania go po głowie w nadziei, iż nastroszy przy tym swoje uszy.

— Dochodzi dziewiąta — powiedział cicho, stwierdziwszy po chwili milczenia, że był przecież jedynym, który mógł odpowiedzieć wtedy na to pytanie. — Wesołych świąt, Ggukie.

— Wesołych świ... — urwał wpół zdania, po czym uniósł głowę i z trudem zadarł podbródek tak, by móc spojrzeć na mężczyznę, z którym właśnie rozmawiał.

Yoongi stał w kuchni, ubrany w koszulkę do spania oraz czarne bokserki, ciasno przylegające do ciała u zwieńczenia jego smukłych ud. Włosy miał rozpuszczone, zaczesane do tyłu i wetknięte za uszy, a w dłoniach trzymał miseczkę z ryżem oraz plastikową szpatułkę. Odkryta skóra mężczyzny skrzyła się, spowita światłem kuchennej lampy, wybijając całą gamę kolorów jego tatuaży tak mocno, że aż wydawało się to nachalne.

Kaprysy wszechświata nigdy wcześniej mu na to nie pozwoliły, więc dopiero wtedy Gguk po raz pierwszy przyjrzał się tym wzorom, które zdobiły nogi Yoongiego. Oba kolana wytatuowane miał w tradycyjne dancheong na planie nieregularnego rombu, podobne do tego oplatającego jego szyję oraz prawą rękę. Na obu udach dumnie prezentowały się też symetryczne, czarno-białe czaple w stojących pozach, obrzucające się wzajemnie spojrzeniami. Łydki z kolei miał już zupełnie nagie, nie licząc ciemnych, cienkich włosków, które dodawały mu męskości. Jeongguk od razu poczuł się dziwacznie, ponieważ sam, jeżeli tylko czuł się na siłach, raczej golił swoje nogi. Robił to od lat dlatego, żeby nienawidzić siebie i swoje męskie ciało troszkę mniej.

Zaczął się zastanawiać, czy Yoongi czuł zeszłej nocy szorstki, odrastający już po ostatnim goleniu meszek na jego łydkach. Odwrócił wzrok i wbił go w kanapę, momentalnie przygnębiony faktem, iż wszystko przypominało mu, że był... inny. Po prostu inny.

— Wszystko okej? — Yoongi odstawił miseczkę na kuchenny blat, a szpatułką cisnął niedelikatnie do miski w ryżowarze.

Czuł wzrok Jeongguka na swoim ciele. Analizował każdy jego ruch i zachodził w głowę, czy ten przypomniał sobie właśnie cały wczorajszy wieczór i czy nie zaczął wszystkiego żałować. Oczami wyobraźni widział już, jak Gguk odbija się dłońmi od futonu i biegnie do łazienki, by zwymiotować. Przecież miał go za obrzydliwego, nigdy tego nie ukrywał. 

Paralelnie, w uszach Yoongiego dzwoniła wyszeptana poprzedniego dnia obietnica, a z tyłu głowy zalęgła się nadzieja, że tym razem będzie inaczej. Na skórze na nowo zmaterializował się dotyk ciała, które trzymał w objęciach całą noc, a jego usta ściągnęły się mimowolnie tak, jakby znowu leżał milimetry od Jeongguka; na tyle blisko, że, gdyby naszła go taka ochota, mógłby swobodnie całować jego szyję. Żałował, że obudziła się w nim pokusa, by wstać i zrobić świąteczne śniadanie. Gdyby się jej nie poddał, to chociaż dłużej trzymałby Gguka przy sobie. Co więcej, na pewno nie odpuściłby sobie krótkich, desperackich muśnięć, którymi obsypałby okolice jego Jabłka Adama, wędrując aż ku linii szczęki, by chytrze zatrzymać się na pełnych, chociaż przesuszonych po całej nocy ustach.

PRZYSIĘGAM ZJEŚĆ SWOJE SŁOŃCE [yoonkook]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz