Rozdział 16

322 39 13
                                    




Praca, mówisz?

Praca.

Jaka praca?





Prędkość, z jaką Jeongguk uciekał z prokuratury poprzedniego dnia, dała mu się we znaki, gdy późnym popołudniem wychodził z gabinetu psychiatry. Zakwasy w łydkach sprawiły, że ledwo doczołgał się do nadziemnej stacji metra. W głowie szumiało mu od leków, przez co rozgrywka szachów w ogóle mu nie szła, a rozmowa z Berniem okazała się mdła i jałowa.





To długa historia.

Za długa, by zdradzić mi szczegóły?

Idiotyczna, nie warta zdradzania czegokolwiek komukolwiek.






Wszedł do wagonu, który akurat podjechał na Ttukseom. Prawie zderzył się przy tym z powłoką z pleksiglasu, oddzielającą tory od pociągu. Ten był pełen ludzi, więc kilkanaście par oczu widziało, jak prawnik w ostatnim momencie obraca się w niezdarnym piruecie, prawie że wpadając do środka.

Chcąc uniknąć dalszych spojrzeń, Gguk przystanął przy ostatnim, pustym, ciemnogranatowym miejscu dla starszych osób, po czym usiadł na nim bezceremonialnie, czując, jak uginają się pod nim kolana. Kolejnych kilka osób zmierzyło go tym razem nie rozbawionym, a karcącym spojrzeniem, ale nic sobie z tego nie zrobił. Czuł się tak źle, że równie dobrze mógłby być emerytem.





Och, okej. Rozumiem. Chcesz o niej porozmawiać?

Nie, po prostu jestem wkurwiony i musiałem... Musiałem to komuś powiedzieć.

Wkurwiony... Rozumiem, że bierzesz leki?

Biorę. Po co miałbym tu przychodzić, jakbym ich nie brał?






Palce lewej dłoni dziwnie bolały go od przesuwania apatycznie figur na szachownicy, a gojąca prawa była dziwne drętwa, toteż miał ochotę wysiąść na następnej stacji i tak położyć się na torach, by uciąć sobie obie na wysokości nadgarstków. Wszystko działało mu na nerwy i nie wiedział, czy to przez nagłą, zupełnie nietaktowną propozycję Seokjina, czy fakt, iż jego największy sekret już definitywnie nie był tylko jego.





Xanax czasem tak działa.

Powoduje wkurwienie?

Między innymi.

Co jeszcze?

Senność.

Miałoby to sens.

Mam nadzieję, że nie przyjechałeś samochodem?

Nie... Ale będę mógł, jak już się przyzwyczaję, prawda?

Nie bardzo, Jeongguk.

Nawet jak zagoi mi się dłoń?

Nawet. Samochód odpada do czasu zmiany leków.





Na stacji Seongsu wagon opróżnił się nieco, toteż Jeongguk przesiadł się na inne miejsce, chcąc uniknąć sztyletów, które co chwila ktoś wbijał w niego wzrokiem. Odzwyczaił się od jazdy komunikacją miejską. Prawie zapomniał, jak pełni osądów byli wszyscy dookoła.

PRZYSIĘGAM ZJEŚĆ SWOJE SŁOŃCE [yoonkook]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz