Tim
- Nie mam apetytu – powiedziała Maddie odsuwając od siebie kanapkę. Westchnąłem zrezygnowany, po czym spojrzałem na zalaną łzami Briee. Denny darł się niebogłosy uwieszony jak zwykle mojej szyi a moja koszulka lepiła się od potu, soku i jego łez do mojego ciała. Boże, jeszcze chwila i oszaleję… Próbowałem postawić braciszka na podłodze aby się przebrać, kiedy usłyszałem dzwonek do drzwi. Z przerażeniem zerknąłem na zegarek widząc że jest siedemnasta – właśnie o tej porze miały przyjść do mnie Lili i Betty.- O nie… – powiedziałem do siebie rozglądając się po koszmarnym bałaganie, moim brudnym ubraniu, płaczących dzieciach i całej reszcie. To będzie cud jeśli nie uciekną stąd z krzykiem. Kiedy usłyszałem kolejny dzwonek zamknąłem oczy pokonując zażenowanie i podszedłem do drzwi aby je otworzyć. Moim oczom ukazała się Lili, ubrana w krótką, czarną sukienkę, wyglądająca jakby właśnie wyszła z planu zdjęciowego. Moje usta rozchyliły się w niemym zachwycie kiedy uśmiechnęła się szeroko na widok mojego upaćkanego brata. Tuż przy niej stała Betty zerkając na mnie z wyraźnym współczuciem, kiedy Denny zaczął wydzierać się jeszcze głośniej wycierając swoją ubrudzoną marchewką buźkę o moje ubranie. Cudownie.
- Hej, wejdźcie - odparłem a dziewczyny wkroczyły do mojego małego salonu, Betty rozejrzała się, a w jej oczach mogłem zobaczyć to co zapewne chciała powiedzieć, czyli mniej więcej „co za masakra” natomiast Lili wydawała się niewzruszona, uśmiechając się wciąż ciepło do Dennego.
Dzisiaj kiedy byłem na farmie by przekazać moje obowiązki Tobyemu, spotykałem Betty która powiedziała mi, że Lilianne straciła rodziców jako malutka dziewczynka i jako dziecko nie miała domu, więc teraz bardzo dużo uwagi poświęca opiece nad dziećmi, szczególnie nad tymi z Domów Dziecka. To była jedna najsmutniejszych i zarazem najsłodszych rzeczy jakie usłyszałem. Jakaś część mnie w chwili kiedy ją zobaczyłem już zdążyła ją ocenić – idealna dziewczyna z idealnym życiem, piękna, zapewne zapatrzona w siebie i onieśmielająca, jednak z tego co usłyszałem od mojej przyjaciółki Lili była jedną z najbardziej empatycznych i czułych osób jakie spotkałem i cieszyłem się że ktoś z takim doświadczeniem w pracy z dziećmi które straciły bliskich porozmawia z moim rodzeństwem.
Mimo to było mi głupio za to jak bardzo sobie nie radziłem i za to w jak fatalnym stanie wydawał się być mój dom i moja rodzina.
- Dzieciaki to Lili i Betty – powiedziałem ale Briee tylko zachlipała nosem, Denny wydarł się jeszcze głośniej, a Maddie nawet nie ściągnęła słuchawek z uszu, leżąc na podłodze i patrząc się martwo w ścianę.
Rewelacja.
- Denny za chwilę się uspokoi. Od wczoraj często płacze, ale zaraz dam mu soczek… - próbowałem jakoś rozładować atmosferę i wcisnąłem ustnik od specjalnej butelki w buźkę Dennego, zapytałem Briee, czy nie chciałabym się napić ale ona nawet na mnie nie spojrzała. Westchnąłem zrezygnowany – Przepraszam was, ale tak to teraz wygląda…
Lili podeszła do mnie i poczułem jej ciepłą delikatną dłoń na moim ramieniu. Spojrzała z uczuciem na mojego braciszka, a kiedy jego mała brudna rączka powędrowała do jej włosów tylko się zaśmiała. Denny złapał za platynowo złote pasmo, ewidentnie zafascynowany tym kolorem i zaczął przeczesywać je w paluszkach jakby bardzo spodobała mu się gładka, jedwabista faktura jej włosów.
- Twój soczek wygląda na bardzo pyszny, mogę spróbować? – spytała, a Denny bez gadania wyciągną w jej stronę obśliniony ustnik. Zaśmiałem się kiedy zaczęła udawać że z niego pije robiąc zabawne miny, a moje serce zrobiło jakiś milion uderzeń na sekundę. Po chwili Lili oddała mu soczek, a Denny wydawał się zachwycony kiedy powiedziała że był pyszny i zaproponowała że później się z nim pobawi.
CZYTASZ
Tears
Romance18+❤ ZAKOŃCZONA ❤ Przed korektą Lilienne od zawsze była zimna, nieczuła i pozbawiona wrażliwości - szczególnie w kwestii mężczyzn. Seks był dla niej rozrywką, złamane męskie serca - utrapieniem, romantyzm - żenującą bzdurą, a miłość wyświechtanym f...