Rozdział 22

929 121 38
                                    

Lilianne


Śmiałyśmy się, wypijając kolejnego drinka, a głośna muzyka dudniła z głośników, kiedy siedziałyśmy w jednym z klubów w Salt Lake City. Betty prawie popłakała się ze śmiechu kiedy opowiadałam jej kolejną z historii, jakie przytrafiły mi się podczas jednej z szalonych, spędzonych w nowojorskich klubach nocy.

- Facet miał na sobie kostium Kermita. Tańczyłam z pieprzoną żabą. Był niemożliwy – zaśmiałam się przypominając sobie wieczór kawalerski pewnego chłopaka. Wszyscy jego przyjaciele mieli przebrać się za postaci z kreskówek. Kermit oszalał na moim punkcie. Był przezabawny, ale oczywiście skończyło się tylko na tym że przetańczyłam z nim niemal całą noc, śmiejąc się jak wariatka.

- Był tam ktoś dla mnie?

- Ciasteczkowy potwór był gorący… - odparłam z udawanym uznaniem. – Miałam nawet do ciebie dzwonić…

- Cholera czemu tego nie robiłaś?! Albo w sumie to dobrze, bo mogłabym skończyć w Nowym Jorku z gorącym ciasteczkowym potworem, zamiast tutaj z Rayem pieprzonym Andersonem, czyli miłością mojego życia – westchnęła z rozmarzeniem. - A ty nie poznałabyś Tima… -  dodała wymownie, na co pokiwałam głową.

- Tak... To byłoby szkoda – odpowiedziałam, machając na kelnera, który powracał do mnie niczym boomerang. Niemal padł przede mną na kolana, kiedy ściągnęłam go wzrokiem. – Dwa razy Seks on the Beach, kotku – mrugnęłam do niego, a on przełknął ślinę i pokiwał zamaszyście głową, biegnąc po nasze drinki – Dam mu spory napiwek. Chłopak się stara – powiedziałam, dopijając swojego drinka.

- Stara? On pełza u twoich stóp. Jak ty ot robisz, że każdy facet się przed tobą płaszczy, co? – spytała mnie przegryzając słomkę.

- Nie przesadzaj…

- Po co pytam. Trzeba po prostu wyglądać tak jak ty.

- Jesteś piękna Betty.

- Ale nie mam tego czegoś, co odbiera facetom rozum. W przeciwieństwie do ciebie. Jesteś nie tylko piękna, masz w sobie to coś, kochana – dodała, a ja zacmokałam kręcąc na nią głową.

- Poniosło cię, siostro. Nie wymyślaj bzdur, tylko pij - zaśmiałam się opróżniając swojego drinka, kiedy kelner przyniósł nasze zamówienie i pochylił się stawiając je na naszym stoliku, patrząc mi w oczy. Uniosłam brew i uśmiechnęłam się przyjaźnie.

- Mogę coś jeszcze dla ciebie zrobić? – spytał lekko zachrypniętym głosem. Był bardzo przystojny i użył mile przeze mnie widzianego, uległego tonu, przyjmując taką samą, poddańczą postawę. Jakby oddawał się w moje posiadanie w ciemno i bez żadnych hamulców.

- Nie dziękuję – odparłam, bo Tim zajmował każdy zakamarek mojego serca, ciała, umysłu i duszy, i nie dało się tam wepchnąć nawet cienia minimalnego zainteresowania innym facetem. Pokiwał głową i odszedł mówiąc, że jest do mojej dyspozycji.

Betty westchnęła przeciągle.

- Nie chcę być wścibska, Li, ale… Jak tam z Timem? Słodki jest, prawda? – zagadnęła bawiąc się słomką.

- Zabójczo – odpowiedziałam zakładając nogę na nogę.

- Lubisz go?

TearsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz