Lilianne
Obudził mnie zapach kawy, więc zeszłam na dół przeciągając się po przespanej nocy. Nie wiem kiedy zasnęłam ale spałam do rana. Tim musiał zabrać Dennego i zanieść go do łóżeczka, więc naprawdę wypoczęłam, a kiedy zobaczyłam go w kuchni uśmiechnęłam się szeroko.
- Dzień dobry – przywitałam się.
- Dzień dobry. Dzieciaki już po śniadaniu. A ty co sobie życzysz? Mam do dyspozycji kilka propozycji – odparł wymachując jakąś wielką łyżką.
- Och doprawy? W takim razie zamieniam się w słuch – usiadłam na wysokim krześle przy stole i oparłam się na swojej dłoni.
- A więc… Mogę zrobić naleśniki, płatki, jajecznicę, albo… - zajrzał do lodówki – parówki – dodał, a ja się zaśmiałam.
- Zjem płatki – odpowiedziałam wstając z krzesła.
- Nie wstawaj, ja ci przygotuję – pokazał na mnie palcem, więc opadłam na krzesło i patrzyłam jak podgrzewa mleko i nasypuje moje musli do miseczki. Po chwili postawił przede mną miskę z szerokim uśmiechem na ustach.
- Dziękuję. Jesteś kochany – odpowiedziałam i zaczęłam jeść swoje śniadanie – Jak dzieciaki? Jak się czuje Denny? – spytałam, a on usiadł koło mnie i westchnął głośno.
- Chyba w końcu jest zdrowy. Od rana nie ma nawet stanu podgorączkowego. Na szczęście…
Pomasowałam go delikatnie po ramieniu, uśmiechając się do niego pokrzepiająco.
- Dziękuję ci za wszystko, Lili… – wziął moją dłoń i pocałował każdy mój palec patrząc mi w oczy, więc natychmiast zrobiło mi się gorąco. Zagryzłam wargę z trudem przełykając płatki, kiedy wziął mojego palca między swoje pełne wargi. O. Mój. Boże. Gapiliśmy się na siebie, a ja nie miałam pojęcia kiedy i czy w ogóle poruszyć temat tego co robiliśmy w nocy. Może nie powinnam? To w końcu było zupełne przekroczenie moich granic, prawda? Na dodatek zaledwie kilka dni temu wykrzykiwałam mu w twarz teksty typu „Ze mną facet nigdy nie jest na górze bla, bla, bla”, a jakiś czas później jak gdyby nigdy nic pozowałam mu mnie wziąć powoli i delikatnie. Och cholera, było tak miło… Wszystko we mnie zacisnęło się z potrzeby na samo wspomnienie tego przecudownego uczucia. Jego ciało na moim, jego głos, sposób w jaki się we mnie poruszał, to jak mnie wypełniał, było mi tak dobrze… Pocałował wnętrze mojej dłoni, a ja ciągle gapiłam się na niego z rozchylonymi wargami. Przełknęłam ślinę i podskoczyłam, kiedy usłyszałam pukanie. Tim zmarszczył brwi i odłożył delikatnie moją rękę.
- Otworzę – wstał i ruszył do drzwi a kiedy je otworzył dosłownie zamarłam, na dźwięk znajomego, skrzeczącego głosu.
- Dzień dobry… Szukam Lilianne Veeris. Jestem jej ciotką. Dostałam ten adres, ale…- zaśmiała się – domyślam się, że jej tutaj nie ma. Wie pan gdzie mogła się zatrzymać? Jest tu w ogóle jakieś cywilizowane miejsce w pobliżu?
Tim zaniemówił, więc wstałam od stołu i stanęłam przy nim, a moja ciotka wytrzeszczyła na nie oczy.
- Lilianne – dotknęła się w dramatycznym geście za klatkę piersiową. – Co ty tutaj robisz? Czy ty w ogóle wiesz co się dzieje na świecie? Co ci odbiło, żeby zaszywać się w tej głuszy, z… - zerknęła z rezerwą na Tima, a gdy mu się przyjrzała pokiwała ze zrozumieniem głową – No cóż, właściwie może nawet cię rozumiem – powiedziała przesuwając zainteresowanym spojrzeniem po Timie, a ja napięłam wszystkie mięśnie. Moja ciotka zgrywała cnotkę, ale uwielbiała młodych chłopców, których namawiała na seks, za który płaciła naprawdę spore pieniądze. Im ładniejszy był chłopak tym więcej ciotka była w stanie mu zapłacić za to, aby ją zadowolił. Niemal widziałam jak wymachuje setkami przed twarzą Tima. Był zdecydowanie w jej typie. Obrzydliwe, wredne babsko, prędzej zaduszę ją własnymi rękami niż pozwolę jej się do niego zbliżyć.
CZYTASZ
Tears
Romance18+❤ ZAKOŃCZONA ❤ Przed korektą Lilienne od zawsze była zimna, nieczuła i pozbawiona wrażliwości - szczególnie w kwestii mężczyzn. Seks był dla niej rozrywką, złamane męskie serca - utrapieniem, romantyzm - żenującą bzdurą, a miłość wyświechtanym f...