Rozdział 21

1K 117 16
                                    

Lilianne

Obudził mnie zapach kawy, więc zeszłam na dół przeciągając się po przespanej nocy. Nie wiem kiedy zasnęłam ale spałam do rana. Tim musiał zabrać Dennego i zanieść go do łóżeczka, więc naprawdę wypoczęłam, a kiedy zobaczyłam go w kuchni uśmiechnęłam się szeroko.

- Dzień dobry – przywitałam się.

- Dzień dobry. Dzieciaki już po śniadaniu. A ty co sobie życzysz? Mam do dyspozycji kilka propozycji – odparł wymachując jakąś wielką łyżką.

- Och doprawy? W takim razie zamieniam się w słuch – usiadłam na wysokim krześle przy stole i oparłam się na swojej dłoni.

- A więc… Mogę zrobić naleśniki, płatki, jajecznicę, albo… - zajrzał do lodówki – parówki – dodał, a ja się zaśmiałam.

- Zjem płatki – odpowiedziałam wstając z krzesła.

- Nie wstawaj, ja ci przygotuję – pokazał na mnie palcem, więc opadłam na krzesło i patrzyłam jak podgrzewa mleko i nasypuje moje musli do miseczki. Po chwili postawił przede mną miskę z szerokim uśmiechem na ustach.

- Dziękuję. Jesteś kochany – odpowiedziałam i zaczęłam jeść swoje śniadanie – Jak dzieciaki? Jak się czuje Denny? – spytałam, a on usiadł koło mnie i westchnął głośno.

- Chyba w końcu jest zdrowy. Od rana nie ma nawet stanu podgorączkowego. Na szczęście…

Pomasowałam go delikatnie po ramieniu, uśmiechając się do niego pokrzepiająco.

- Dziękuję ci za wszystko, Lili… – wziął moją dłoń i pocałował każdy mój palec patrząc mi w oczy, więc natychmiast zrobiło mi się gorąco. Zagryzłam wargę z trudem przełykając płatki, kiedy wziął mojego palca między swoje pełne wargi. O. Mój. Boże. Gapiliśmy się na siebie, a ja nie miałam pojęcia kiedy i czy w ogóle poruszyć temat tego co robiliśmy w nocy. Może nie powinnam? To w końcu było zupełne przekroczenie moich granic, prawda? Na dodatek zaledwie kilka dni temu wykrzykiwałam mu w twarz teksty typu „Ze mną facet nigdy nie jest na górze bla, bla, bla”, a jakiś czas później jak gdyby nigdy nic pozowałam mu mnie wziąć powoli i delikatnie. Och cholera, było tak miło… Wszystko we mnie zacisnęło się z potrzeby na samo wspomnienie tego przecudownego uczucia. Jego ciało na moim, jego głos, sposób w jaki się we mnie poruszał, to jak mnie wypełniał, było mi tak dobrze… Pocałował wnętrze mojej dłoni, a ja ciągle gapiłam się na niego z rozchylonymi wargami. Przełknęłam ślinę i podskoczyłam, kiedy usłyszałam pukanie. Tim zmarszczył brwi i odłożył delikatnie moją rękę.

- Otworzę – wstał i ruszył do drzwi a kiedy je otworzył dosłownie zamarłam, na dźwięk znajomego, skrzeczącego głosu.

- Dzień dobry… Szukam Lilianne Veeris. Jestem jej ciotką. Dostałam ten adres, ale…- zaśmiała się – domyślam się, że jej tutaj nie ma. Wie pan gdzie mogła się zatrzymać? Jest tu w ogóle jakieś cywilizowane miejsce w pobliżu?

Tim zaniemówił, więc wstałam od stołu i stanęłam przy nim, a moja ciotka wytrzeszczyła na nie oczy.

- Lilianne – dotknęła się w dramatycznym geście za klatkę piersiową. – Co ty tutaj robisz? Czy ty w ogóle wiesz co się dzieje na świecie? Co ci odbiło, żeby zaszywać się w tej głuszy, z… - zerknęła z rezerwą na Tima, a gdy mu się przyjrzała pokiwała ze zrozumieniem głową – No cóż,  właściwie może nawet cię rozumiem – powiedziała przesuwając zainteresowanym spojrzeniem po Timie, a ja napięłam wszystkie mięśnie. Moja ciotka zgrywała cnotkę, ale uwielbiała młodych chłopców, których namawiała na seks, za który płaciła naprawdę spore pieniądze. Im ładniejszy był chłopak tym więcej ciotka była w stanie mu zapłacić za to, aby ją zadowolił. Niemal widziałam jak wymachuje setkami przed twarzą Tima. Był zdecydowanie w jej typie. Obrzydliwe, wredne babsko, prędzej zaduszę ją własnymi rękami niż pozwolę jej się do niego zbliżyć.

TearsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz