Rozdział 8

1.4K 161 41
                                    

Lilianne

- Ti-ti – usłyszałam ciche wołanie i otworzyłam powoli oczy. Poczułam jak Tim się we mnie wtula, jak jego silne, męskie ciało oplata moje. Nigdy nie spałam z mężczyzną w ten sposób i musiałam przyznać że było to naprawdę przyjemne, przynajmniej jeśli w grę wchodził Tim. Odsunęłam się lekko i spojrzałam na jego twarz. Spał jak zabity z lekko rozchylonymi wargami. Biedaczek, pewnie przez poprzednie noce z oczywistych przyczyn nie zmrużył oka.

- Ti-ti – usłyszałam głosik nieco głośniej i wyślizgnęłam się niechętnie spod Tima, żałując że nie mogę go obudzić w zupełnie inny sposób...

Zerknęłam na zegarek, nie było jeszcze szóstej rano. Właśnie wtedy pomyślałam, że nie będę go budziła. Niech się w końcu wyśpi. Przykryłam go kołdrą, a wychodząc z pokoju zamknęłam za sobą drzwi.

- Ti- ti! – głosik tym razem odezwał się z pretensjami, więc uśmiechnęłam się na ten słodki dźwięk.

Weszłam do pokoiku Dennego i zobaczyłam jak leży i ziewa z potarganymi włoskami, ściskając w malutkich rączkach swój kocyk.

- Ti-ti... - znowu te pretensje.

- A może być Li-li? – zapytałam unosząc brew i podeszłam do tego słodziaka. – Chcesz iść do mnie? – spytałam, a mały wstał i wyciągnął do mnie rączki. Wzięłam go i przytuliłam, a on wtulił się we mnie jak mały miś koala i zaczął słodko ziewać zatapiając rączki w moich włosach. – Ojej, jak miło – powiedziałam do niego, na co się uśmiechnął.

- Miło – powtórzył.

- Ślicznie – odpowiedziałam i przechyliłam głowę.

Ciekawa byłam w jakim dokładnie wieku jest ten maluch. Betty mówiła, że ma niespełna dwa latka. Mało mówił jak na ten wiek ale znałam dzieciaki, które miały słabą mowę nawet jako cztero- lub pięciolatki, więc to nic dziwnego. Denny musiał mieć niewiele ponad półtora roku, ponadto był drobniutki. I wyjątkowo słodki.

- Chyba musimy zmienić pampersa, co mały? – zmarszczyłam nos w dość zabawny sposób, na co Denny się zaśmiał.

Rozejrzałam się po skromnym, ale zadbanym i czystym pokoiku. Wszystko było poukładane więc musiałam szukać ani pampersów, ani chusteczek nawilżających. Po dziesięciu minutach i naciągnięciu wyjątkowo łatwych w obsłudze pielucho-majtek, dumna z siebie odstawiłam małego na podłogę.

- Ti- ti? – zapytał jakby nieco zaniepokojony nieobecnością brata. Nie umknęło też mojej uwadze, że póki co ani razu nie spytał o matkę.

Wzięłam go znowu na ręce.

- Titi śpi. Myślę, że moglibyśmy pozwolić mu jeszcze troszkę odpocząć. Zgadzasz się? – spytałam, ale maluch nie wydawał się przekonany. – W międzyczasie pójdziemy na dół i porobimy coś fajnego, na przykład przygotujemy na śniadanie jakieś pyszne naleśniki. Umiem zrobić takie najlepsze, z syropem klonowym i owocami, zjadłbyś?

Denny pokiwał główką, więc zeszliśmy na dół z przygotowanym planem.

Postawiłam Dennego na podłodze i zajrzałam do lodówki, która była niemal pusta.

- Kurczę, z tego co tu mamy nie zrobimy naleśników... - biedny Timmy, wszystko na jego głowie.

Chciałam mu pomóc najbardziej jak to możliwe, więc zerknęłam wymownie na Dennego.

- A co ty na to, abyśmy pojechali na zakupy? – spytałam malucha, na co się zaśmiał i pokiwał główką. – Super. Zorganizujemy coś pysznego żebyś zjadł wcześniej, a ciocia kupi co trzeba i po powrocie zrobimy Timmowi i dziewczynkom niespodziankę. Świetny pomysł, prawda?

TearsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz