Per Ernest.
- dobra, to teraz wytłumacz co tak właściwie tu robimy? - spytał Piotrek gdy dojechaliśmy pod miejsce docelowe.
- to jest dom tego przyziemniaczka, musimy jakoś tam wbić żeby nikt nas nie zauważył, do pewnego momentu przynajmniej
- Ernest, czy ty chcesz włamać się do czyjegoś domu? Pogrzało cię człowieku, jak Karol się dowie... o mój Boże, jak Karol się dowie to ja już może zadzwonię żeby pogrzeb dla mnie szykowali, ja....
- zamknij się, Karol nam nic nie zrobi dopóki będziemy go mieć, a teraz już chodź i nie pękaj stary, odkręcimy to - odparłem tym samym przerywając mu jego smęty.
Wyszliśmy z samochodu i wyszukałem szybko właściwy dom, gdy już to zrobiłem zawołałem Piotrka gestem ręki.
Próbowałem popchnąć drzwi ale były zamknięte.
- nie wejdziemy, czyli sprawa załatwiona - zaczął Piotrek lecz szybko go uciszyłem.
- nie wejdziemy tędy, ale możemy znaleźć inne wejście
Powoli przeszłem dookoła domu i bingo, znalazłem otwarte okno na oścież. Wspiąłem się po deskach ma ścianach i wszedłem oknem do, jak się później okazało, łazienki.
Zawołałem Piotrka, i już po chwili staliśmy oboje jak debile nie wiedząc co dalej.
- no i co teraz, geniuszu?!
Bez komentarza ruszyłem dalej, wyszedłem i w ciemno wybrałem jakiś pokój, ja i moje szczęście...
Gdy wszedłem zastałem jakiegoś chłopaka, śpiącego w łóżku.
- mam go - szepnąłem sam do siebie i ruszyłem w jego stronę.
Niestety jak się później okazało, nie był to człowiek, którego szukałem.
***
Obudziły mnie jakieś odgłosy dobiegające zza drzwi, pewnie Igor znów lunatykuje, zobaczyłem, że za oknem już dzień. Wstałem całkowicie z łóżka i ruszyłem w stronę wyjścia aby położyć Igora spać, broń boże go nie chce obudzić.
Raz już próbowałem to dostałem lampą w głowę.
Otworzyłem drzwi i pierwsze co zobaczyłem to Igora, który wbiega do mojego pokoju i szybko zamyka drzwi przytrzymując je oraz oddychając z przerażeniem.
- znów ci się śniło, że gonił cię wilkołak, mówiłem nie oglądaj wieciej pamiętników wampirów, a ty dalej... -zacząłem lecz Igor szybko mi przerwał.
- zamknij się, lepiej uciekajmy albo się schowajmy, w twoim domu jest jakiś dwóch typów
- och już nie przesadzaj, idź może się ogarnąć bo za kilka godzin masz...
I w tym momencie do pokoju weszło dwóch mężczyzn, nie było zbytnio czasu aby się im przyglądnąć, ale jedyne co wychwyciłem, to to, że jeden był bardziej napakowany i miał czarne włosy, a drugi był chudawy i miał brunatne włosy.
Później widziałem już tylko ciemność...
***
Już zbliżaliśmy się powoli do bazy, gdy zaczęło do mnie docierać jedno..
- jest jeden problem, jak my ich zabierzmy do chaty tak żeby Karol tego nie widział? - tym razem to ja zacząłem wątpić w swój plan.
- pójdę obczaić sytuację, zagadam jakoś Karola a ty ich weźmiesz do środka
- dobra, jak coś to na ciebie
Zaparkowałem samochód jak najbliżej domu i wyszedłem razem z Piotrkiem. On udał się w stronę drzwi wejściowych a ja zacząłem wyciągać pierwszego z tej dwójki.
Ah tak, niestety mój plan nie przewidywał jakiś komplikacji związanych z kimś innym, tak czy siak nawet lepiej, będzie więcej zabawy.
Po chwili wybiegł Piotrek.
- Karol gdzieś poszedł, chata jest wolna, lepiej się pośpieszmy
Wziął drugiego na ręce, niczym panne młodą i pobiegliśmy do mojego pokoju.
- dobra, teraz znajdź gdzieś w tamtych szufladach taki brązowy słoiczek i mi go podaj
- Ernest, zaczynam się ciebie bać i to tak na poważnie
Położyłem przyziemniaczków obok siebie na moim łóżku i związałem ich za nogi i ręce do poręczy mojego łóżka jakimś sznurkiem, który sobie przygotowałem już wcześniej.
W tym czasie Piotrek podał mi wcześniej wspomniany słoiczek z tabletkami.
- trzeba ich jeszcze uśpić na co najmniej godzinę, potrzebujemy kilku rzeczy
- a co tak właściwie chcesz im zrobić?
- czy ty musisz zadawać tyle niepotrzebnych pytań? po prostu chodź, zamknę drzwi na wypadek gdyby ktoś wrócił
Zdałem sobie sprawę z dwóch bardzo istotnych rzeczy, pierwszą jest to, że już nie ma odwrotu, a drugą... że tak naprawdę nie mam planu...
Dobra, byłam trochę najebana jak to pisałam, nie podoba mi się to w ogóle ale kompletnie nie mogę nic wymyślić innego więc zostawię tak jak jest i zaryzykuje. Mogę zaspojlerować, że mysle już nad tym jak ich zesfatać( mam napisane do 17 rozdziału XD ) więc jest super, szczerze to myślałam, że wcześniej to wyjdzie no ale cóż, lubię przeciągać fabule hihi.
MIŁEGO DNIA KOCHANI/ LUB NOCY!!
marchewka~702 słowa
CZYTASZ
Never Say Never
FanficHubert Wydra, zwykły chłopak rozpoczynający nowe życie w Warszawie gdzie spotyka tajemniczego zielonookiego bruneta z którym szybko łapie wspólny język ,niedługo później Hubert dowiaduję się prawdy o mężczyźnie, czy to może wpłynąć na ich relacje ?