12.

71 7 0
                                    

Per Ernest.

- dobra, to teraz wytłumacz co tak właściwie tu robimy? - spytał Piotrek gdy dojechaliśmy pod miejsce docelowe.

- to jest dom tego przyziemniaczka, musimy jakoś tam wbić żeby nikt nas nie zauważył, do pewnego momentu przynajmniej

- Ernest, czy ty chcesz włamać się do czyjegoś domu? Pogrzało cię człowieku, jak Karol się dowie... o mój Boże, jak Karol się dowie to ja już może zadzwonię żeby pogrzeb dla mnie szykowali, ja....

- zamknij się, Karol nam nic nie zrobi dopóki będziemy go mieć, a teraz już chodź i nie pękaj stary, odkręcimy to - odparłem tym samym przerywając mu jego smęty.

Wyszliśmy z samochodu i wyszukałem szybko właściwy dom, gdy już to zrobiłem zawołałem Piotrka gestem ręki.

Próbowałem popchnąć drzwi ale były zamknięte.

- nie wejdziemy, czyli sprawa załatwiona - zaczął Piotrek lecz szybko go uciszyłem.

- nie wejdziemy tędy, ale możemy znaleźć inne wejście

Powoli przeszłem dookoła domu i bingo, znalazłem otwarte okno na oścież. Wspiąłem się po deskach ma ścianach i wszedłem oknem do, jak się później okazało, łazienki.

Zawołałem Piotrka, i już po chwili staliśmy oboje jak debile nie wiedząc co dalej.

- no i co teraz, geniuszu?!

Bez komentarza ruszyłem dalej, wyszedłem i w ciemno wybrałem jakiś pokój, ja i moje szczęście...

Gdy wszedłem zastałem jakiegoś chłopaka, śpiącego w łóżku.

- mam go - szepnąłem sam do siebie i ruszyłem w jego stronę.

Niestety jak się później okazało, nie był to człowiek, którego szukałem.

***

Obudziły mnie jakieś odgłosy dobiegające zza drzwi, pewnie Igor znów lunatykuje, zobaczyłem, że za oknem już dzień. Wstałem całkowicie z łóżka i ruszyłem w stronę wyjścia aby położyć Igora spać, broń boże go nie chce obudzić.

Raz już próbowałem to dostałem lampą w głowę.

Otworzyłem drzwi i pierwsze co zobaczyłem to Igora, który wbiega do mojego pokoju i szybko zamyka drzwi przytrzymując je oraz oddychając z przerażeniem.

- znów ci się śniło, że gonił cię wilkołak, mówiłem nie oglądaj wieciej pamiętników wampirów, a ty dalej... -zacząłem lecz Igor szybko mi przerwał.

- zamknij się, lepiej uciekajmy albo się schowajmy, w twoim domu jest jakiś dwóch typów

- och już nie przesadzaj, idź może się ogarnąć bo za kilka godzin masz...

I w tym momencie do pokoju weszło dwóch mężczyzn, nie było zbytnio czasu aby się im przyglądnąć, ale jedyne co wychwyciłem, to to, że jeden był bardziej napakowany i miał czarne włosy, a drugi był chudawy i miał brunatne włosy.

Później widziałem już tylko ciemność...

***

Już zbliżaliśmy się powoli do bazy, gdy zaczęło do mnie docierać jedno..

- jest jeden problem, jak my ich zabierzmy do chaty tak żeby Karol tego nie widział? - tym razem to ja zacząłem wątpić w swój plan.

- pójdę obczaić sytuację, zagadam jakoś Karola a ty ich weźmiesz do środka

- dobra, jak coś to na ciebie

Zaparkowałem samochód jak najbliżej domu i wyszedłem razem z Piotrkiem. On udał się w stronę drzwi wejściowych a ja zacząłem wyciągać pierwszego z tej dwójki.

Ah tak, niestety mój plan nie przewidywał jakiś komplikacji związanych z kimś innym, tak czy siak nawet lepiej, będzie więcej zabawy.

Po chwili wybiegł Piotrek.

- Karol gdzieś poszedł, chata jest wolna, lepiej się pośpieszmy

Wziął drugiego na ręce, niczym panne młodą i pobiegliśmy do mojego pokoju.

- dobra, teraz znajdź gdzieś w tamtych szufladach taki brązowy słoiczek i mi go podaj

- Ernest, zaczynam się ciebie bać i to tak na poważnie

Położyłem przyziemniaczków obok siebie na moim łóżku i związałem ich za nogi i ręce do poręczy mojego łóżka jakimś sznurkiem, który sobie przygotowałem już wcześniej.

W tym czasie Piotrek podał mi wcześniej wspomniany słoiczek z tabletkami.

- trzeba ich jeszcze uśpić na co najmniej godzinę, potrzebujemy kilku rzeczy

- a co tak właściwie chcesz im zrobić?

- czy ty musisz zadawać tyle niepotrzebnych pytań? po prostu chodź, zamknę drzwi na wypadek gdyby ktoś wrócił

Zdałem sobie sprawę z dwóch bardzo istotnych rzeczy, pierwszą jest to, że już nie ma odwrotu, a drugą... że tak naprawdę nie mam planu...

Dobra, byłam trochę najebana jak to pisałam, nie podoba mi się to w ogóle ale kompletnie nie mogę nic wymyślić innego więc zostawię tak jak jest i zaryzykuje. Mogę zaspojlerować, że mysle już nad tym jak ich zesfatać( mam napisane do 17 rozdziału XD ) więc jest super, szczerze to myślałam, że wcześniej to wyjdzie no ale cóż, lubię przeciągać fabule hihi.

MIŁEGO DNIA KOCHANI/ LUB NOCY!!

marchewka~702 słowa

Never Say Never Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz