Per Ernest.
Siedziałem tak i patrzyłem na załamanego blondyna przez dobre kilka minut aż w końcu bezszelestnie opuściłem mój pokój tym samym zostawiając Huberta samego. Sam jednak chwyciłem za telefon i wybrałem numer do Karola.
- słuchaj Ernest, nie mam teraz czasu na ploteczki więc jeśli dzwonisz w tej sprawie to nie trafiłeś na odpowiedni moment, zadzwoń później - oznajmił zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć lub chociaż się przywitać.
- nie wiem czy wiesz ale właśnie otworzyłem poradnie psychologiczną dla pewnych blondynów z wyrzutami sumienia i obrzydzeniem do samych siebie, jak chcesz to wpadnij
- jest u was Hubert, wszytko z nim w porządku?
- oczywiście, właśnie siedzi załamany w pokoju, nie odpowiada na żadne moje słowa i czyny, lepiej tu przyjedz i go napraw bo nie wiem czy wiesz, ale nie studiowałem psychologii
- wiem, zaraz tam będę, spróbuj mu pomóc błagam - poprosił niemal płaczliwym tonem na co rozłączyłem się oraz ponownie wcieliłem w psychologa...
Wszedłem do pomieszczenia, w którym siedział Hubert, tym razem nie był już tylko załamany, teraz siedział i płakał... Nie jestem najlepszy w pocieszaniu zagubionych dusz.
- hej Hubert, Karol zaraz tu będzie, będziesz mógł z nim pogadać i takie tam... - eh, chyba nie poskutkowało bo dalej siedział i się nie odzywał, no dobra muszę to przyznać, jestem chujowy w pocieszaniu a moja poradnia psychologiczna jest spisana na straty.
Po jakiś 10 minutach przyjechał Karol, żadne ludzkie uczucia nie oddawały tego jak bardzo się w tedy ucieszyłem. Wybiegłem przed dom gdzie zastałem wcześniej wspomnianego szatyna.
- Ta praca mnie męczy, potrzebuje urlopu.. - oznajmiłam prześmiewczo.
- ty lepiej sobie teraz nie żartuj tylko gadaj co wiesz
- a co ja biedny mogę, powiedziałem mu tylko co nieco o twojej przeszłości no i chłopak siedzi tam taki załamany i się nie odzywa ani słowem
Już bez żadnych komentarzy udaliśmy się oboje do domu a następnie do pokoju w którym przebywał pacjent. Stwierdziłem jednak, że nie będę im przeszkadzał, zamknąłem drzwi i oddaliłam się, oczywiście podsłuchując ale to już inna kwestia.
***
Łzy same napłynęły mi do oczu na widok jaki malował się przede mną. Widać było na twarzy Huberta zaschnięte jak i te świeże łzy, odrazu gdy mnie zauważył, rzucił się w moje ramiona. Zaskoczony odwzajemniłem uścisk.
- tak bardzo cie przepraszam, nie miałem pojęcia przez co przechodziłeś, byłem takim egoistą, wybacz mi proszę - mówił to ponownie płacząc tym razem w moje ramię mocząc mi koszulkę.
- już spokojnie, wszytko jest dobrze, nie masz się czym martwić, co było to było, najważniejsze że jesteśmy tu razem
Próbowałem go jakoś uspokoić, cały dygotał, chyba nie zbyt dobrze przyją ostatnie wydarzenia.
Spojrzał na mnie już spokojniejszym wzrokiem i niespodziewanie pocałował co odwzajemniłem. Przyspieszałem coraz bardziej, ledwo hamowałem chęć ściągnięcia mu ubrań.
- no no Karol, nie chce żebyśmy robili niegrzeczne rzeczy w pokoju Ernesta - odparł na co oboje wybuchliśmy śmiechem i wyszliśmy z pomieszczenia dalej z uśmiechami na twarzy.
- jednak jesteś lepszym psychologiem ode mnie, z bólem w sercu i miłością do tej pracy oddaje ci moje stanowisko w przychodni dla zagubionych blondynów - zatrzymał nas Ernest odrywając scenę niczym z jakiegoś filmu.
Można było stwierdzić, że jest świetnym aktorem ponieważ w kącikach jego oczu dało się dostrzec łzy.
- jestem zaszycony, na pewno dasz rady z tą ogromną stratą przyjacielu, zawsze będę zwracał się do ciebie po porady medyczne, jesteś dla mnie przykładem
- dobra już idźcie bo się jeszcze popłacze
Wymieniliśmy się przyjacielskim uściskiem i wraz z Hubertem udaliśmy się do samochodu.
Przez większość drogi panowała głównie cisza, lecz jednak nagle Hubert ni stąd ni z owąt zaczął temat.
- ty miałeś dziewczynę? - zapytał tak jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie.
- nawet dwie, o jednej Ernest nie mógł Ci powiedzieć i tego nie zrobił, może żeby nie mówić zbyt dużo to to było po przemianie gdy byłem uzależniony od zabijania, była taka jedna, piękna, a że ja wtedy nie myślałem racjonalnie to byłem z nią przez dobre kilka tygodni, oczywiście też jest wampirem ale od dawna nie mam z nią kontaktu, tak samo jak kontakt urwała się moja miłość do niej i tyle w temacie, możemy już o tym nie rozmawiać? - zapytałem błagalnym głosem.
- ale...
- słuchaj, dla mnie liczy się tu i teraz, liczysz się ty i moja miłość do ciebie, kocham cię i żadna rzecz z mojej przeszłości tego nie zmieni, już ja o to zadbam
- też cie kocham... - odparł t samym cicho zgadzając się na moją propozycję.
Przez resztę drogi nie wymieniliśmy się już ani jednym słowem.
Hello Word
Dziś Ernest bawi się w psychologa XD.
Ale kogo to w sumie obchodzi, po zobaczenia kiedyś.
marchewka ~ 745 słów

CZYTASZ
Never Say Never
FanfictionHubert Wydra, zwykły chłopak rozpoczynający nowe życie w Warszawie gdzie spotyka tajemniczego zielonookiego bruneta z którym szybko łapie wspólny język ,niedługo później Hubert dowiaduję się prawdy o mężczyźnie, czy to może wpłynąć na ich relacje ?