11.

168 10 4
                                    

Per Hubert.

Gdy zobaczyłem, że Karol odchodzi popatrzyłem na niego chwilę a następnie sam również udałem się w stronę domu.

Byłem tak podekscytowany, tym co przed chwilą zaszło, było to aż niemożliwe.

Najpierw tajemnicze spotkanie w środku ulewy, następnie cicha wiara, że znów się spotkamy i tak też się stało, przyszedł do mojego domu, siedział na mojej kanapie a teraz to. Poznałem go na tyle by stwierdzić, że wydaje się bardzo przyjazny i miły.

Przez chwilę nie wiedziałem co się dzieje w mojej głowie, gdy wspominałem jego piękne, toksyczno - zielone oczy moje serce biło szybciej, w żołądku czułem motylki a policzki się rumieniły.

Hubert do jasnej cholery, co jest z tobą nie tak? - zapytałem sam siebie w myślach - najpierw zaprzyjaźniasz się z nieznajomym a później do niego wzdychasz.

Myśląc tak nie zauważyłem nawet kiedy znalazłem się pod domem. Wszedłem pewnie, wiedząc, że drzwi są otwarte ponieważ Igor boi się być w zamkniętych pomieszczeniach.

Nie wchodzę w szczegóły jego dziwnych leków.

- Igor, jesteś?

Nie dostałem odpowiedzi lecz nawet bez tego wiedziałem już co się święci. Spotkałem go siedzącego przed ekranem telewizoru, na którym leciało jego ulubione anime. Na sobie miał kigurumi, w którym swoją drogą chodzi już od wielu lat a na stole obok niego leżała paczka popcornu i chipsów.

Pokręciłem z niedowierzaniem głową i przysiadłem się obok niego zabierając mu z ręki tosta. Boże kocham te tosty od Igora, nie wiem co on z nimi robi i jak je robi, ale są przepyszne.

- o Hubert, jesteś! Opowiadaj jak było, co ci powiedział, mogę już szykować ślub? OH MAM TAKI ŚWIETNY POMYSŁ NA PODRÓŻ POŚLUBNĄ!!! - mówił bujając w obłokach Igor.

- przestań! głównie gadaliśmy o życiu, o przeszłości, rodzinie, dowiedziałem się, że nie ma już rodziców i mieszka z grupką znajomych...

- żadnych całusków?! tak nic, kompletnie null? - zapytał z lekkim smutkiem.

- weź się lecz człowieku, lepiej zrób mi więcej tych niezmieskich tostów!

- nie ma informacji, nie ma jedzenia, kiedy kolejna randeczka?

- nie wiem, powiedziałem, że może kiedyś wpaść cie poznać, ale skąd mam wiedzieć kiedy zachce mu się przyjść - odparłem z lekkim zmęczeniem ciągłymi pytaniami.

- oh, oby jak najszybciej, bo nie będę tu wieki, chyba, że chcesz sprzątaczkę lub kucharkę

- nie dzięki, myśle, że jeszcze aż tak zły w kuchni nie jestem aby sobie nie poradzić, ale dziękuję za chęci

- chodź to zrobimy sobie jedzonko - powiedział wyłączając telewizor.

- a czy ty przypadkiem nie jadłeś już?

- a to twój dom to nie mój prywatny catering? to chyba pomysliłem adresy i ludzi..

- żebym zaraz nie zrobił z ciebie bezdomnego

- dobra dobra, tak czy siak jutro idę na jakiś kurs - odparł nagle zmieniając temat, cały Igor.

Zmienia tematy, albo odpowiada pytaniem na pytanie, co moim zdaniem jest do bani.

***

- STRZEŻ SIĘ, MAŁA PCHŁO, IGORA WIELKIEGO, WSZAK JAM BYĆ TWOJIM NAJWIĘKSZYM KOSZMAREM!!

- to wiemy już nie od dziś, w sekrecie ci powiem, że moja mama czasem się na ciebie skarżyła

- twoja mama mnie uwielbiała, byłem dla niej jak drugi syn! - odparł oskarżycielsko.

- zwłaszcza jak wyjadałeś nam cała lodówkę

- nie przesadzaj, lepiej chodźmy już spać, jutro muszę być wypoczęty

- spoko, tylko idź się umyć, jedziesz niemiłosiernie jakimś zgniłym bananem - powiedziałem patrząc na niego krzywo.

- nie chce mówić kto tu śmierdzi, dobranoc! - trzasnął drzwiami i zniknął w łazience, chyba wziął sobie moje słowa do serca bo po chwili usłyszałem lejącą się wodę.

Odszedłem więc z tamtąd i poszłem do swojego pokoju, przebrałem się szybko w jakąś piżamę i wskoczyłem pod kołderkę, wtuliłem się w nią i czując przyjemne ciepełko próbowałem zasnąc lecz nie przyszło mi to łatwo.

Wciąż miałem w głowie dzisiejsze wydarzenia. Może nie powinienem był tak rozmyślać nad tym jakoś bardzo, ale był to człowiek najdziwniej poznany w moim życiu. Pomijając fakt, że Igora poznałem pod sklepem monopolowym "palącego" gumowego papierosa w wieku 8 lat.

Może lepiej narazie nie wracać do starych dziejów. Odwróciłem się na drugi bok i starałem się zasnąć, w międzyczasie słysząc, że Igor wyszedł z łazienki.

W końcu jakimś cudem zasnąłem.

Hejka pysie, dzisiaj taki spokojniejszy rozdział, ale jakoś tak mi się zachciało XD, mam nadzieję, że się podoba i no...

MIŁEGO DNIA/NOCY!!!

Never Say Never Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz