7.

195 18 5
                                    

Per Hubert.

Obudził mnie dobrze znany mi dzwonek od telefonu. Spojrzałem na ekran, tak to był Igor. Przeżegnałem się szybko i odebrałem po drugim razie.

- no wreszcie, zaraz będę gdzieś w centrum. Wyślesz mi twoje miejsce zamieszkania?

- zabrzmiało poważnie, czy ja oczekuje mojego przyjaciela czy jakiegoś urzędnika - zażartowałem uśmiechając się głupio do poduszki.

- oczywiście, ten urzędnik zaraz ci spuści niezłe lanie jak nie dasz tego adresu

- dobra dobra, już Ci wysyłam - rozłączyłem się pośpiesznie bojąc się o swoje życie jak i o to, że przyjaciel zacznie wygłaszać monolog o tym jak ludzie nie szanują innych.

Wstałem i zarzuciłem na siebie ubrania z wczoraj. Ruszyłem w stronę łazienki aby ogarnąć się choć trochę.

Akurat gdy stamtąd wychodziłem zadzwonił dzwonek do drzwi, pobiegłem do nich i szybko je otworzyłem.

Co jak co ale strasznie dawno go nie widziałem gdyż Igor pracuje. Często na ostatnią chwilę odwołuje nasze spotkania tłumacząc, że wziął nadgodziny za przyjaciela z pracy.

- IGOOR!

- HUUUBI!

Zastanawiałem się czy słychać nas było dwie ulice dalej ale stwierdziłem, że na razie nie jest to ważne. Rzuciłem się do uścisku z przyjacielem mało go nie wywracając.

Gdy odsunąłem się od niego wpuściłem go do środka i zamknąłem drzwi. Ten rozglądał się przez chwilę po mieszkaniu a później rzekł.

- no no, nieźle się urządziłeś stary, tylko czemu tak DALEKO! - ostatnie słowo mało nie wykrzyczał mi w twarz.

- tak wyszło, znudziło mi się mieszkać na zadupiu, sorry

- dobra dobra, wiem o czym mówisz i co sugerujesz - spojrzał na mnie jakby ten wzrok miał mnie zabić, pieprzony bazyliszek- masz jakieś jedzenie, głodny jestem...

- w sumie to mam resztki pizzy z wczoraj, jak chcesz to masz w lodówce

- fu, zimna pizza... masz mikrofale?

- nawet toster jak chcesz, taki prezent od właściciela - powiedziałem dumnym tonem jakbym wygrał w lotka.

Nic nie mówiąc ruszył w stronę kuchni. Tymczasem ja rozłożyłem się plackiem na kanapie, włączyłem netflixa szukając czegoś co przykuje moją uwagę.

W tym czasie Igor zdążył wrócić z pizzą, która pachniała jeszcze lepiej niż wczoraj. Oczywiście, że zajumałem mu kawałek, a co, nie wolno mi ?

- po co ty w ogóle wszedłeś w netflixa, włączaj pamiętniki wampirów - mówiąc to na jego twarzy malowało się podekscytowanie.

- nie ma mowy, to serial dla bab, a tak w ogóle to oglądałeś to milion razy, nie przesadzaj!

- mówi gość, który czeka na każdy kolejny sezon Riverdale

- jesteś okropny, może po prostu obejrzymy the kissing booth ?

- spoko - bez protestów usiadł na kanapie obok i czekał aż włączę film.

Miałem wrażenie jakbym o czymś zapomniał, ale chyba zamknąłem dom... Najwyżej Igor powali go jakimś swoim ciosem kung fu albo po prostu zginiemy lub zostaniemy uprowadzeni.

Po chwili jedząc resztki z wczoraj oglądaliśmy wkręceni w fabułę.

***

- NIE ROZUMIEM CO LEE MA DO TEGO, ŻE ELLE CHCE BYĆ Z NOAH, PRZECIEŻ ONI UROCZO RAZEM WYGLĄDAJĄ - wykrzyczał Igor tym samym ogłuszając mnie.

- to tylko film, chodź lepiej pokaże ci twój chwilowy pokój, niestety jest tam tylko kanapa i łóżeczko dla dzieci rozkręcone leży w szafie, możesz sobie wybrać

- pomyślę nad tym, obiecuje - oznajmił kierując się nie czekając na mnie aż wyłączę telewizor - a tak w ogóle to masz kogoś na oku w tej twojej pięknej Warszawie?

Przez chwilę chciałem mu już coś odpowiedzieć gdy doszło do mnie, o czym zapomniałem...

Pobiegłem szybciej niż kiedykolwiek na górę i spojrzałem na wyświetlacz telefonu, 16:50. Mam godzinę!

Pobiegłem do łazienki patrząc na swój obecny stan, koszmarnie ale myślę, że zajmę się tym później.

Nie wiem szczerze czy mam traktować to spotkanie jak randkę czy zwykłe " spotkanie integracyjne ".

W tym momencie uznałem to za mało ważne, wbiegłem do swojego pokoju wymijając Igora.

- co się dzieje Amigo? - spojrzał na mnie pytająco.

Wytłumaczyłem mu wszytko po części, no dobra, ze szczegółami ale co to zmienia.

- trzeba było tak odrazu! - krzyknął i rzucił się do mojej szafy czując się jak u siebie.

Wyrzucał z niej wszytko jak leci szukając Bóg wie czego.

- MASZ SAME
SZMATY!-powiedział wyciągając jakieś spodnie i parę innych pierdółek - wkładaj to raz, dwa.

***

Wyszedłem z łazienki ubrany i czysty, była 17:30 więc wyrobiłem się wręcz idealnie w czasie.

Igor spojrzał na mnie od góry do dołu i zatrzymał się na moich włosach. Podszedł do mnie i zaczął mi je wyczesywać aż w końcu oklapły całkowicie.

- przecież to wygląda okropnie!

- okropnie to ty wyglądasz w tym pędzlu! - odrzekł stanowczo po czym wolałem się nie odzywać - no to leć i baw się dobrze!

Mówiąc to pchał mnie coraz bliżej drzwi, ledwo udało mi się włożyć coś na siebie.

Poczułem się źle z tym, że zostałem wyrzucony z własnego domu, do którego nie tak dawno się wprowadziłem.

Koniec końców ruszyłem na miejsce spotkania, szybkim i lekkim krokiem, czując się jakbym szedł na randkę z tindera.

Hejka, zastanawiam się czy skończyłam w odpowiednim momencie ale życie, dziś już nieco dłuższy rozdział z przygotowań na randeczkę, lecimy widzowie.

MIŁEGO DNIA/NOCY!!!

marchewka~ 800

Never Say Never Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz