Per Igor.
Wyszedłem przed dom, gdy zlokalizowałem Huberta zacząłem za nim biec. Nie chciałem go opuszczać, nie teraz gdy został praktycznie sam, stracił wszytko i wszystkich, lecz ja nie pozwolę mu mnie odepchnąć. On odkąd pamiętam był przy mnie zawsze, na dobre i na złe. Wyszedłbym na egoistę gdybym mu teraz nie pomógł.
Nagle czas jakby stanął w miejscu, zauważyłem jak w stronę Huberta nadjeżdża samochód, przyśpieszyłem lecz nadaremnie.
Usłyszałem trzask pękającej szyby a później pisk opon, mój świat się zawalił a ja w tamtym momencie byłem bliski płaczu. Hubert leżał na ziemi w kałuży krwi a ja stałem jak słup patrząc na to wszystko. Mężczyzna kierujący auto wychylił się tylko aby ocenić sytuacje a gdy zauważył powagę sytuacji uciekł jak ostatni tchórz bojąc się konsekwencji swoich czynów.
Po chwili jednak otrząsnąłem się z krótkiego transu i podbiegłem do przyjaciela. Jedną ręką już wpisywałem numer alarmowy 112.
- halo? Dzień dobry, z tej strony Igor Gutowski, proszę aby wysłano jak najszybciej karetkę, mój przyjaciel miał wypadek, potrącił go samochód, jesteśmy na skrzyżowaniu ulic Rudnickiego i Kochanowskiego pośpieszcie się - próbowałem mówić spokojnie lecz mój głos drżał, a z oczu lały się łzy.
- proszę zachować spokój, wysłaliśmy już odpowiednie służby, czy twój przyjaciel jest przytomny?
- nie, wokół jest pełno krwi
- skąd dokładnie płynie krew i jak bardzo obszerne są rany?
- z głowy, ma obdarte całe ręce oraz nogi, błagam nie mogę na to patrzeć, pośpieszcie się....
- za kilka minut karetka powinna przyjechać, tymczasem proszę nieustannie sprawdzać stan przyjaciela, z mojej strony to tyle dziękuje - odparła operatorka a następnie rozłączyła się.
- Hubert proszę nie rób mi tego!!!! - krzyknąłem i lekko trząsłem bezwładnym ciałem Huberta.
Niestety dalej nic. Na szczęście po kilku minutach usłyszałem gdzieś z daleka syreny, myślałem że znów się popłacze ale tym razem ze szczęścia. Stanąłem na środku ulicy i machałem rękoma aby mnie zauważyli. Gdy w końcu to nastąpiło odetchnąłem z ulgą, oddałem Huberta w ręce specjalistów. Teraz w głowie miałem dwie rzeczy, jedną z nich było modlenie się aby Hubert przeżył a drugą była myśl o tym, że mam ochotę zamordować Karola.
- dzień dobry, zabieramy go do szpitala, jedzie pan z nami ? - zapytał jeden z lekarzy, podczas gdy ja przechodziłem załamanie nerwowe.
- jeśli można to byłbym wdzięczny
- a jest pan z rodziny?
- nie ale... proszę posłuchać, on nie ma nikogo, tylko mnie. Proszę mi pozwolić jechać - odparłem błagalnym tonem.
- rozumiem, proszę wsiadać
Tak więc udałem się do środka karetki, Hubert był już przypięty do różnych maszyn a na ciele widniały bandaże i opatrunki. Złapałem go delikatnie za rękę i znów zacząłem się modlić w duchu aby nic mu się nie stało.
***
Po kilku godzinach Hubert już spokojnie leżał na sali, miał kilka zabiegów związanych ze złamaniami w kilku miejscach, jego stan jest stabilny ale nie tak jakbym sobie tego życzył. Ma on wstrząs mózgu i lekarz nakazał mu odpoczynek.
Oczywiście Hubert nie obudził się od wypadku, raz nawet podczas drogi do szpitala zatrzymało mu się serce. Lekarze dalej nie wiedzą czym było to spowodowane.
Opuściłem teraz pokój, w którym przebywał Hubert i wyszedłem na korytarz z jego telefonem. Może nie powinienem, może to zagrozić życiu Karola ale tak trzeba, nie mogę pozwolić na to aby mój przyjaciel umarł tylko dlatego bo Karol jest egoistą, wybrałem numer i przytaknąłem telefon do ucha. Po kilku sygnałach włączyła się poczta głosowa. Czyli tak się bawi. Wszedłem w kontakty i tym razem napisałem SMSa.
Hubert
To ja Igor, Hubert miał wypadek i jest w ciężkim stanie, jak nie ruszysz zaraz tutaj swojego durnego dupska aby go uratować to nawet ci Ernest nie pomoże, zabije cię przysięgam, jeżeli jemu coś się stanie.. sam sobie nie wybaczyszWyłączyłem telefon i oczekiwałem na odpowiedź. Wróciłem do sali gdzie leżał Hubert, dalej był nieprzytomny. Niestety niedługo również kończyły się godziny odwiedzin, a dokładniej już dawno skończyły ale z uwagi na to, że badania długo trwały to pielęgniarka pozwoliła zostać mi godzinę dłużej.
Nagle do pomieszczenia wszedł lekarz, pomyślałem, że pewnie robi jakiś wieczorny obchód czy coś, lecz on jednak zwrócił się bezpośrednio do mnie.
- dobry wieczór, nie chciałbym przeszkadzać ale mam nowe wyniki badań
- proszę mówić, coś się stało? - zapytałem lekko zmieszany całą sytuacją.
- znaleźliśmy przyczynę zatrzymania akcji serca pana przyjaciela, jednak mam jeszcze pytanie, czy pana przyjaciel w najbliższych dniach doznał jakiś traumatycznych doznań, stracił jakąś bliską osobę?
- tak, ostatnio jego.... Najlepszy przyjaciel wyjechał, a jego matka wyrzekła się go, było to kilka tygodni temu ale w ostatnich dniach wszytko się nasiliło, zwłaszcza dzisiaj
- twój przyjaciel cierpi na kardiomiopatię stresową, oznacza to mniej więcej, że występuje ona po traumatycznych przeżyciach, powoduję to niewydolność serca, która przypomina zawał, ale nie ma przyczyn śmiertelnych, lecz sytuacja może się pogorszyć, radzę aby pański przyjaciel dużo odpoczywał i nie był wystawiany bezpośrednio na traumatyczne bodźce - odparł lekarz a następnie dodał - a ja pana prosiłbym o wyjście ze szpitala, na prawdę nie może pan tu dłużej przebywać, proszę wrócić rano.
- dobrze dziękuję za wszytko, dobranoc - oznajmiłem a następnie wyszedłem z budynku nie chcąc problemów. Owinąłem się szczelniej bluzą czując jak lekki dreszcz zimna przechodzi po moim ciele. Pomimo ciepłych dni, noce były dosyć chłodne.
W drodze do domu Huberta usłyszałem dzwonek telefonu, nie mojego telefonu. To był Karol. Odebrałem bez wachania.
- halo?
- chyba musimy porozmawiać... - usłyszałem po drugiej stronie słuchawki.
Nic nie mówiąc oczekiwałem na dalszy ciąg wypowiedzi, coś czuje, że to nie będzie przyjemna rozmowa, przynajmniej dla jednego z nas....
Hejoooo
Z racji, że dziś jest wigilia życzę wam wszystkiego co najlepsze w te święta no i szczęśliwego nowego roku, nie upijcie się za bardzo ;)marchewka ~ 915 słów

CZYTASZ
Never Say Never
FanfictionHubert Wydra, zwykły chłopak rozpoczynający nowe życie w Warszawie gdzie spotyka tajemniczego zielonookiego bruneta z którym szybko łapie wspólny język ,niedługo później Hubert dowiaduję się prawdy o mężczyźnie, czy to może wpłynąć na ich relacje ?