Per Karol.
Podszedłem do drzwi myśląc, że to Agata, pewnie przemyślała swój głupi plan i wróciła aby któryś z nas wybrał się razem z nią.
Jednak gdy otworzyłem drzwi moim oczom ukazał się Ernest, we własnej osobie.
- siemaneczko - odparł po czym minął mnie aby wejść do środka, bez żadnego pytania czy czegokolwiek.
- Ernest, co ty tutaj robisz, to nie jest najlepszy moment na odwiedziny.... - odezwał się Hubert widząc bruneta w salonie.
- przyszedłem zobaczyć się z moim ulubionym Karolem i jego chłopakiem - Karol i ja patrzyliśmy na siebie lekko zmieszani.
- wiesz, miło mi to słyszeć ale....
- nie mówcie, że znów przerwałem wam seks! - przerwał mi po czym walnąłem się w czoło otwartą ręką.
- nie po prostu, to nie jest dobry moment abyś tu był, moja mama jest w mieście
- oj tam, nie spinaj się Hubi, przyszedłem żeby zjeść z Karolem małe co nieco, oczywiście o tobie również nie zapomniałem - oznajmił i w tym samym czasie wyciągnął worek krwi i Hot doga, który miał być dla Huberta.
- nawet się nie waż pić tego tutaj i teraz - krzyknąłem na przyjaciela i wyrwałem mu krew z ręki.
- no weź, napijemy się nieco rozerwiemy a gdy wróci mama twojego kochasia będzie po wszystkim - odparł po czym wziął łyka czerwonej substancji i podsunął mi ją pod nos.
Starałem się włączyć z samym sobą, ze swoją naturą. Nie jadłem od dwóch dni, ponieważ musieliśmy pozbyć się całej krwi z domu przed przyjazdem gościa.
Słodki, metaliczny zapach wypełnił całe moje nozdrza mieszając mi w głowie, starałem się walczyć, ale poległem. Wyrwałem przyjacielowi worek i wyssałem z niego niezdarnie kilka większych łyków, po czy szkarłatna substancja polała mi się na szyję.
Poczułem od razu jak w moich zaczyna płynąć ponownie krew a sam czułem się jak nowo narodzony.
Usłyszałem nagle trzask zaraz obok nas, okazało się, że był to nie kto inny jak mama Huberta.
Wytrzeszczyłem oczy po czym wytarłem szybko ostatki jedzenia z mojej szyi i podbiegłem do kobiety.
Ta jednak odrazu odsunęła się ode mnie jakby moje ręce były jakimś żrącym kwasem.
Patrzyła z przerażeniem raz na mnie raz na Huberta. A później krzyknęła w moją stronę.
- odejdź ode mnie i od mojego syna, ty potworze o człowieczej twarzy - oplotła Huberta bardzo szczelnie a w jej oczach pojawiły się łzy - wracamy do domu, to coś już nigdy więcej nie zrobi ci krzywdy.
Pobiegła tak szybko, jak jeszcze nigdy na górę aby się spakować.
Ernest w magicznych okolicznościach gdzieś zniknął.- co ja teraz zrobię, ona mnie będzie chciała wziąść z powrotem do Bielska - odparł zrozpaczony blondyn.
- nie martw się załatwię to
Pocałowałem Huberta lekko w policzek na co jego twarz pokrył lekki rumieniec. Uśmiechnął się do mnie co miało oznaczać zgodę na działanie.
Udałem się więc na górę ale Agata uprzedziła mnie, zbiegła na dół i znów zaczęła krzyczeć.
- Hubert zbieraj się, ja się już wszystkim zajęłam, zadzwoniłam na policję, wyjaśniłam im całą sytuację
- mamo.. ale...
- cichutko synku, wiem, że się boisz i wiem, że jesteś w szoku, kochałeś Karola a on okazał się jakimś psychopatą ale znajdziesz sobie kogoś innego - oznajmiła i uspokajająco głaskała syna po głowie - zbieraj się, musimy już jechać na komisariat złożyć zeznania, inni policjanci zajmą się tym czymś.
- MAMO, czy ty serio myślisz, że policja tu przyjedzie po tym jak powiedziałaś, że Karol pił krew, myślisz, że jak pojedziesz na policję to ci uwierzą? Oczywiście,że nie! A poza tym, ja tu zostaje razem z nim, możesz myśleć co chcesz ale ja go kocham, takiego jakim jest - kobieta przez chwilę patrzyła na Huberta tak samo jak przed chwilą patrzyła na mnie aż w końcu od rzekła.
- a więc skoro ty popierasz takie koszmarne czyny, to nie zamierzaj zwać się moim synem, ponieważ od chwili obecnej nie mam już syna, on umarł wraz z wyjazdem do innego miasta i związując się z bestią
Po tym słowach opuściła dom w pośpiechu.
Hubert padł na podłogę, płacząc jak nigdy dotąd. Jedyne na co miałem teraz ochotę to tylko płakać razem z nim, czuć słone łzy spływające po moich policzkach. Starałem się go uspokoić mówiąc, że wszystko będzie dobrze lecz moje słowa ewidentnie do niego nie docierały. Spojrzałem mu głęboko w oczy, musiałem to zrobić mimo, że mój obraz był zamazany przez natłok łez w oczach.
- zapomnij o swojej matce, ona nigdy tu nie była, nigdy nie dowiedziała się, że jestem wampirem, rozmawialiście wczoraj do późna śmiejąc się i wspominając stare czasy, niestety wstając rano zwariowała i zadzwoniła na policję, widziała gdzieś w Bielsku mężczyznę, który pił krew z worka i postanowiła to rozglośnić - gdy skończyłem postawiłem Huberta do pionu i pocałowałem.
Gdy odsunęliśmy się od siebie spojrzał na mnie krzywym wzrokiem.
- skarbie, czemu płaczesz?
- to ze szczęścia
- no już dobrze, chodź pójdziemy coś zjeść
No witam witam, nie spodziewaliście się tego co? nie no tak serio to jest w chuj głupie, w sensie ten rozdział ale potrzebowałam go aby kontynuować fabule, która mocno siedzi mi w głowie.
Mam mega pomysł ale to kiedy indziej XD
DO ZOBACZENIA WKRÓTCE
marchewka ~ 825 słów

CZYTASZ
Never Say Never
FanfictionHubert Wydra, zwykły chłopak rozpoczynający nowe życie w Warszawie gdzie spotyka tajemniczego zielonookiego bruneta z którym szybko łapie wspólny język ,niedługo później Hubert dowiaduję się prawdy o mężczyźnie, czy to może wpłynąć na ich relacje ?