Kilka tygodni później
Per Karol.
Minęło już trochę czasu od ostatnich wydarzeń ale nie działo się nic specjalnego. Głównie rozdzielaliśmy miejsce na moje ubrania i musieliśmy oddać dwie półki ubrań Huberta abym ja mógł zmieścić swoje.
Przyszedł w końcu dzień wyjazdu Igora do domu. Nieco się przedłużył jego pobyt w Warszawie, ale w końcu ten dzień nadszedł. Nawet się cieszyłem bo odkąd wróciliśmy ze szpitala utrzymuje ze mną ten sam kontakt czyli żaden, nawet czasem mi docina jakimiś głupimi tekstami w stylu : wyglądasz jak gej w tych spodniach.
Nie chciałem mu mówić, nawet o tym nie myślałem ale nigdy nie byłem pewny w 100% swojej orientacji. Kiedyś nawet miałem dziewczynę w liceum, ale było to bardzo krótko i dawno, o czym zdążyłem zapomnieć. Nie czułem się zbyt komfortowo w tej relacji ale może to kwestia tej dziewczyny.
Igor właśnie schodził z góry z swoimi rzeczami, oczywiście chciałem być miły, żeby nasza relacja choć trochę się poprawiła.
- daj, pomogę Ci - powiedziałem chcąc wziąść od niego walizkę.
- nie chce i nie potrzebuje twojej pomoc
- czemu, co ja ci takiego do cholery zrobiłem, nie odpowiadam za czyny Ernesta - krzyknąłem czując, że za mną stoi Hubert, na razie to zignorowałem.
- i co mnie to obchodzi, jesteś taki sam jak oni, gdybyś tylko miał okazję....
- nie waż się
- skoro już tak miło i przyjaźnie się pożegnaliście to może już choćmy Igor, bo nie zdążysz na pociąg - wtrącił się Hubert.
- podwieść was? - spytałem z grzeczności, Igor mnie nie lubi ale nie mogę wyżywać się na Hubercie.
- nie nie, ty lepiej już tu zostań
Igor podniósł walizkę i poszedł w stronę wyjścia a Hubert zaraz za nim. Śledziłem ich wzrokiem aż do samego końca. Igor stanął nagle w pół kroku przy otwartych drzwiach i spojrzał na mnie. Pierwszy raz nie dostrzegłem w jego oczach czystej nienawiści, tylko spokój.
- nie powiem o tym co się wydarzyło nikomu ale nie ze względu na ciebie, tylko Huberta bo to mój przyjaciel i nie zrobiłbym mu tego, widzę, że jest z tobą szczęśliwy a tego właśnie pragnę dla niego ale wiedz tylko, że jak coś mu się stanie będziesz miał do czynienia ze mną, a uwierz mi, umiem być groźny, do zobaczenia - wyszedł i tyle go widziałem.
Hubert uśmiechnął się do mnie nerwowo i również wyszedł zamykając za sobą drzwi.
Tak oto zostałem kompletnie sam, oczywiście mogło być gorzej i było bo poraz setny usłyszałem mój telefon, oczywiście, że to był Ernest. Rozłączyłem się odrazu jak tylko telefon znalazł się w moich rękach, rzuciłem go na stół.
Mam już na dziś dość ludzi. Chciałem się stąd wynieść chociaż na kilka godzin.
Stwierdziłem, że muszę się pośpieszyć bo nigdy nie wiadomo kiedy wróci Hubert. Wziąłem najpotrzebniejsze rzeczy i wyszedłem z mieszkania.
***
Okazało się, że pociąg, którym Igor miał odjechać był o 10 minut spóźniony więc wolnym spacerkiem udaliśmy się na peron, z którego miał odjechać Igor. Trochę przykro mi, że musi już wyjeżdżać, niepokoi mnie szczególnie myśl, że długo go nie spotkam. Nagle pomyślałem o tym co kilka minut temu zdarzyło się w domu.- czemu nie lubisz Karola? ja rozumiem, że jego znajomi nas....
- nie Hubert, nie o to chodzi, to trochę skomplikowane - odparł przerywając mi przy tym Igor.
- no to w takim razie o co chodzi?
- jakoś nie zrobił na mnie wrażenia ale to nie jest tak, że go nie lubię, ja go sprawdzam
Przez chwilę nastała cisza, starałem się zrozumieć o co chodziło Igorowi, gdy mówi, że sprawdza Karola. Właśnie podjeżdżał pociąg, którym brunet miał odjeżdżać.
- możesz rozwinąć myśl? - zapytałem szybko, wiedząc, że niedługo już mi nie odpowie.
- słuchaj, ja widzę co się dzieje, twoje pierwsze spotkanie z Karolem, później czekałeś aż znów zjawi się w twoim życiu, później kolejne spotkanie na które odwaliłeś się jak szczur na otwarcie kanału a na koniec przeprowadzki, Hubert musiałbym być ślepy żeby nie zauważyć, jeśli teraz powiesz mi, że to nie prawda, będziesz okłamywał sam siebie - gdy to powiedział wsiadł do pociągu i jeszcze zanim odjechał powiedział tylko - jak coś do niego czujesz to nie możesz czekać, Karol jest młody i przystojny, szybko może znaleźć sobie kogoś innego.
Ostatnie słowo wypowiedział z widocznym bólem w sercu. Drzwi do pociągu się zamknęły a Igor wraz z nim odjechał patrząc na mnie swoimi kasztanowymi oczami.
Nic z tego nie rozumiałem, Igor przez tak długi czas nienawidził Karola, uważał go za potwora a teraz mówi, że wcale to nie o to chodzi?
Stałem tak oszolomiony przez dobre kilka minut, próbowałem zrozumieć co Igor chciał mi przekazać, przecież ja wcale tak nie myślę o Karolu... nie no dobra, on miał rację oszukuje sam siebie, mówiąc, że chce się z nim przyjaźnić. Z drugiej strony, przecież Karol napewno nie zechciałby być ze mną, nawet nie wiem jakiej jest orientacji.
Stwierdziłem, że teraz nie jest to ważne, puściłem się biegiem w strone domu, przecież Igor pierwszy raz w życiu ma rację, po co mam czekać aż Karol kogoś sobie znajdzie, jest przystojny, jego pociągające toksyczno, zielone oczy. Mięśnie, które widać przez napiętą koszulkę. Włosy, ułożone w cudownym nieładzie, w każdym względzie swojego ciała i życia jest idealny, pod każdym kątem. Nie byłoby mu trudno znaleźć kogoś na jego poziomie, ale jak nie spróbuję to nigdy się nie dowiem a moje wyrzuty sumienia mnie pochłonął.
Biegnąc tak przez miasto mogłem śmiało stwierdzić, kocham tego gościa, którego poznałem w tak dziwny sposób, że aż uroczy. Miałem ochotę rzucić się na niego i pocałować, powiedzieć mu wszystko co czuje. Niby to tylko kilka tygodni ale ja wiem, że jeśli to wszytko wypali, chce być z nim już na zawsze.
Dobiegłem do domu, wparowałem do niego jakbym miał go okraść lub znaleźć w nim schron.
- Karol, jesteś?! - zapytałem zdyszany.
Odpowiedziała mi jedynie cisza, wbiegłem na górę i wbiłem mało się nie wywracając do pokoju, który wcześniej zajmował Igor, myśląc, że Karol chciał już przenieść swoje rzeczy do tego pokoju i trochę się zadomowić.
Niestety tutaj również go nie było. Mój entuzjazm spadł, byłem zły i smutny. Zły na siebie, że mogłem pomyśleć, że Karol będzie chciał tu zostać a smutny z powodu szybkiego poczucia samotności.
Zrezygnowany opadłem na kanapę, na której leżała koszulka Karola, wtuliłem się w nią i zacząłem cicho płakać, nawet nie wiem z jakiego było to powodu, przez to, że Karol tak po prostu poszedł bez żadnego słowa, czy przez to, że Igor narobił mi niepotrzebnej ochoty i nadzieji.
W końcu po jakimś czasie zasnąłem, mając dość dzisiejszego dnia.
HEJKA
Nudziło mi się a przy okazji nic nie chciało więc wrzucam kolejny rozdział, bo czemu nie mam dobry humor XD.Nie ma co dużo gadać, miłego dnia lub nocy
marchewka ~ 1090 słów

CZYTASZ
Never Say Never
FanfictionHubert Wydra, zwykły chłopak rozpoczynający nowe życie w Warszawie gdzie spotyka tajemniczego zielonookiego bruneta z którym szybko łapie wspólny język ,niedługo później Hubert dowiaduję się prawdy o mężczyźnie, czy to może wpłynąć na ich relacje ?