2. Siostra Pandy.

611 43 2
                                    


Nie mogła uwierzyć, że tak łatwo dała mu się wmanewrować. Nie pierwszy raz zresztą.
Co prawda chłopak od Sukuny był uprzejmy i bardzo liczył na jej pomoc, więc i tak nie mogłaby mu odmówić, ale Satoru nie zmienił się ani odrobinę.
Odkąd pamiętała, wykorzystywał swój urok osobisty do podobnych rzeczy i tym razem było dokładnie tak samo, a ona jak jakaś nowicjuszka dała się zwieść.
Niosąc w materiałowej torbie sushi i napoje przywiezione z miasta, przekroczyła bramy liceum i skierowała się w stronę pawilonu należącego do Gojo.
W oddali dostrzegła pięcioro uczniów zmierzających w stronę boiska treningowego i bieżni.
Jednym z nich był ktoś, kogo znała. Kogo stworzenie obserwowała z wielkim zaciekawieniem, a później nim wyjechała, nauczyła go nawet kilku rzeczy.


— Siostrzyczka Hanabi! — Panda krzyknął i ruszył w jej stronę biegiem tak nagłym i prędkim, że czuła pod stopami wibracje, które wywoływał uderzając o ziemię ciężkimi łapami.
Kiedy stworzenie znalazło się bliżej, rozłożyła z uśmiechem ramiona i przyjęła uścisk, który o mały włos nie porachował jej kości.

— Panda, tak się cieszę, że cię widzę. — Oznajmiła z czułym uśmiechem i cmoknęła przeklęte zwłoki prosto w nos. Bowiem stworzenie, które stało tuż przed nią i mówiło niczym człowiek, choć na pierwszy rzut oka przypominało prawdziwie zwierze, w istocie wyszło w pełni spod ręki jej przybranego ojca.


— Kiedy wróciłaś? Dlaczego się nie przywitałaś. Strasznie tęskniłem. — Powiedział oburzony, a kiedy reszta grupy go dogoniła, wskazał potężną łapą na rudowłosą dziewczynę. — To moja starsza siostrzyczka Hanabi. Córka dyrektora Yagi.

Hanabi widziała, jak w miarę zbliżania się w ich stronę twarze towarzyszy jej młodszego braciszka, zaczynają się zmieniać.
Byli w końcu czarownikami Jujutsu a bijąca od niej aura musiała przynajmniej w pierwszej chwili wywołać obrzydzenie. Nie miała im tego za złe. Wiedziała, że tacy jak oni czują ją lepiej, niż ktokolwiek inny.

— Nazywam się Kitsune Hanabi. Nie musicie się obawiać, nie jestem niebezpieczna. Nie będę wam zagrażać. — Oznajmiła z krzepiącym uśmiechem i skłoniła się grzecznie, wybijając młodzież z rytmu.
Nie mieli pojęcia, jak się zachować. Jak ją traktować. Nie dość, że widzieli ją pierwszy raz, najpewniej nigdy wcześniej nawet o niej nie słysząc — w końcu nie była chlubą ich społeczności, więc jej istnienie zwykle starano się zbyć milczeniem — to jeszcze przepełniająca ją energia wręcz wylewała się z ciała.
Byłaby zaskoczona, gdyby zareagowali z większą ekscytacją.

— Kugisaki Nobara, Fushiguro Megumi nasi pierwszoklasiści, oraz drugoklasiści Zen'in Maki i Inumaki Toge. — Panda przedstawił przyjaciół, a rudowłosa dziewczyna w pierwszej chwili drgnęła niepewnie.
Jej zielone spojrzenie skupiło się na ciemnowłosym nastolatku. Niewątpliwie, był podobny do swojego ojca.
Do człowieka, z którym lata wcześniej miała okazję się zmierzyć, stając u boku Suguru i Satoru. Wtedy właśnie odkryli zdumieni, że jej ciało regeneruje się z prędkością ciał klątw specjalnych.
Toji rozerwał jej klatkę piersiową, do dziś na wspomnienie tamtej chwili czuła smak krwi w ustach. Niewiele brakowało, by się w niej utopiła.

— A więc wy jesteście perełkami Gojo? Wszyscy musicie być wyjątkowi, jest z was szalenie dumny. — Odezwała się w końcu, nie chcąc wprowadzać podopiecznych przyjaciela w jeszcze większe zakłopotanie.
Dziewczyna w okularach przyglądała się jej podejrzliwie, ale skinęła głową.

— Hanabi, przyjdź do nas na obiad! Fushiguro zadeklarował się, że coś dla nas ugotuje. Będą mieli okazję cię poznać, opowiesz im trochę o sobie. — Zaproponował Panda, nie kryjąc rosnącej w nim ekscytacji. Nie widział jej w końcu trzy lata, a dorastał pod jej okiem.

Gojo x Oc |PL| Zrozumieć KlątwęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz