8. Przeprowadzka.

425 32 13
                                    



Czas mijał, a Luana się nie pojawiała. Co prawda zdążyli już usłyszeć, że miejscowi nie są wyjątkowo punktualni, ale Hanabi zaczęła się martwić.
W końcu jednak zauważyła nadchodzącą z oddali dziewczynę, w towarzystwie młodego mężczyzny.
Łatwo było domyślić się, że są rodzeństwem, ponieważ byli do siebie bardzo podobni.
Brazylijka dostrzegła ich z łatwością. Mimo najszczerszych chęci wtopienia się w tłum nie szło im to zbyt dobrze.
Ogniste włosy dziewczyny i białe mężczyzny rzucały się w oczy już z daleka.
Luana uśmiechnęła się szeroko i podbiegła w ich stronę, po czym przywitała oboje serdecznym uściskiem, do czego mimo wszystko żadne z obcokrajowców nie było przyzwyczajone.
Później przysiadła obok rudowłosej i wskazała dłonią na chłopaka, z którym się pojawiła.


— Poznajcie, to mój starszy brat Paulo. — Chłopak wyciągnął dłoń najpierw w stronę Hanabi, a później Satoru. Oboje uścisnęli jego rękę na powitanie, a później jakby nigdy nic brat Luany usiadł obok białowłosego.

— A więc, w czym możemy wam pomóc? — Zagadnął zainteresowany chłopak. Hanabi była nieco zaskoczona. Ledwie go poznali, a mimo wszystko z miejsca był gotów im pomóc, choć na dobrą sprawę wcale nie musiał tego robić.
Otwartość i ciepło, z jakimi podchodzili do nich miejscowi, bardzo ją zaskakiwała. I właściwie żałowała nieco, że kraj, w którym się wychowała, był tak powściągliwy w okazywaniu emocji i sympatii.

— Powiem krótko, nie przyjechaliśmy tu na wakacje. — Kitsune zaczęła niepewnie, bo choć oczekując na ich przybycie, ustalili z Satoru, że podzielą się z nimi prawdą, wciąż nie czuła się pewnie. — W faweli Rocinha od kilku miesięcy ginie mnóstwo dzieci. Próbowano rozwiązać tę sprawę, ale się nie udało, więc zlecenie trafiło do nas.

— Jesteście z policji? — Zapytał niepewnie Paulo.

— Nie. — Odparł Gojo, nieco rozbawiony tym podejrzeniem. — Jesteśmy czarownikami jujutsu z Japonii. Najlepszymi. Zajmujemy się pozbywaniem takich kłopotów na całym świecie.

— Nasz problem tkwi w tym, że ludzie z faweli nie chcą z nami rozmawiać. Jedni nie rozumieją angielskiego, inni potrafią się dogadać, ale udają, że nie znają tematu. Wszyscy podejrzliwie patrzą nam na ręce, a my chcemy tylko pomóc. Bez współpracy ofiar będzie więcej. Może i jesteśmy najlepsi, ale... Nie potrafimy czynić cudów. — Hanabi bezradnie rozłożyła ręce, a Luana pokiwała głową ze zrozumieniem.

— Nic dziwnego, że nie chcą z wami rozmawiać. Mieszkamy w tej faweli od kilku pokoleń, nie ma przed nami żadnych tajemnic. — Oznajmiła Brazylijka. — Miejscowi są zamkniętą społecznością. Szanujemy siebie nawzajem, sami pilnujemy porządku w naszej faweli, ale obcy... Zawsze będzie obcym, tak długo, jak nie stanie się częścią społeczności. Znamy tę sprawę. Jedno z zaginionych dzieci to syn naszego sąsiada. Mówiąc krótko, możemy wam pomóc, ale będzie to wymagało odrobinę czasu i poświęcenia z waszej strony.

— Co masz na myśli? — Zapytał Satoru.

— Będziecie musieli porzucić hotelowe wygody i na jakiś czas zamieszkać w faweli. Lokum nie będzie żadnym problemem. Mamy dwa domy, jeden nad drugim. W pierwszym mieszkają nasi rodzicie, z młodszym rodzeństwem, drugi wybudował Paul i żyjemy tam razem z babcią. Wprowadzimy was do siebie. Odstąpimy wam jeden pokój. Luksusów nie będzie, ale deszcz nie spadnie wam na głowę. — Wyjaśniła ze spokojem Luana.

— Dla mnie to żaden problem. Przez ostatnie lata sypiałam w różnych miejscach. Nie wiem tylko, jak na to wszystko zapatruje się Satoru? — Kitsune spojrzała na białowłosego mężczyznę, który siedział na leżaku, łypiąc to na rodzeństwo, to na nią samą.

Gojo x Oc |PL| Zrozumieć KlątwęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz