6. Osobista Klątwa.

496 41 15
                                    




  Szli niespiesznie, między tłumami spacerujących główną arterią ciągnącą się wzdłuż Copacabany.
Mnogość świateł, muzyka dobiegająca z lokali i z samej ulicy. Wyglądało na to, że duszą tego miejsca było właśnie nocne życie.
Co prawda w hotelu również zostali pouczeni o tym, w jaki sposób powinni zachować ostrożność, ale Gojo nic sobie z tego nie robił.
Czuł się w tym miejscu tak samo pewnie, jak w każdym innym. Zabezpieczyli się co prawda przed kradzieżą w końcu telefony i pieniądze były mimo wszystko istotne, ale poza cienką nerką, którą niósł pod koszulą z krótkim rękawem, nie baczył na nic.
Musiała zresztą otwarcie przyznać, że najpewniej był najpotężniejszym człowiekiem, jaki kiedykolwiek stąpał po tych ziemiach.
I jednym z wyższych, bo jego sylwetka i tutaj znacznie górowała nad innymi.


Zatrzymali się dopiero przy dość zatłoczonej knajpce, z jej wnętrza dobiegała miejscowa muzyka, w dodatku grana na żywo, co najpewniej kupiło ich oboje.
Granicząc z cudem, udało im się znaleźć jeden wolny stolik na zewnątrz, bo w środku panowała duchota trudna do wytrzymania.
Za to pod gołym niebem, od plaży dochodził przyjemny, wieczorny wietrzyk. Choć nie był zimny, orzeźwiał wystarczająco. I zamiast drżeć z zimna, oboje mogli cieszyć się bardzo przyjemną aurą.
Nie czekali długo na obsługę. Pracujący w tym miejscu kelnerzy i kelnerki uwijali się niby pszczoły w ulu.

— Witamy serdecznie w Aquecer! — Młoda dziewczyna o ciemnych włosach, spiętych w wysoki kok pochyliła się nad ich stolikiem. Ubrana była ledwie w górę od bikini i krótkie, jeansowe spodenki. Jej oliwkowa opalenizna błyszczała pięknie w sztucznym świetle otaczających ich knajp i choć to Gojo uważała za psa na baby, sama w tej chwili nie mogła oderwać wzroku od miejscowej piękności. — Jesteś taaaka śliczna.

Kelnerka zwróciła się ewidentnie ku niej i był to chyba pierwszy raz, kiedy inna kobieta w jego towarzystwie w ogóle zwracała na nią uwagę.
I choć wcale się tego po sobie nie spodziewała, poczuła się wyraźnie zakłopotana serdecznością i otwartością nieznajomej.

— Dziękuję... — Hanabi wyraźnie nie była pewna, jak się zachować. Wychowana w kraju, w którym ludzie z natury byli powściągliwi, nawykła do czegoś zupełnie innego. Nie mogła jednak powiedzieć, że słowa Brazylijki nie były miłe, przeciwnie. Łechtały jej kobiece ego.

— Nie ma za co, to czysta prawda! Mogę zrobić sobie z tobą zdjęcie? — Zagadnęła, nim w ogóle przyjęła zamówienie.
Hanabi kolejny raz przelotnie spojrzała na przyglądającego się tej scenie mężczyźnie, ale koniec końców skinęła głową.
Kelnerka wyciągnęła z tylnej kieszeni telefon i wręczyła go białowłosemu, po czym przysiadła się do ich stolika, objęła szyję, rudowłosej i złożyła na jej policzku soczystego buziaka.
Hanabi była jednocześnie zaskoczona i rozbawiona, więc na zdjęciu został uwieczniony jej zdumiony, ale również bardzo szczery uśmiech.
Miejscowa wyglądała na zadowoloną z fotografii i to było najważniejsze.

— Wybaczcie, ale muszę zapytać... Wasze włosy, są naturalne? — Zagadnęła, muskając palcami kitkę, rudowłosej dziewczyny.

— Satoru, pokaż jej. — Hanabi zwróciła się do swojego towarzysza, będąc pewną, że prawda zrobi na dziewczynie wrażenie.
Błękitnooki zsunął z nosa okulary, ukazując dziewczynie gęste i długie białe rzęsy.
Brazylijka w pierwszej chwili wyglądała na oniemiałą, najpewniej pierwszy raz w życiu widziała kogoś tak nietypowego.

— Wow! Z nim też chcę! — Tym razem jej komórka wylądowała w ręce Hanabi. Sama dziewczyna zaś stanęła za Gojo, wsparła na jego ramionach obie dłonie i uśmiechnęła się szeroko do zdjęcia.
Po wszystkim dziewczyna znów schowała do kieszeni swój telefon, po czym naskrobała coś na kartce, na której zapisywała zamówienia i podała ją rudowłosej.

Gojo x Oc |PL| Zrozumieć KlątwęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz