24. Najszczęśliwszy mężczyzna na świecie.

324 26 10
                                    


 
 Od incydentu na szkolnych zawodach miął prawie miesiąc.
Czternaście dni, które wydawały jej się wyzwaniem, jakiemu do tej pory nie musiała stawiać czoła.
Właściwie każdego dnia pragnęła podzielić się z Satoru wieściami, które spędzały jej sen z powiek.
Mimo wszystko starała się cierpliwie czekać na odpowiednią okazję. W międzyczasie wykonała komplet badań i zwolniła nieco tempo. Nikt niczego nie podejrzewał, w końcu Mahito solidnie dał jej w kość.
Zamiast brać na barki kolejne zlecenia, spędziła nieco więcej czasu w szkole, pomagając pierwszakom w ich rozwoju.
Było to, co prawda ryzykowne na swój sposób, w końcu starszyzna kazała trzymać się jej na dystans nie tylko od uczniów pochodzących z Kioto, ale w jej otoczeniu nie było raczej człowieka, gotowego donosić na jej poczynania.
Zwłaszcza, że nie robiła tego w złej wierze.
Miała dzięki temu okazje lepiej poznać Nobarę i Megumiego, kolejnych podopiecznych jej męża.


Od kilku godzin miała już w ręce badania genetyczne i świeże zdjęcie z usg prenatalnego, które wsunęła w tylną kieszeń spodni.
Obserwowała kręcącego się po domu Satoru i kilka razy szukała okazji, żeby usiąść i porozmawiać o tym, co się wydarzyło, a właściwie o tym... Co dopiero miało nadejść.
Czas umykał i wiedziała, że już niebawem jej ciało zacznie zmieniać się w naprawdę widoczny sposób i chciała, by wiedział o tym, zanim do tego dojdzie.
Jednak z jakiegoś powodu, choć przecież ufała mu całą sobą, ciągle coś ją powstrzymywało.
W pewnym momencie dostrzegła, że białowłosy wyciągnął się na łóżku w sypialni i przymknął powieki, jakby zbierał się do drzemki.
Wzięła głęboki oddech i ruszyła w jego stronę uznając, że nie znajdzie na to lepszego momentu.
Nawet jeśli się obawiała, chciała mieć to za sobą.

Nie była pewna jego reakcji, chociaż wcale nie podejrzewała go o coś, co mogło mieć choćby cień negatywnego zabarwienia.
Nie po nim. Nie po mężczyźnie, który tak bezgranicznie ją kochał nie przejmując się nawet faktem, że nie miał pewności czy była człowiekiem.
Wspięła się na łóżko, po czym przełożyła nogę przez jego ciało i usadowiła się na jego biodrach.
Satoru uchylił jedną powiekę i spojrzał na nią z delikatnym, nieco rozleniwionym uśmiechem.
Rzadko miewał wolne dni, zdecydowanie częściej trudno było zatrzymać go, chociaż na kilka minut.
Dlatego ten dzień, już od początku wydawał się, jej najbardziej odpowiedni.

— Satoru... — Zaczęła, ale głos kolejny raz uwiązł jej w gardle. Tym razem jednak było za późno, żeby się wycofać.
Mężczyzna uchylił drugą powiekę i poprawił nieco swoje ułożenie na poduszkach, najwyraźniej oczekując tego, co miała mu do powiedzenia.
Czuła suchość w ustach, a serce dudniło jej w piersi tak, jakby właśnie przebiegła maraton. I gdyby miała być szczera sama ze sobą, byłoby to o niebo łatwiejsze, niż wyznanie, na które zbierała się od kilku tygodni.

— Wszystko w porządku? — Błękitne oczy mężczyzny, przywodzące na myśl mieniący się w słońcu ocean spoczęły na niej, wcale a wcale nie ułatwiając zadania, które sobie założyła.
Jak miała ubrać to w słowa? Jak podzielić się z ukochanym człowiekiem, najważniejszą wiadomością w ich życiu?

Samo małżeństwo było przy tym niczym. Oboje w końcu podjęli decyzję o jego zawarciu w pełni świadomi wszystkich ewentualnych konsekwencji, jakie mogą zeń wyniknąć.
Natomiast dziecko... Właściwie nigdy nie rozmawiali na poważnie o powiększaniu rodziny. Żyli, jakby do czegoś takiego po prostu nie mogło dojść, a jednak stało się.
Nie znała chyba słów, które mogłyby opisać to, co czuła w momencie, kiedy się w nią wpatrywał, a na końcu jej języka tańczyła wiadomość o tym, że spodziewa się jego dziecka.
I to... Wcale nie od niedawna.

— Tak, ja tylko... Chciałabym czymś się z tobą podzielić. — Znów umilkła z trudem przełykając ślinę. Jej drobne dłonie drżały, a w oczach czaiła się niepewność, którą wyłapał w moment.
Nie wiedział, o czym chciała z nim rozmawiać, a mimo to sięgnął dłonią jej policzka, trącił kciukiem dolną wargę, a później pogładził nim delikatną skórę na jej brodzie, jakby ten pełen czułości gest miał pozwolić jej porzucić wszelkie obawy.

Gojo x Oc |PL| Zrozumieć KlątwęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz