28. 31 Października, Shibuya.

202 23 6
                                    



 Kilkudniowy urlop, w trakcie którego miała okazję lepiej poznać Yutę, minął szybciej niż mogła się spodziewać.
Koniec końców nie dowiedziała się, co Satoru miał załatwić w Kenii, ale skoro nie chciał się tym z nią podzielić, nie naciskała.
Październik zbliżał się już ku końcowi, a ona powolutku wracała do normalnych zajęć.
Co prawda zarówno jej mąż, jak i ojciec jasno wyrażali swoje zdanie w tej kwestii, ale nie brała przecież na kark nadzwyczajnie ciężkich zadań.

Rozwiązywała problemy z prostymi klątwami, których było na świecie przynajmniej tyle ile ludzkich serc.
Omijała po prostu wszystkie klasy pierwsze i specjalne, pozostawiając je tym, którzy byli w nieco lepszej formie, niż ona aktualnie.
Chciała towarzyszyć Yujiemu, Pandzie i Maki w ich misji mającej zapewnić im klasę pierwszą, ale tego również stanowczo jej odmówiono.
Zarówno bliscy, jak i starszyzna, kazała trzymać się jej od tego z daleka, nie mogła więc nawet próbować zaprotestować.

Chwilami miała wrażenie, że jej bliscy zachowują się dość podejrzanie, ale... Zrzucała to po prostu na garb tego, że martwili się o przyszłość jej i dziecka, które nosiła pod sercem.
Nie rozumiała tego do końca, była w końcu dorosłym, odpowiedzialnym człowiekiem, ale najwyraźniej pewne instynkty były silniejsze od zdrowego rozsądku i nie mogła ich za to winić.
Właściwie troska, z jaką traktował ją zarówno jej ojciec, jak i Satoru bardzo ją rozczulała.

— Hanabi! — Głos jej męża rozbrzmiał w ich mieszkaniu tak nagle, że aż wzdrygnęła się mimowolnie.
Wychyliła się zza kanapy spoglądając z zaciekawieniem na shoji, które przesunął wchodząc do środka.
Zostawił je zresztą otwarte pozwalając na to, by świeże, ciepłe powietrze wypełniło wnętrze.
Zaraz zbliżył się do kanapy, na której siedziała i objął z czułością jej sylwetkę, by złożyć na czubku nosa dziewczyny czuły i przelotny całus.

— Coś się stało? — Zagadnęła zaciekawiona.

— Potrzebuję twojej pomocy. Wracam od twojego ojca, dostałem całą listę misji do wykonania. Podzieliłem je na kilka kategorii, część zrobię sam, część oddam Itadoriemu, ale jest jedno, bardziej skomplikowane i czasochłonne zadanie, je chciałbym zostawić tobie. Wymaga zresztą podróży do Hokkaido. Chciałbym to załatwić sam, ale mimo moich licznych talentów nie jestem w stanie podzielić się na części. — Oznajmił z delikatnym uśmiechem, po czym uwolnił ją ze swoich objęć i podał dziewczynie papierową teczkę ze wszystkimi informacjami niezbędnymi do wykonania zadania. — Nie spiesz się i bardzo na siebie uważaj, jeśli przeciwnik okaże się zbyt potężny, po prostu odpuść i poczekaj na mnie. Przybędę na miejsce, jak uporam się ze wszystkim tutaj.

Musiała przyznać, że ten jeden raz miała wrażenie, jakby Satoru ukrywał przed nią coś naprawdę poważnego.
Jeszcze kilka dni wcześniej wykłócał się z nią o to, że powinna była pozostać w domu, nie brać żadnych misji i odpoczywać przynajmniej do czasu rozwiązania.
Zaręczał, że nie musiała martwić się o zarobki, bo sam był w stanie zadbać o świeżo założoną rodzinę, a teraz tak nagle zamierzał wysłać ją do innego dystryktu, żeby wykonała za niego jego zadanie?
Zdawało jej się to bardziej niż podejrzane.

— W porządku, wezmę je za ciebie. — Nie zamierzała jednak okazywać nadmiernej dociekliwości. Nie chciała, by uznał, że brak było jej zaufania. W końcu nie miała powodów do bycia podejrzliwą, a przynajmniej taką miała nadzieję.

— Doskonale, zarezerwowałem już bilet na 28 października. Pomogę ci dostać się na lotnisko i odbiorę, kiedy będziesz wracać. Uważaj na siebie, dobrze? Gdyby sprawa nie była pilna, wolałbym, żebyś została w domu, ale nie mam wyjścia. — Westchnął ciężko i ucałował z czułością czubek jej głowy. — A teraz muszę lecieć. Mam jeszcze kilka spraw do załatwienia z pierwszakami. Wrócę wieczorem, więc nigdzie się nie wybieraj i czekaj na mnie grzecznie!

Gojo x Oc |PL| Zrozumieć KlątwęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz