25. Rodzinne spotkanie.

265 28 8
                                    



 Ubrał najlepszą koszulę, jaką miał i spodnie z kantem chcąc na tej nadzwyczajnie ważnej kolacji, zaprezentować się jak najlepiej.
Był pewien, że większość zaproszonych osób już domyślała się, w czym była rzecz, w końcu raczej rzadko organizowali coś podobnego, a jednak tym razem nawet zaangażował Nittę i Ijichiego do przewozu większej ilości osób.
W końcu oprócz Yagi, Pandy i Megumiego zaprosili również Yujiego — odkąd pojawił się w jego życiu, stał się dla niego niemalże tak bliski, jak Fushiguro, którego właściwie wychowywał od dziecka.

Hanabi nalegała również na to, żeby nie wykluczać Nanamiego, w końcu był jej przyjacielem z klasy. Razem przebrnęli przez całe liceum i razem zakończyli szkołę, w jednym czasie awansowali na pierwszą klasę, razem przeszli przez żałobę po przyjacielu, więc wiele ich łączyło. A skoro Kento został zaproszony, nie mogli zapomnieć o Ieiri. W końcu dla nich obojga była bardzo ważną osobą. Zresztą o ciąży wiedziała jako pierwsza. Spisała się zresztą na medal, więc oboje mieli wobec niej jeszcze większy dług wdzięczności.

Satoru rzucił spojrzenie na stojącą przed lustrem rudowłosą i uśmiechnął się pod nosem. Przyglądała się swojemu odbiciu w lustrze, ubrana w czarną sukienkę do połowy uda. Rude, proste włosy opadały na jej ramiona, sięgając łopatek.
Delikatny makijaż podkreślał jej niecodzienną urodę. Była piękna jak zawsze zresztą. W końcu w jego oczach niezmiennie pozostawała tą, z którą inne nie mogły nawet próbować się równać.
Zbliżył się do niej niespiesznym krokiem. Ułożył duże dłonie na jej talii, a później przesunął obie na płaski brzuszek, który wciąż nie wykazywał żadnej obecności wewnątrz nim, a oboje wiedzieli już, że był.
I rósł i żył już od czterech miesięcy. I każdego dnia rozwijał się, szykując do wyjścia na świat. Do powitania swoich rodziców i przyszłych przyjaciół.


— Wyglądasz pięknie, ale minę masz nietęgą. Jeśli źle się czujesz, możemy dziś zostać w domu. Jeszcze nie za późno, by wszystko odwołać. — Oczywiście, że się martwił. W końcu jego żona była w stanie zupełnie wyjątkowym. Radosnym i przerażającym jednocześnie. Nigdy wcześniej nie towarzyszył ciężarnej kobiecie w codziennym życiu i nie do końca wiedział, czego się spodziewać.

Znał ją za to doskonale. Był pewien, że będzie się powściągała byle go nie martwić, a na to nie chciał pozwolić. Zwłaszcza w tym szczególnym okresie.
Był gotów spełniać jej zachcianki, stawiać czoła wahaniom nastrojów, obsypywać szczerymi zapewnieniami i otaczać miłością, ale do tej pory nie przejawiła żadnej z cech, którymi straszono przyszłych ojców w filmach i opowieściach.
Hanabi wyglądała i zachowywała się dokładnie tak, jak wcześniej. Jakby zupełnie nic się nie zmieniło, a była przecież w odmiennym stanie.

— Czuję się doskonale, po prostu... Nie lubię takich sytuacji. Na samą myśl o tym, że będę musiała przekazać im te wieści, przechodzą mnie dreszcze. Takie okazje wyjątkowo mnie krępują, to tak jakbym otwarcie powiedziała ojcu, bratu, twoim podopiecznym i przyjaciołom, że uprawiamy seks. W dodatku często i intensywnie. — Na policzkach dziewczyny zakwitł uroczy rumieniec, na ten widok uśmiechnął się wyraźnie zadowolony.
Był bardziej niż pewien, że jej zupełnie szczere, niewymuszone reakcje nigdy mu się nie znudzą.
Zawstydzały ją rzeczy zupełnie naturalne, oczywiste dla ludzi w ich wieku i relacji. Była w tym tak urocza, że z każdą chwilą pragnął robić więcej, żeby obserwować ją w tym rozkosznym wydaniu.

— Myślę, że doskonale zdają sobie z tego sprawę. W końcu jestem facetem z atrakcyjną, młodą żoną. To, że łączy nas tego rodzaju bliskość, jest bardziej niż oczywiste. — Mruknął, by zaraz nieco obrócić swoją twarz i sięgnąć wargami aksamitnej skóry na jej szyi. Musnął ją, by zassać zaraz dość intensywnie, pozostawiając po sobie zaczerwieniony ślad, który później ucałował z lubością. — Ale jeśli jesteś spięta, znam doskonały sposób na odprężenie...

Gojo x Oc |PL| Zrozumieć KlątwęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz