17. Klasa specjalna.

374 27 8
                                    



 Itadori spoglądał niepewnie na rudowłosą kobietę. Nie tylko wcale nie chciał choćby próbować jej uderzyć, ale myśli wciąż zaprzątały mu słowa Sukuny.
Gojo nie musiał nawet wspominać, by zachował ten incydent w tajemnicy. Wiedział o tym od pierwszych słów przeklętnika, zajmującego cieplutkie miejsce w jego wnętrzu.
Dziewczyna stała się dla niego ważna, niczym starsza siostra, której nigdy nie miał.
Dbała o niego, kiedy jego nauczyciel nie był w pobliżu. Martwiła się o jego bezpieczeństwo, o edukacje, a nawet o dietę, choć zdecydowanie nie wyglądał na wygłodzonego.
Nie chciał jej krzywdzić. Ani w sposób fizyczny, ani psychiczny i liczył na to, że zdoła powstrzymać Sukunę, jeśli ten znów zechce wyleźć na wierzch w jej towarzystwie.
W dodatku, choć oboje dorosłych starało się to skrzętnie ukryć, atmosfera między nimi była dość napięta.

— Itadori, na co czekasz? — Białowłosy mężczyzna, przyglądający się wszystkiemu z boku, siedział swobodnie na drewnianej podłodze, wsparty plecami o ścianę. — Pamiętaj, że kiedyś być może będziesz musiał stanąć do walki z kimś, z kim nie chcesz. I od tego będzie zależało nie tylko twoje życie, ale także życie twoich towarzyszy i zupełnie nieświadomych szarych zjadaczy chleba. Wal z całych sił.

— Ale... — Chłopak urwał wiedząc, że żaden argument nie zdoła przekonać ani jego nauczyciela, ani jego żony, która zresztą przyglądała mu się z niecierpliwością.
Była od niego mniejsza, drobniejsza, bał się, że celnym atakiem sprawi jej ból, nawet jeśli regenerowała się błyskawicznie i realnie nie mógł zaszkodzić jej w żaden sposób.

— Do dzieła Yuji. Daj z siebie wszystko, tym razem nie będę się bronić. — Oznajmiła, posyłając chłopcu krzepiący uśmiech.
Drobna postura i łagodna buzia często sprawiały, że była bardzo niedoceniana.
A koniec końców, niewielu mogło choćby próbować stawać z nią w szranki.
Sposób, w jaki działała i walczyła, mógł okazać się dla różowowłosego chłopaka doskonałym treningiem przed ujawnieniem, a zawody z siostrzaną szkołą z Kioto zbliżały się wielkimi krokami.
Miał wówczas nie tylko się pojawić, ale i pokazać cały wachlarz nowych umiejętności. A przede wszystkim przestać być bezbronnym dzieciakiem.

Chłopak zacisnął usta w cienką linię, przyjął pozycję do ataku składając obie dłonie w pięści.
Była w stanie dostrzec gołym okiem kotłującą się wokół jego dłoni przeklętą energię.
Uśmiechnęła się szerzej, a kiedy chłopak ruszył na nią z całym swoim impetem, po prostu przymknęła powieki, nie chcąc choćby mimowolnie i w odruchu zmusić ciała do obrony.
Cios w splot słoneczny w pierwszej chwili zdławił jej oddech. Nim jednak zdążyła złożyć się w pół, ciało zaczęło naprawiać szkody.
A kiedy za ciosem dotarła i przeklęta energia chłopaka, opóźnienie spotkało się z wyraźnym oporem.
Energia została odepchnięta przez tą, kumulującą się w jej ciele.
Rozbryznęła się w powietrzu, odrzucając nieprzygotowanego na taką sytuację chłopaka.
Itadori w ostatniej chwili podparł się dłonią o drewnianą podłogę, w innym wypadku wyrżnąłby o nią solidnie.
Zaskoczony zadarł głowę ku górze i spojrzał na dziewczynę, która stała jakby nigdy nic.

— Niesamowite. — Szepnął, ostrożnie podnosząc się z kolan.
Nie umiał ukryć wrażenia, jakie na nim zrobiła. Oczywiście z samych opowieści i ich ostatnich treningów był w stanie wywnioskować, że nie była pierwszym, lepszym i przeciętnym czarownikiem.
Niemniej oboje nie dawali z siebie wszystkiego jakby w obawie przed skrzywdzeniem drugiej strony. Tym razem było inaczej.
Lisia dziewucha nawet nie kiwnęła palcem, a kreująca się w jej wnętrzu energia sama załatwiła sprawę.
Siedzący pod ścianą białowłosy zaklaskał w dłonie i podniósł się z podłogi.
Na to właśnie liczył i czegoś takiego się spodziewał.

Gojo x Oc |PL| Zrozumieć KlątwęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz