18. Wspomnienia z przeszłości.

337 29 10
                                    



 Kiedy Yaga poprosił ją o rzucenie oka na trening pierwszo i drugoklasistów miała pewne wątpliwości.
Nie czuła się na tyle pewnie by brać w tym udział, nie mówiąc o tym, że gdyby starszyzna dowiedziała się o jej kontaktach ze wzrastającą młodzieżą jujutsu, byłoby krucho.
Względem Itadoriego nigdy nie miała takich rozterek, bowiem od początku był na przegranej pozycji, podobnie do niej.
Wiedziała, że jej towarzystwo na pewno mu nie zaszkodzi. W końcu jego pozycja raczej nie miała szansy na poprawę dzięki starszyźnie. Ci, którzy mogli mu pomóc byli traktowani przez nią równie niepochlebnie.

Na początku stanęła w bezpiecznej odległości, starając się powściągnąć bijącą ze swojego ciała energię najlepiej, jak umiała.
Przez lata zdołała to nieco opanować, dzięki czemu mogła zbliżyć się niezauważona na pewną odległość. W dzieciństwie alarmowała wszystkich czarowników jujutsu nawet tych najbardziej od niej oddalonych.
Nobara biegała w towarzystwie Inumakiego i Pandy, natomiast Megumi i Maki mierzyli się ze sobą na drewniane tyczki.
Musiała przyznać, że chłopak robił wrażenie. Nie było to szczególnie dziwne, w końcu pochodził z jednego z największych klanów, z drugiej strony wzrastał i rozwijał się pod okiem Gojo. Nie mógł być słabeuszem.

W końcu odetchnęła głęboko i ruszyła w ich stronę niespiesznym krokiem, by spokojnie mogli zauważyć jej nadejście.
Tak też się stało, bo wkrótce oczy młodzieży skierowane były w jej stronę.
Wciąż patrzyli na nią z niepewnością malującą się na młodych twarzach, tylko Panda przerwał trening i machając w jej stronę wielką łapą, ruszył przed siebie, żeby ją powitać.
Nie miała im tego za złe, nie znali jej za dobrze, więc musieli mieć czas, żeby nawyknąć do emanującej od niej aury. Przekonać się, że w rzeczywistości faktycznie nie była nieokrzesaną klątwą, jakiej mogli się po niej spodziewać.

— Siostrzyczka Hanabi! — Krzyknął Panda, zatrzymując się tuż przed nią, by zamknąć ją zaraz w potężnym uścisku.
Dziewczyna z uśmiechem odwzajemniła ciepłe, rodzinne powitanie. Żadne z nich nie było prawdziwym dzieckiem Masamichiego, ale dla obojga był ojcem, jakiego można było sobie wymarzyć.
Nie było więc nic dziwnego w tym, że i siebie wzajemnie darzyli ciepłymi uczuciami, w końcu choćby z szacunku do ich opiekuna, tak właśnie należało.

— Dyrektor Yaga poprosił mnie, żebym miała na was oko podczas dzisiejszego treningu. Niestety zarówno Gojo, jak i Kusakabe nie są teraz dostępni. Nie przeszkadzajcie sobie jednak, na razie nieźle wam idzie. — Zapewniła z serdecznym uśmiechem, przysiadając na krześle pierwszego rzędu trybun.
Przemknęła spojrzeniem zielonych oczu po biegnących nadal w zacięciu Nobarze i Inumakim. O dziewczynie nie słyszała zbyt wiele, ale użytkownik przeklętej mowy był jej znany już od jakiegoś czasu.
Satoru opisywał jej pierwszoklasistów, którzy wpadli w jego ręce rok wcześniej w wiadomościach, które słał do niej niestrudzenie od czasu do czasu mimo faktu, że zwykle nie odpowiadała.
Kiedy tak zastanawiała się teraz nad tym, dlaczego zbudowała między nimi taki dystans, właściwie sama nie do końca to rozumiała.
Czy wynikało to ze strachu przed kolejną stratą? Kiedy Getō postanowił się od nich odwrócić, oboje bardzo cierpieli. Zresztą, nie tylko oni. Ieiri również straciła wtedy kogoś ważnego. Wszyscy byli zdruzgotani, włącznie z jej ojcem, który po dziś dzień zastanawiał się, czy mógł temu jakoś zapobiec.

Po rozgrzewce przyszedł czas na walki w parach. Nie była zaskoczona faktem, że i w tych rocznikach brakło jednej osoby.
Przed laty byli w dokładnie takiej samej sytuacji. Dlatego właśnie Suguru zaprosił ją wtedy na ich pierwszy, wspólny trening. A później kolejny i następny.
A z czasem stała się nieodłączną częścią ich grupy, dzięki czemu ojciec wysłał ją do pierwszej klasy dwa lata wcześniej niż wskazywałby na to jej wiek.
Ucząc się jednak w towarzystwie starszych i bardziej doświadczonych, sama zyskiwała na sile szybciej i lepiej niż w przypadku, w którym skazana byłaby na swoich rówieśników.
I choć koniec końców nie wszystko ułożyło się pomyślnie, czasem tęskniła za minionymi czasami. Za pierwszymi wspólnymi wyjściami i wyjazdami, na które Yaga zgadzał się zresztą bardzo niechętnie.

Gojo x Oc |PL| Zrozumieć KlątwęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz