27. Okkotsu Yūta

235 27 0
                                    


 Chociaż skwar lał się z nieba, Hanabi nie chciała zostać w hotelu.
Utrudniało to nieco załatwienie spraw, z myślą, o których Satoru przyleciał do Kenii, ale nie mógł kazać jej na niego czekać.
Szybko zorientowałaby się, że coś jest nie tak. Nie była głupia, a chciał uniknąć takiego scenariusza za wszelką cenę.
Rzecz jasna musiał wymyślić dobrą wymówkę na tę podróż, ale póki nie pytała, nie wywnętrzał się na ten temat, chcąc zachować naturalność sytuacji.

 Centrum Nairobi okazało się prawie tak tłoczne, jak Tokio. Przez ulice przelewały się setki osób, zarówno turystów, jak i miejscowej ludności.
Co rusz słychać było turkot silnika skuterów i motocykli, które lawirowały między większymi pojazdami.
Gdzieniegdzie poruszały się riksze, wożąc ludzi pragnących dotrzeć do konkretnego celu.
Wokół unosił się pył, wzbijany przez wszystkie pojazdy. Właściciele kramów z jedzeniem i różnego rodzaju przedmiotami zachęcali głośno do zwrócenia uwagi na ich towary.
A wszystko to tworzyło jedyny w swoim rodzaju klimat.

Spojrzał przez ramię na idącą obok niego dziewczynę. Sukienka falowała w rytm jej ruchów i choć minęły całe lata od ich pierwszego, wspólnego wyjazdu, zachwycała go w tym letnim, zupełnie nieformalnym wydaniu jak wtedy, przed laty.
Kiedy w Okinawie, miała na sobie bardzo podobne ubranie.

***
10 lat wcześniej:

Było piekielnie gorąco, a przez kurort przelewały się setki ludzi.
Co chwila łapczywie łykał słodki napój tonący w kruszonym lodzie, ale na niewiele się to zdawało.
Ieiri poszła do baru i zniknęła na dłuższą chwilę, czemu wcale się nie dziwił, kolejka wychodziła na zewnątrz budynku, gdzie zajmowali stolik, skryty w cieniu rozłożystego parasola.

Gdyby nie przyjemne tchnienia wiatru bijące od morza, najpewniej nie zdołaliby tu usiedzieć i musieli cofnąć się do wynajętego przez niego apartamentu.
Rzecz jasna nie posłuchał próśb Yagi i zresztą za zgodą jego towarzyszy wynajął jeden, większy apartament z ogromną sypialnią, jedną łazienką i niewielkim salonem.
Pierwszą noc spędził z Getō na rozłożonej kanapie, ale już kolejną wszyscy we czworo spali w ogromnym, małżeńskim łożu, na którym zmieściłby spokojnie jeszcze Nanami i Yu, ale żaden z nich nie wybrał się z nimi na ten wakacyjny wyjazd.

Białowłosy rzucił przelotne spojrzenie na bruneta, który siedział teraz obok niego, wpatrzony w rudowłosą dziewczynę, która niespecjalnie przejmując się towarzystwem któregokolwiek z nich, zajadała ze smakiem, waniliowo truskawkowe lody umieszczone w szklanym pucharku.
Widział w oczach Suguru ten rodzaj uczucia, który rozrywał mu serce. I nie dlatego, że nie chciał, by jego najbliższy przyjaciel z kimś się wiązał.

Przeciwnie. Był dla niego na tyle ważny, że zrobiłby wszystko, żeby spotykały go w życiu tylko dobre rzeczy, ale dlaczego musiało paść właśnie na nią?
Dlaczego oboje musieli obdarzyć uczuciem jedną dziewczynę? Nie chciał z nim rywalizować, nie w tej materii.
I nawet jeśli chwilami starał się zwrócić na siebie jej uwagę — wiedział, że był tym przegranym już na starcie.

To na Suguru, Hanabi spoglądała w taki sposób, w jaki chciał, by spoglądała tylko na niego. To do niego się uśmiechała i do niego lgnęła.
Nigdy nie unikała jego bliskości, jego uprzejmości, podczas kiedy od niego samego zawsze wyraźnie się dystansowała.
Chwilami ów fakt doprowadzał go do szaleństwa. Miał ochotę chwycić ją za ramiona, potrząsnąć nią i w twarz wykrzyczeć jej wszystkie te ciągle skrywane uczucia.

Wiedział jednak doskonale, że byłaby to podróż w jedną stronę. Kitsune nie odwzajemniłaby jego uczuć. Najpewniej wycofałaby się jeszcze bardziej, a nie chciał jej tracić. Podobnie było zresztą z Getō. Gdyby w sposób oczywisty stanął z nim w szranki o jej miłość, najpewniej ich przyjaźń nie przetrwałaby tej próby.
Za bardzo ją kochał, co dostrzegał w każdym jego geście czy spojrzeniu na nią.
Nawet w tej właśnie chwili.

Gojo x Oc |PL| Zrozumieć KlątwęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz