VIII

274 21 6
                                    

-Kamiński-

Dzisiaj musiałem już normalnie udać się na trening. Za kilka dni gramy bardzo ważny mecz.

- Cześć Kamiński - Salamon chciał mnie przytulić, a ja jak zawsze cyk na prawo.

- Ta cześć - zacząłem się szybko przebierać. Czułem na sobie ten sam wzrok co zwykle. Cały zboczeniec Skóraś.

- Michał, a ty pamiętasz, że miałeś go wyruchać? - usłyszałem z tylu, kiedy wiązałem buty. Marchwiński, bo Ci jebnę skurwysynie.

- Kiedyś to zrobię - te słowa utkwiły mi w głowię i szumiały w niej do końca treningu.

Właśnie powoli się przebierałem i kiedy zakładałem koszulkę poczułem, że ktoś pomaga mi ją założyć i mi ją z tyłu poprawia. Skóraś?

- Co ty robisz? - odwróciłem się w jego stronę i szybko tego pożałowałem. Za blisko.

- Nie będziesz chodzić w mokrej koszulce - zaczął mi ją zaciągać. Powiedzcie mi to w takim razie po jaki chuj pomagał mi ją ubrać? Żeby mnie dotknąć?

- Co ty zamierzasz zrobić? - jakoś dzisiaj wyjątkowo się nie bałem.

- Oczka zamknij... proszę - no zamknąłem je gotowy, żeby na wszelki wypadek mu przypierdolić. Poczułem, jak coś mi zakłada. Otworzyłem oczy.

- I... co to ma być? - byłem ubrany w za dużą dla mnie bluzę.

- Wyglądasz cudnie - uśmiechnął się i założył mi kaptur. - Mogę zrobić zdjęcie? Błagam - zmieszałem się trochę.

- Nie lubię zdjęć... - odwróciłem wzrok z tych jego okropnych oczu.

- Nikomu go nie pokaże! - powiedział błagalnie.

- Oh no dobrze jedno zdjęcie - zrobił mi dwa, bo z jakiegoś powodu z tyłu też musiał.

~Zakochałem się w Skórasiu~ Skóraś x Kamiński ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz