XIV

284 16 7
                                    

-Kamiński-

Wszedłem do pokoju po całym dniu, który spędziłem na zakupach z mamą. Na biurku stało pudełeczko przewiązane wstążką. Wyjąłem z niego swoje klucze, które ostatnio zgubiłem.

Pilnuj ich lepiej

M.S.

Wyjrzałem przez okno, żeby spojrzeć na dom, w którym mieszka i na właśnie jego siedzącego na balkonie. Jaki cudny... dom mają! Po prostu piękny taki fajny niebieskawy.

- A Michał przyjdzie dzisiaj!? - mama wydarła się z dołu.

- Zapytam! - wziąłem telefon wszedłem na messa i zignorowałem tą całą wyciszoną grupkę. Wszedłem na jakże ubogą konwersacje ze Skórasiem. Nie miał nawet nicku tak jak ja. Chociaż jest aktywny.

Ty:

Hej Skóraś

Michał Skóraś:

Umarł ktoś?

Ty:

Co?

Michał Skóraś:

No um

Nigdy do mnie nie piszesz

Ty:

Boże we

Michał Skóraś:

A tak serio co się stało?

Ty:

Przyjdziesz dzisiaj?

Michał Skóraś:

Do Ciebie?

Ty:

Tak

Michał Skóraś:

Bardzo chętnie Kubuś

Ty:

Yey!!

To super!

Michał Skóraś:

Papa kotku

Ty:

Paa


Odłożyłem telefon.

- PRZYJDZIE! -wrzasnąłem uradowany. Znaczy nie żebym chciał czy coś heh.. może trochę. Zszedłem na dół, bo miałem tu za nudno.

- Chodź zrobimy sałatkę - no i robiliśmy sałatkę. Co prawda ujebałem się wszystkim co możliwe, ale ja tak zawsze. Chwilę potem usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Zdjąłem fartuszek, tak ja zawsze muszę go mieć, żeby się nie przebierać 20 razy i poszedłem otworzyć.

- Cześć Kub.. - nie dałem mu dokończyć, bo mocno go przytuliłem. - Też się cieszę, że Cię znowu widzę - pogłaskał mnie po głowię.

~Zakochałem się w Skórasiu~ Skóraś x Kamiński ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz