XVIII

250 18 3
                                    

-Kamiński-

Mecz z Legią Warszawą skończył się remisem 2:2. Byłem naprawdę szczęśliwy z tego powodu i skoczyłem na Michała. Jakoś tak się stało, że wziął mnie na ręce. Gracze Legii zaczęli się śmiać na nasz widok. Tyle, że to nie był drwiący śmiech. Byli dla nas milsi niż nasi "koledzy" z drużyny. Generalnie to coś się zmieniło poczułem, że nie jestem sam. Naprawdę nie byłem sam.

Sousa:

Hej frajerze

Ty:

Cześć kolega

Sousa:

Zabij  się

Ty:

Też Ci życzę miłego dnia

Sousa:

???

Ty:

No co?

Sousa:

Uh wiesz.. już nie ważne?

Miłego dnia Kuba


Minęło kilka godzin, a on nic nie napisał. Nic. Najmniejszego skończ ze sobą, czy jesteś chujowy.

Sousa:

Miłego wieczoru

Ty:

Miłego wieczoru


Skóraś głaskał mnie po głowie, a ja zacząłem się śmiać po przeczytaniu tej wiadomości.

- Co Cię śmieszy kici kici? - pokazałem mu telefon. Przeleciał konwersacje wzrokiem. - Kubuś no mamy progres nie życzy Ci śmierci - nie wzruszyło mnie to co powiedział tak szczerze. Kwestia przyzwyczajenia.

- Wiem - odpowiedziałem krótko i z powrotem położyłem telefon na jego barku.

- Znaczy.. nie chciałem, żeby Cię to.. - zaciął się.

- Nie uraziłeś mnie tym - przełożyłem nogę tak, że trochę inaczej leżałem. Poczułem jak stykam się swoją męskością z tą jego.

- Ojoj Kubuś - zaśmiał się cicho. Spłonąłem rumieńcem. - Wracamy do poprzedniej pozycji co? - kiwnąłem niepewnie głową. Czułem, że zrobiło mi się ciaśniej w spodniach. - Leć do łazienki - pogłaskał mnie po głowie, a ja powoli się podniosłem i do niej poszedłem. Normalnie by mi nie, ale.. no nigdy nikogo tak nie.. no wiecie..



~Zakochałem się w Skórasiu~ Skóraś x Kamiński ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz