III

302 24 8
                                    

-Kamiński-

Dzisiaj mamy grać z Wartą Poznań. Zajebiście nie? Też tak sądzę. Wszedłem do szatni. Tym razem przyszedłem dużo wcześniej i wszyscy tam byli.

- Ooo Kubuś właśnie o tobie rozmawialiśmy! - podszedł do mnie Skóraś i chciał przytulić. Odsunąłem się tylko w bok. - Oj no weź! - krzyknął oburzony.

- Odpierdol się - przebrałem się szybko w strój.

- Wiecie tak sobie myślę! - ten chuj mówił głośno i wyraźnie tak, że musiałem się aż spojrzeć. - Jeśli strzelę to go wyrucham - wskazał w moją stronę. Oczy mi się zaszkliły. Miałem tego serdecznie dość.

Wyszedłem na boisko. Smutny i z głową spuszczoną w dół. Grałem tak samo chujowo, jak się czułem. Zszedłem w 20 minucie, bo nie mogłem podnieść się z murawy z bezsilności. Ktoś z Warty lekko mnie popchnął, ale wyglądało to na poważne. Poleżałem chwilę, a trener mnie zmienił.

W 34' zacząłem płakać. Strzelił. Jestem skończony. Później była przerwa, na której patrzył się na mnie tylko tym jednym wygłodniałym wzrokiem. W drugiej połowie również strzelił tym razem w 88'. Już nawet nie płakałem. Nie miałem siły odpowiadać na kolejne pytania kolegów. Poszedłem do szatni zanim mecz się skończył. Tym właśnie sposobem nie spotkałem się z nim. Kiedy słyszałem ostatni gwizdek opuszczałem stadion. Dzisiaj szedłem do domu spokojnie. Wiedziałem, że gorzej będzie już tylko jutro. Dzisiaj mogę być spokojny.

~Zakochałem się w Skórasiu~ Skóraś x Kamiński ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz