XVI

269 18 11
                                    

-Kamiński-

Nie poszła nam pierwsza część meczu z Fiorentiną. Przegraliśmy 4 do 1. Przepraszam wszystkich naszych kibiców.

- Oho kurwa, która nic nie robiła zaraz się popłacze - usłyszałem Souse po wejściu do szatni. Przemilczałem to i poprostu zacząłem się przebierać.

- Daj się przejebać na poprawę humoru - Salamon do mnie podszedł, a ja od razu uciekłem do łazienki zostawiając tam wszystkie swoje rzeczy. Wróciłem po 10 minutach, a one leżały nieruszone. Przy nich siedział Skóraś.

- Nie bój się ich tak... o to im chodzi - spojrzał w moje oczy.

- Pilnowałeś moich rzeczy? - kiwnął głową, a ja wpakowałem mu się na kolana i go przytuliłem.

- Ło... Kubuś - inaczej mnie posadził i też przytulił.

- Dziękuję Michał - mocno go przytulałem.

- Proszę bardzo - usłyszałem dawno nie słyszaną u niego radość. Prawdziwą radość. - Przebieraj się i idziemy Cię odprowadzić do domu - ubrałem się i mnie odprowadził.

- Zostaniesz na obiad? - zapytałem, kiedy chciał przejść na drugą stronę ulicy.

- Uh.. nie mogę - chciał wejść na pasy, ale coś mi podpowiedziało, żeby go zatrzymać.

- Oj no proszę! Na chwilę! - zawahał się, ale się od nich cofnął. Mini sekundę potem przejechał przez drogę bardzo szybki samochód, który z pewnością by się nie zatrzymał. Patrzyliśmy się na siebie.

- Tak... pójdę na ten obiad.. - weszliśmy do mojego domu.

~Zakochałem się w Skórasiu~ Skóraś x Kamiński ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz