⪨ 20 ⪩

171 13 22
                                    

   Po tym jak Zane'owi udało się odzyskać pełną kontrolę na sterownikami, a my oglądaliśmy jak Lloyd z całą mocą ląduje na piachu pod Kryptarium od razu wyruszyliśmy mu na pomoc.

O ile było jeszcze komu pomóc.

- Myślicie, że on... - Nie byłam w stanie dokończyć przez gulę, która rosła w moim gardle z każdym słowem.

Pomimo tego, że nie skończyłam swojej wypowiedzi moi przyjaciele doskonale zrozumieli o co pytałam.

Wywnioskowałam to po wyrazach ich twarzy. Głębokie zamyślenie, później strach, a na koniec smutek, u niektórych również złość.

- Nie! Lloyd na pewno żyje! - zaprzeczała głośno Nya.

- A co jeśli... nie - zmartwił się Kai.

- Nie wysuwajmy pochopnych wniosków - poprosił Zane, zachowując całkiem zimną krew.

Sama nie wiedziałam, co o tym wszystkim myśleć. Z jednej strony miałam nadzieję, że nasz przyjaciel jakoś przeżył ten jakże silny cios. Z drugiej zaś strasznie się bałam, że jednak mu się to nie udało.

- Zgadzam się z Zanem - oznajmił Cole, ale w jego głosie udało mi się dosłyszeć wątpliwości, które absolutnie nie napawały mnie optymizmem.

Chwilę później na pokładzie zapadła cisza. Każde z nas pogrążyło się we własnych myślach i coś mi się zdaje, że dotyczyły one tego samego.

Lloyda i jego pojedynku z ojcem.

W końcu udało nam się dotrzeć do celu naszej podróży. Postanowiliśmy być dyskretni, nie chcąc wdawać się w niepotrzebne pojedynki z Synami Garmadona, nie wspominając już o samym Lordzie Garmadonie.

Po jego walce z Zielonym Ninja nie mieliśmy najmniejszej ochoty, aby próbować się z nim zmierzyć bez lepiej rozpracowanego planu. A ten musiał być przecież naprawdę dobry, jeśli chcieliśmy pokonać kogoś kto poprzez przyjmowanie ciosów staje się coraz bardziej silniejszy.

Dlatego też postanowiliśmy, że tylko Cole zejdzie po Lloyda i z pomocą swojej super siły przeniesie go na nasz statek.

I tak faktycznie zrobiliśmy.

Na szczęście nam się udało. A poza tym, ku naszej jeszcze większej uciesze, a nawet i euforii okazało się, że Mistrzowi Energii udało się w jakiś sposób przeżyć walkę z Garmadonem.

Ogromnym minusem zaś całej tej sytuacji było to, że Lloyd był zupełnie nieprzytomny i w żaden sposób nie byliśmy w stanie go ocucić, mimo iż próbowaliśmy wszystkiego.

- Co teraz zrobimy? Próbowaliśmy już chyba wszystkiego - marudził Jay, dalej klepiąc nieprzytomnego blondyna po twarzy.

- Nawet kubeł zimnej wody go nie obudził - westchnęła ciężko Nya, czując się kompletnie bezsilna.

Doskonale ją rozumiałam. Sama probowałam nawet w jakiś sposób użyć mojej magii w taki sposób, żeby go wybudzić. Niestety zupełnie niczego to nie dało, a poza tym wcale nie zmaterializowałam jej na tyle dużo, aby ta mogła chociażby trafić w niego porządnie.

Zupełnie tego nie rozumiałam. Dlaczego, kiedy już nauczyłam się materializować magię, to ta nie chciała nigdy pojawiać się w takim natężeniu jakiego od niej oczekiwałam?

Strasznie mnie to drażniło.

- Może poprosimy o pomoc Mistake? Być może będzie miała jakąś herbatę czy coś w tym stylu na takie stany - zaproponował nagle Cole.

Mistake była starszą kobietą, która podobnie jak Mistrz Wu - a przynajmniej tak mi opowiadano - miała fioła na punkcie herbat i posiadała naprawdę bardzo obszerną wiedzę na temat świata.

The vision • Kai SmithOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz