⪨ 16 ⪩

166 15 25
                                    

    Tym razem podczas przebywania w celi byłam w pełni przytomna. Nie jestem w stanie stwierdzić czy oddziaływało to na mnie w jakiś pozytywny sposób. Z jednej strony wiedziałam co się działo wokół mnie i jak najbardziej było to bardzo ważne. Jednak z drugiej strony wiedza o tym, że Harumi porwała moich rodziców i zapewne zamierza zrobić im krzywdę sprawiała, że w mojej głowie powstawały setki przepełnionych bólem i cierpieniem scenariuszy. 

Nie miałam wątpliwości co do tego, że Jadeitowa Księżniczka była zdolna do wszystkiego. Nawet największych i najgorszych na świecie okrucieństw. Zresztą nie muszę już chyba wspominać o tym, czego chciała dokonać i co już udało jej się osiągnąć kosztem pary cesarskiej i naiwności mojej i moich przyjaciół.

I to właśnie przez świadomość tego, co Harumi była w stanie zrobić dla osiągnięcia własnego celu moje ciało zaczęło drżeć, a oddech stał się o wiele płytszy i szybszy. Poza tym serce w mojej piersi łomotało tak mocno, że przez chwilę obawiałam się, że z niej wyleci.

Atak paniki.

Już raz, całkiem niedawno temu jeden miałam. Wtedy pomogła mi Zinta, która kazała mi zacząć oddychać spokojnie. Teraz jednak z jakiegoś powodu nie usłyszałam jej głosu w swojej głowie. 

Musiałam więc poradzić sobie sama. To nie był czas na zbędną panikę, która tylko otępiała moje zmysły, muszące pracować na pełnych obrotach, tak bym mogła w jakiś sposób ocalić siebie, rodziców i Lloyda.

Zamknęłam oczy, ponieważ dzięki temu łatwiej było mi się skupić. Następnie próbowałam przywrócić sobie zwyczajny oddech. Zajęło mi to chwilę, ale w końcu się udało. Zaraz po tym moje ciało przestało się trząść, a serce znowu biło swoim spokojnym i niezakłóconym rytmem.

- No cześć, wiedziemko! Stęskniłaś się? - usłyszałam głos należący do jednego z Synów Garmadona, którego miałam już niestety okazję poznać. 

Iggo.

Tym razem nie chciałam milczeć. Postanowiłam, że nie okaże już ani krztyny strachu. Zamierzałam zawalczyć, tak jak zrobiliby to moi przyjaciele. 

- Niekoniecznie - odparłam lakonicznie.

Mężczyzna spojrzał na mnie nieco zaskoczony. Zapewne prze to, że mu się odgryzłam. I dobrze. 

Niech poczuje się zdezorientowany. Może uda mi się to jakoś wykorzystać, pomyślałam.

- Widzę, że przez kilka godzin w zamknięciu nauczyłaś pyskować - stwierdził z lubieżnym, obrzydliwym uśmieszkiem. - Ale mnie to bardzo cieszy, lubię takie pyskate dziewczynki - dodał, a mnie zrobiło się niedobrze.

Im więcej ten człowiek mówił, tym gorzej czułam się w jego towarzystwie. Ogromnie liczyłam na to, że uda mi się jakoś stamtąd wydostać, i że już nigdy przenigdy go nie zobaczę. Chyba, że za kratami Kryptarium.

- Gwarantuję ci, że zmienię twoje zdanie - obwieściłam tak chłodnym tonem, że niemal ledwo poznałam własny głos.

W żadnym wypadku nie było mi z tego powodu smutno. Wręcz przeciwnie - liczyłam, że dzięki temu ten obleśny typ odpuści sobie swoje wzbudzające nudności wypowiedzi. 

- Bardzo chętnie się o tym przekonam - rzucił, tylko poszerzając swój uśmiech.

Cholera! Co niby miałam zrobić, żeby się w końcu odczepił? Czasem naprawdę żałowałam, że nie byłam Nyą. Ona zawsze wiedziała, co powiedzieć i co zrobić w niemal każdej możliwej sytuacji. 

Nie bardzo wiedząc, co odpowiedzieć po prostu go zignorowałam. Po cichu miałam nadzieję, że to ostudzi jego zapał. 

- Iggo! Dlaczego jeszcze jej nie wyciągnąłeś z celi?! - krzyknął nowy głos.

The vision • Kai SmithOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz