⪨ 7 ⪩

202 17 32
                                    

W końcu udało nam się odnaleźć Zane'a. Niestety było z nim gorzej niż sądziliśmy. Nawet P.I.X.A.L nie bardzo wiedziała jak go naprawić.

Kiedy Ninja i Harumi siedzieli przy Zane'nie, ja zaoferowałam, że zaopiekuję się maluchem, którego Cole zabrał z rąk Synów Garmadona.

Ten maluch był przeuroczy! No dobra, może nie zawsze. Przewijanie i uspokajanie go, kiedy płakał zdecydowanie nie było zbyt urocze. Ale pomijając te dwa aspekty, to był naprawdę cudowny. Zwłaszcza kiedy obdarzał mnie tym swoim bezzębnym uśmiechem.

- Lubisz łaskotki? - spytałam, smyrając go przy tym po plecach.

Dzieciak zaczął się śmiać tak delikatnie, jak potrafią tylko małe dzieci. Ta chwila napawała mnie ogromną radością i przeniosła mnie do czasów, kiedy sama byłam mała.

Miałam wtedy cztery lata. Biegałam po podwórku i goniłam pięknego motyla. Bardzo chciałam go złapać i przyjrzeć mu się bliżej.

Niestety w pewnym momencie potknęłam się o kamień i upadłam na ziemię. Miałam krótkie spodenki, więc przy upadku zdarłam sobie kolano, które zaczęło mnie boleć i szczypać.

Rozpłakałam się. Chwilę później podszedł do mnie tata, który czytał sobie jakąś powieść historyczną na ławce pod domem.

- Co się stało, rybko? - spytał zatroskany.

- Goniłam motylka i... i się przewróciłam - łkałam, dotykając przy tym kolana, które zapiekło mnie jeszcze bardziej.

- Och, moja biedna, nie ganiaj motylków, one się tego boją. Obserwuj je, ale na odległość, tak by dać im przestrzeń - udzielił mi lekcji tata.

Pokiwałam mu głową ze zrozumieniem. Chwilę później wziął mnie na ręce i zabrał mnie do domu, gdzie razem z mamą zajęli się moim kolanem, rozprawiając przy tym o szacunku do zwierząt i drugiego człowieka.

Pomimo tego, że tak właściwie nie zrobiłam wtedy nic złego, rodzice postanowili uraczyć mnie cenną lekcją, za którą byłam im wdzięczna. Wytłumaczyli mi, że każdemu bez względu na jego status należy się szacunek. Poza tym zadbali o to bym nigdy nie pragnęła skrzywdzić żadnego zwierzęcia i brzydziła się przemocą wobec tych cudownych stworzonek, które pokochałam całym sercem.

Muszę napisać list do rodziców, nakazałam sobie w myślach.

Obiecałam korespondować z nimi najczęściej jak tylko się da i zamierzałam dotrzymać danej im obietnicy. Tak jak mnie uczyli.

Wzięłam malca na ręce i podeszłam z nim do biurko, sadzając go na swoim kolanie w taki sposób by nie wypadł oraz, żeby było mu wygodnie. Przystąpiłam do pisania listu.

Najwspanialsi Mamo i Tato,
Liczę, że wszystko u Was w porządku. Uprzedzając Wasze pytanie - Ja mam się całkiem nieźle. Oczywiście bardzooo za Wami tęsknię i nie mogę się doczekać, kiedy znowu Was zobaczę. Poza tym dotarłam do Ninjów i teraz przebywam na pokładzie ich statku. Są naprawdę fajnymi ludźmi. Zwłaszcza Nya, która chyba polubiła mnie najbardziej z całego grona. Na początku miałam nieprzyjemną wymianę zdań z Kaiem, bratem Nyi, ale to przez to, że ma problemy z zaufaniem. Przeprosił mnie, więc już jest po wszystkim. Poza tym miałam kolejne wizje, a jedna z nich pomogła mi ocalić Zane'a, nindroida i Mistrza Lodu. Słyszałam w niej Was. Bardzo mi pomogliście, mimo że nie ma szans, żebyście to byli naprawdę Wy, a nie wytwór mojej wyobraźni. Koniecznie dajcie mi znać, jak tam u Was!

Wasza Irie!

Włożyłam list do koperty, zamykając ją szczelnie i wypisując na niej wszystkie potrzebne dane, które zapewnią dotarcie listu do moich rodziców.

The vision • Kai SmithOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz