⪨ 18 ⪩

164 19 41
                                    

  Gdy otworzyłam oczy z ogromną ulgą zorientowałam się, że znajdowałam się na pokładzie Perły Przeznaczenia. Te odkrycie sprawiło mi wiele radości i ulgi.

Spróbowałam podnieść się do pozycji siedzącej. W trakcie syknęłam z bólu. Czułam go w całym swoim ciele. Był tępy i mdlący, lecz mimo wszystko udało mi się usiąść.

Niby mała rzecz, a jednak w jakiś sposób mnie pokrzepiała. Skoro byłam w stanie się podnieść, nie wspominając już o tym, że mogłam się ruszać, to z pewnością nie było ze mną aż tak źle, jak mi się wydawało.

- Irie, wstałaś! - Nagle w kajucie pojawiła się Nya z szerokim uśmiechem, podbiegając do łóżka, na którym leżałam.

Na mojej twarzy również zagościł uśmiech, jednak nie był on zapewne tak promienisty jak ten należący do mojej przyjaciółki. Miałam ogromną nadzieję, że nie przypomniał on bardziej grymasu niż uśmiechu.

- Koniecznie musisz przestać tak nam mdleć. Omal nie dostałam zawału, kiedy trafiła cię twoja własna magia - oznajmiła niby żartując, a jednak z dobrze słyszalnym w głosie zmartwieniem.

- Wybacz - odparłam, ledwie poznając własny głos. Brzmiał strasznie chropowato i wydawał się być jakiś taki wysuszony...? Tak, to chyba dobre określenie.

- Nie, no spokojnie. Ja tam jeszcze się jakoś trzymałam, ale Kai... żebyś ty tylko widziała jaki się nagle blady zrobił. Od razu do ciebie podbiegł cały roztrzęsiony, a jak zrozumiał, że straciłaś przytomność, to wpadł w jakiś amok i rzucił się na Synów Garmadona i Harumi. Dawno nie wiedziałam go w takiej furii - odpowiadała, a ja z każdym jej słowem doznałam coraz to większego szoku.

Nigdy bym nie pomyślała, że Kai może aż tak emocjonalnie zareagować na takie sytuacje ze mną w roli głównej. Owszem, przyjaźniliśmy się i ostatnio obdarowywał mnie ogromnym wsparciem, to i tak byłam w naprawdę ogromnym szoku, że zareagował na to wszystko w taki sposób.

- Aż tak? - spytałam tylko, nie kryjąc zaskoczenia.

- Zależy mu na tobie. A kiedy mojemu bratu na kimś zależy, to bardzo mocno się angażuje i nie hamuje się, kiedy komuś na kim mu zależy dzieje się krzywda - wyjaśniła Nya.

Nagle poczułam, że piecze mnie twarz. Bez wątpienia w tamtej chwili stałam się w pełni dojrzałym burakiem. Dziwnie było mi słuchać o tym, że mogłam być aż tak ważna dla Mistrza Ognia. Choć nie ukrywam, że było to dla mnie naprawdę bardzo miłe. I z jakiegoś powodu nawet moje serce zaczęło bić szybciej niż zazwyczaj.

- Ktoś tu się chyba zarumienił - zasugerowała Mistrzyni Wody.

Ja tylko spuściłam wzrok na kołdrę, nie bardzo wiedząc, co powiedzieć.

- Dobra tam, już mi się tak nie zawstydzaj, bo jeszcze ci te rumieńce twarz wypalą - zaśmiała się ciemnowłosa.

Na moment zapadła między nami cisza, ale nie należała ona do tych niezręcznych, pełnym przejęcia. Ta była taka bardziej naturalna i zupełnie pozbawiona jakiejś presji czy czegoś w tym stylu.

- Prawie bym zapomniała, za jakąś godzinę wybieramy się do takiego jednego baru, żeby poświętować złapanie i pokrzyżowanie planów Harumi. Jesteś na siłach, żeby pójść z nami? - obwieściła moja przyjaciółka.

Z ogromną chęcią się zgodziłam. Pomijając fakt, że wciąż czułam dość intensywny ból w kościach i mięśniach. Czułam, że potrzebuję odrobiny rozluźnienia w gronie najlepszych przyjaciół.

- Dobra, to może ja ci wyjdę, a ty na spokojnie się ogarnij - powiedziała, po czym faktycznie opuściła kajutę.

Postanowiłam więc wstać z łóżka. Było to o wiele trudniejsze niż mi się wydawało. Jednak udało mi się. Choć nie wiem, czy to tak dobrze.

The vision • Kai SmithOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz