⪨ 3 ⪩

247 19 24
                                    

Pociąg się zatrzymał. Włożyłam plecak i wyszłam na stację o wiele większą od tej, na której wsiadałam do pociągu. Rozglądam się wokół siebie i zastanawiam w jaką stronę powinnam ruszyć.

W stolicy byłam tylko raz w życiu i byłam zbyt mała, żeby zapamiętać gdzie co jest. Zwłaszcza że Ninjago City było ogromne.

Przez chwilę tkwiłam w martwym punkcie. Wtedy wpadłam na pomysł by podejść do kogoś i najzwyczajniej w świecie zapytać się o drogę do pałacu.

- Przepraszam, gdzie mogę znaleźć pałac cesarza? - spytałam jakiejś starszej pani, która spojrzała na mnie z wyższością.

- A czego osoba taka jak ty miałaby szukać w pałacu? - odparła kobieta, gromiąc mnie wzrokiem.

Co miało znaczyć taka osoba jak ty? Pomyślałam.

- Nie wiem o co pani chodzi - powiedziałam, a ta zaśmiała się szyderczo.

- No jasne, że nie wiesz. Spójrz na siebie, dziewucho! - Teraz już wiedziałam o co chodziło.

Staruszka komentowała mój ubiór. Miałam na sobie luźne spodnie oraz zwykłą szarą bluzę. Na dodatek pogniecione podczas drzemki.

Mimo tego jak wyglądałam nie miała prawa mnie oceniać tylko i wyłącznie w tej kategorii. Skąd w ogóle na świecie brali się tacy ludzie?

- Nie ma pani prawa komentować tego jak wyglądam. To jest brak szacunku - powiedziałam chłodno.

Kobieta spojrzała na mnie z oburzoną miną, po czym fuknęła tonem, który wręcz ociekał jadem samego Pożeracza Światów:

- Ty jesteś chodzącym brakiem szacunku.

Machnęłam tylko ręką i rzuciłam przez ramię na odchodnym „Nie do widzenia" i ruszyłam przed siebie. Ta kobieta była jakaś nawiedzona! Ten jej "argument" nie miał najmniejszego sensu. Jeszcze nigdy w życiu nie spotkałam się z tak żałosnym zachowaniem dorosłej osoby.

Na stacji była jeszcze masa innych ludzi. Ja jednak postanowiłam już do nikogo nie podchodzić. Miałam bardzo słomiany zapał, więc kiedy coś nie szło po mojej myśli - poddawałam się.

Rzecz jasna, nie akceptowałam tego w sobie, ale mimo ogromnych starań nie potrafiłam wyzbyć się tej wady.

Tak więc z braku większego pomysłu na siebie usiadłam na ławce i spuściłam wzrok na swoje kolana. To głupie, ale owładnęło mną wtedy poczucie beznadziejności. Przecież zachowanie tej staruszki nie było moją winą. Mimo wszystko w jakiś sposób mnie to dobiło. Podejrzewam, że swój ogromny udział miał tu brak snu.

Nagle zrobiło mi się dziwnie ciemno przed oczami. Ciemność jednak szybko ustała i ustąpiła miejsca oślepiającej wręcz bieli.

- Skup się. Pomyśl o drodze, a dojdziesz tam gdzie pragniesz. Zaufaj intuicji - powiedział ten sam co zwykle kobiecy głos. Jednakże tym razem miałam wrażenie jakby dobiegał z oddali. Wydawał się też być przytłumiony.

Kiedy głos umilkł otworzyłam oczy, nie wiedząc nawet kiedy je zamknęłam. Zdezorientowana rozejrzałam się dokoła. Dalej byłam na stacji i siedziałam na ławce.

Gdy już cała moja świadomość powróciła zaczęłam sobie wyobrażać to, o co poprosiła mnie kobieta. Moja wyobraźnia wykreowała w mojej głowie chodnik w środku miasta, który ostatecznie doprowadził mnie do jakiejś kamiennej dróżki, która zaprowadziła mnie pod ogromny i piękny pałac.

Od razu wiedziałam, że to ten pałac. Nigdy wcześniej go nie widziałam, ale czułam że to dokładnie to miejsce jakiego szukam.

Postanowiłam zaufać temu przeczuciu. Wstałam z ławki, a moje nogi same doskonale wiedziały gdzie mają się udać. Szłam przed siebie z taką pewnością jakbym znała każdy najmniejszy zakamarek w tym mieście.

W końcu trafiam na miejsce. Szkoda tylko, że akurat w momencie, w którym ktoś napadł na zamek. Oto ja i moje niesamowite szczęście.

Chciałam odejść. Nie miałam pewności, że w środku zastanę Ninja. Ponownie jednak coś w mojej głowie nakazało mi wejść do środka, wiedząc że w środku znajdę tych, których szukam.

Nogi odmawiały mi posłuszeństwa, ale mózg uparcie nakazywał im wejść do pałacu. W końcu umysł wygrał. Wkroczyłam do jaskini lwa.

Wszędzie wokół panował rozgardziaz. Wszystko było zdemolowane. Nagle usłyszałam krzyki, dobiegające z innego pomieszczenia.

Ponownie chciałam zawrócić. I ponownie nie mogłam tego zrobić. To wszystko było naprawdę bardzo męczące.

Pobiegłam tam, gdzie usłyszałam krzyki. Stanęłam u progu sali tronowej. W środku stali chłopcy w moim wieku. Każdy miał inny kolor stroju. Zielony, czarny, czerwony, biały i niebieski. Była też dziewczyna w moim wieku, w szaro-niebieskim stroju. Ninja.

To byli naprawdę oni! Poczułam wtedy ogromną radość. Tak jakbym wygrała w jakimś wymagającym konkursie. Tak jakbym dokonała niemożliwego, a przecież to był dopiero początek.

Ninja stali w kręgu, w środku którego znajdowała się jakaś ubrana na czerwono postać. W ręku trzymała jakąś maskę, którą chwilę później przyodziała na twarz.

Nagle jej wizerunek się zmienił. Kreatura stała się wyższa, a w dodatku wyrosły jej cztery ręce. Zupełnie jak u... Lorda Garmadona.

Oblał mnie zimny pot. Słyszałam o słynnym Lordzie Garmadonie od najmłodszych lat. Na początku był zły do szpiku kości, ale potem mrok go opuścił, ustępując dobru. Jakiś czas temu zmarł jako bohater.

Mimo wszystko zobaczenie tych dwóch par rąk było przerażające. Nie tylko ze względu na historię o Lordzie Garmadonie, ale również na tę ich anormalność.

Ninja zaczęli atakować postać swoimi mocami żywiołów. Nie przyniosło to jednak żadnych skutków.

Widok bohaterów obrywajcych od jakiejś dziwnej kreatury stanowił dla mnie naprawdę szokujący widok.

W pewnym momencie, kiedy Ninja wciąż obrywali od zamaskowanej postaci moja świadomość zupełnie odpłynęła. Została tylko podświadomość. Wpadłam w trans.
Miałam dziwne wrażenie jakbym wyszła z własnego ciała. Jakbym to nie ja nim rządziła, a jedynie przyglądała z boku.

Bez zastanowienia ruszyłam w stronę Ninja i ich oprawcy. Zauważyli mnie.

- Uciekaj stąd! - krzyknęła do mnie dziewczyna.

Podejrzewałam, że była to Nya - Mistrzyni Żywiołu Wody.

Ja jednak jej nie posłuchałam, robiąc wtedy najdziwniejszą dotychczas rzecz w swoim życiu. Zaatakowałam postać w masce.

Rzecz jasna nie polegało to na tym, że rzuciłam się na nią z łapami. Nic z tych rzeczy. Ja użyłam do tego magii...?

Szczerze, to sama nie wiedziałam co to było. Po prostu w jednej chwili na moich dłoniach pojawiły się kule energetyczne, którymi cisnęłam we wroga Ninja.

Po wypuszczeniu tej mocy poczułam, że moja świadomość wraca. Poza tym byłam wycieńczona, tak jakbym właśnie wtoczyła ogromny głaz na sam szczyt najwyższego szczytu.

Przed oczami miałam mroczki. Krzyki Ninja i potwora słyszałam zdeformowane w taki sposób jakbym miała głowę pod wodę.

W końcu całkowicie opadła z sił runęłam na podłogę. Poczułam ból, wiedząc że będę mieć masę siniaków po tym upadku.

To była moja ostatnia myśl przed tym jak zemdlałam.

The vision • Kai SmithOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz