Will
Uwaga! Czytasz na własną odpowiedzialność.
- Jesteś pieprzonym idiotą i tchórzem. Obiecałeś! - warknął Ash, przykładając sobie lód pod oko.
- Możesz powiedzieć o mnie wszystko: że jestem tchórzem, że jestem złodziejem, ćpunem, czymkolwiek chcesz! Ale nie możesz mi kurwa powiedzieć że łamię dane słowo- Wypuściłem powietrze ze świstem, starając się uspokoić- Tylko dlatego, że chcę ją wywieść z daleka od tego gówna.
Ogień szalał pod moją skórą, a mięśnie napinały się do granic możliwości. Wstałem ze swojego miejsca, nie mogąc znieść ciśnienia w sobie. Jasne, kontrola.
- Camilli obiecałeś! Camilli! -Rzucił - Miała o wszystkim wiedzieć. Zbyt dużo razy była okłamywana, więc nie możesz jej tego zrobić po raz kolejny!
- Nie zmienię zdania. Za trzy godziny spotkamy się na placu i rozjedziecie się w odstępach. My wyjedziemy dziś w nocy.
- Nie wierzę... - Pokręcił głową - Po prostu w to kurwa mać, nie wierzę. - Warknął.
-Brad, zapakuj cały sprzęt. Nie wiadomo co będzie Wam potrzebne. W warsztacie mam nową broń. - Mówiłem nie zwracając najmniejszej uwagi na wściekłego i poczerwieniałego na twarzy Ashotna.
- Przestań! - wykrzyknął w końcu, ciskając torebką z zamarzniętymi kostkami na stół i i wstając ze swojego miejsca tak, aby znajdował się na równi ze mną. Pod lewym okiem formował mu się dość duży siniak i opuchlizna. Moja twarz z pewnością wyglądała podobnie. Czułem to specyficzne ciepło, pomimo lodu.
- Pamiętaj kto tu dowodzi, Ash.- powiedziałem.
Uniósł wysoko brew i aż cofnął się o krok. Jego twarz wyrażała ogromne zdziwienie. Może rzeczywiście przegiąłem, bo traktowaliśmy się tu normalnie. Bez tego całego "liderowania".
Chłopak kiwnął sztywno głową i bez słowa wyszedł z mojego domu głośno trzaskając drzwiami.
Przetarłem twarz dłońmi i głośno westchnąłem. Rzadko kłóciliśmy się z Ashem. Zawsze w trójkę: ja, on i Andrew, stanowiliśmy najlepszy skład. Rozumieliśmy się bez słów, jak bracia.
- Przemyśl to jeszcze Will... - mruknął Brad, podpierając się łokciami o blat.
- Nie ma po co. Wszystko ustalone.
-Ale przecież nie musisz być superbohaterem, nie możesz wszystkiego chronić i naprawiać...- zaczął na nowo mnie przekonywać. Jego głos był spokojny i ostrożny. Prychnąłem na jego "mistyczny" punkt widzenia.
- Will...- zaczął milczący od dotychczas Igor. Po jego tonie od razu poznałem, że znów będzie próbował przemówić mi do rozsądku.
- Nie! Wiem co robię. - przerwałem i wyszedłem. Oparłem się o ścianę i z zamkniętymi oczami czekałem aż wyjdą.
- To na prawdę silna dziewczyna. - powiedział ściszonym głosem Igor.
- Tak to prawda... ale może Will ma rację?
- Jesteś po jego stronie? - odparł trochę głośniej, ale zaraz się opamiętał. - Widziałeś jej zachowanie jak pokazałeś jej zdjęcie?
- Tu nie ma stron. - odpowiedział jeszcze ciszej. Z ledwością rozróżniałem słowa.
Wszedłem po schodach do swojej sypialni i spojrzałem na łóżko, które jeszcze przed chwilą zajmowała Camilla. Jest jedyną dziewczyną, w ogóle jedyną osobą, która w nim sypia, oprócz mnie.
CZYTASZ
What was once
Romance*w trakcie poprawek* Kawałek koloru na okładce nie jest przypadkowy. W życiu Camilli po śmierci brata wszystko stało się szare. Ten kolor to szansa na szczęście i na poznanie prawdy. Co jeśli Will Sheerman, przyjaciel jej zmarłego od roku brata zmie...