23. <Camilla>
Siedziałam właśnie na nudnej historii sztuki, kiedy poczułam się dziwnie. Zrobiło mi się nie dobrze. Niepokój... Jakby stało się coś... złego. Komuś ważnemu... Bliskiemu. Takie jakby złe przeczucie, któro później się potwierdziło....
W połowie lekcji zobaczyłam w okienku drzwi Aggie. Miała dziwną minę, pokazywała na telefon i wołała mnie do siebie. No ciekawe jak mam wyjść. Wzruszyłam ramionami i wskazałam głową na nauczycielkę. Podniosła palec do góry w geście "zaczekaj chwilę".
Rano jak dotarłam do szkoły odbyłyśmy poważną rozmowę, chciałam dowiedzieć się jak najwięcej o tym co się dzieje. Może ona coś wiedziała. W końcu spędzała z Peterem praktycznie każda chwilę. Ags opowiedziała mi więc...:
- Chłopaki są w gangu. Nie wiem co dokładnie robią, ale... no cóż, jest to na pewno nie legalne. Grozi Ci niebezpieczeństwo i dla tego chcą Cię chronić. Peter martwi sie o mnie... powiedział, że mnie kocha, i chociaż nie jestem zamieszana w ta sprawę, to będzie mnie ochraniał.
Więc nie mam pojęcia o co jej teraz może chodzić. Zostały mi jeszcze trzy lekcje. A za 25 min. dzwonek. Czy nie pozwoli mi w spokoju użalać się nad sobą?
W tym momencie usłyszeliśmy nerwowe pukanie, a później do klasy wpadła zziajana Aggie. Pani Elewina stała zszokowana pod tablicą, a w klasie rozległy się pojedyncze chichoty. Ag położyła ręce na kolanach i próbowała wyjaśnić o co chodzi.
- Cam... Camilla... musi jechać ze mną.... Jezu...
- Uspokój się skarbie. Usiądź, wody, Ella - przynieś wodę, a Ty siadaj! - nauczycielka zaczęła działać.
- Nie, nie, nie! Chyba coś się stało z moim bratem, nie wiem... Muszę jechać do szpitala... Camilla poprowadzisz, błagam Cię, nie dam rady.
- Ale co się stało? Coś poważnego? - zapytała Elewina.
- Nie wiem w ogóle czy to on. Dzieciaki z jego klasy grały w piłkę. Uciekła im, chłopczyk wybiegł... Oh... Błagam... - zaszlochała Aggie.
- Camilla! Jedźcie ostrożnie! Usprawiedliwię Was obie do końca dnia! - była cała w nerwach - Ostrożnie! - powtórzyła za nami.
Całą drogę pokonałyśmy w biegu. Otworzyłam szybko samochód przyjaciółki i wskoczyłam do środka odpalając go.
- Jest w szpitalu mojej mamy? - zapytałam przyspieszając do 100 km/h
- Zwolnij i zawróć. Jedź do domu Willa. - powiedziała już dużo spokojniejszym tonem.
Zjechałam na pobocze i odchyliłam głowę oddychając głęboko. O co w tym chodzi?!
- Aggie? Nie chodzi o Twojego brata, tak?
- Nie, nie o niego. - powiedziała cicho, spuszczając głowę.
- Więc o co chodzi? - szepnęłam spanikowana.
- Tylko spokojnie, ok?... - Zapytała kładąc mi ręke na ramieniu. Pokiwałam szybko głową. - Will został postrzelony. Peter powiedział, że mam Ci nawet nic nie mówić, bo Will się wkurzy. Wiesz jaki on jest. Kazał mi się Tobą zająć. Ale pomyślałam, że powinnaś wiedzieć....
- Prowadzisz. - szepnęłam spanikowana i wyskoczyłam z auta, prawie wywlekając z niego przyjaciółkę, by zamieniła się ze mną miejscami.
Przez chwilę jechałyśmy w ciszy. Każda zatopiona w swoich myślach... Kto go postrzelił? W jakie miejsce? Serce powoli rozsypywało mi się na małe kawałeczki. W mojej głowie momentalnie zaczęły pojawiać się obrazy Willa z kulką w brzuchu, głowie...Zacisnęłam mocno powieki próbując zatrzymać wyobraźnie i prawie nie słyszalnie szepnęłam:
CZYTASZ
What was once
Romance*w trakcie poprawek* Kawałek koloru na okładce nie jest przypadkowy. W życiu Camilli po śmierci brata wszystko stało się szare. Ten kolor to szansa na szczęście i na poznanie prawdy. Co jeśli Will Sheerman, przyjaciel jej zmarłego od roku brata zmie...