26

8.4K 492 31
                                    

26.

<< Camilla >>

- Derek? Co Ty tu robisz? - szepnęłam, kiedy chłopak oświetlił swoją twarz zapalniczką. 

<< Will >>

- Camilla ukradła Ci samochód? - wykrztusił Tom - następnego dnia, kiedy przyjechał z chłopakami, - wybuchając jeszcze głośniejszym śmiechem.

- Zamknij się! Jeśli dorwie ją Feder.... - Uderzyłem go z otwartej dłoni w tył głowy. Byłem już nieźle wkurwiony. Nie dość, że musiałem wracać pieszo do domu, bo telefon został w aucie, to jeszcze nie wiadomo gdzie ona pojechała, czy nic jej nie jest, czy ten sukinsyn jej nie dopadł.... i czy uda mi się jej wytłumaczyć wszystko na czas? 

- Wyluzuj Will... musi odpocząć. Przejedzie się gdzieś, wróci, wyjaśnimy jej wszystko. - Mruknął Peter nie podnosząc głowy znad telefonu. 

No cholera jasna mnie zaraz weźmie! 

- A gdyby na jej miejscu była Aggie? - warknąłem, na co od razu podniósł głowę i cały się spiął. - no widzisz. - Ash patrzył na nas z zamyślonym spojrzeniem, które po chwili zmieniło się w rozbawione. 

- Więc... - zaczął z tajemniczym uśmieszkiem- Camilla jest dla Ciebie kimś takim.... -zamyślił się a ja już wiedziałem o co mu chodzi, dlatego szybko podniosłem się z miejsca z zaciśniętymi pięściami - ... jak Ag dla Petera, wiesz Will... a ostatnio mówiłeś coś innego...

- Po prostu nie chcę,żeby to, co zrobił Andrew poszło na marne. - powiedziałem, ale przypatrywali mi się z uśmieszkami kiwając głową. - Pierdolcie się. - warknąłem. 

- Namierzymy ją za dwie godziny. Daj jej czas. - zabrał głos milczący do tej pory Teof. 

- Dzięki, stary. - powiedziałem i zniknąłem w łazience. Potrzebuję gorącego prysznica. 

Zdjąłem delikatnie opatrunek, który zrobiła mi Cam, oceniając ranę. Nie jest źle. Jeszcze kilka dni i nie będzie śladu. Wszedłem pod gorący strumień, a moje myśli były tak poplątane...Dwie godziny i zobaczę ją całą i zdrową - powtarzałem jak mantrę. Spłukałem pianę z włosów, wysuszyłem się i nasunęłam na siebie szare dresy. 

Siedząc na kanapie i próbując się skupić na meczu, który tak na prawdę gówno mnie obchodził, zerkałem co chwila na zegarek. Minęło dopiero pół godziny. Zwariuję. 

- Musimy wymyślić co zrobić z tą akcją.  - odezwał się Tom. 

- Może damy mu jakąś kartę przetargową... wiecie o co mi chodzi. - mruknął Teof. 

- Albo po prostu go zabijmy. - Ash wzruszył ramionami. 

- Karta... Tylko co Feder może mieć cennego? - zamyśliłem się, w ogóle nie biorąc pod uwagę słów Asha, który opadł na kanapę mrucząc ciche ' i tak ktoś w końcu go kropnie'.

- A co ze 'Strzeżonym'? - Zapytał Brad. - Ja już swoje wykorzystałem, ale wy... może któryś oddałby to miejsce... - Brad jest z nas najstarszy. Stracił swoją żonę w wypadku. To na nią wykorzystał 'Strzeżonego', co było na prawdę straszne, bo zginęła dwa tygodnie po tym. Od tamtej pory nie bierze czynnie udziału w akcjach. Nie wiadomo do końca dlaczego. To człowiek zagadka. 

- Przecież to jedna osoba na całe życie! Nie wiadomo kiedy będzie to potrzebne. Wychodziliśmy z gorszego gówna bez tego. - powiedział Teof. 

- Gdyby Andrew nie odszedł z gangu miałaby ochronę. Wiecie... nietykalność krwi tyle że teraz... A Feder będzie się mścił do końca. - dodałem. 

What was onceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz