16

8.5K 466 47
                                    

16. <Will>

        Wracając do domu przejechałem trzy razy na czerwonym świetle, a to wszystko przez pewną małą, seksowną, ale i wredną dziewczynę. Camillę. Zrozumiała źle moje słowa. Nie chciałem jej obrazić. W pewnym sensie chciałem ją chronić. Obiecać, że to się nie powtórzy, chociaż ja sam tego bardzo chciałem.  ... te nogi Jezu! Te usta! Cholera! Będzie mandat. Fotoradar właśnie zrobił mi zdjęcie. 

Zaparkowałem auto w garażu obok innego samochodu. Mam gościa. Asha. Wspaniale, będzie kazanie. Jestem przywódcą  naszej piątki, ale to zawsze on zachowuje powagę i rozsądek. Ja jestem zbyt impulsywny. 

Wchodzą po schodach widziałem jego majaczącą się sylwetkę. Otworzyłem drzwi kluczem i gestem zaprosiłem do środka. Bez słowa wszedł i usiadł na kanapie w salonie. Zająłem miejsce na przeciwko niego i czekałem na to, co powie. Patrzył mi prosto w oczy, jakby próbował coś z nich wyczytać. 

- Wiedziałem, że tak będzie... - rzekł w końcu.

- Jak? 

- Miałeś ją chronić, a nie pieprzyć. - Powiedział wyraźnie rozbawiony. 

- Nie piepszę jej. - mruknąłem, nie patrząc w jego stronę. 

- Inaczej to wyglądało. 

- Może i wyglądało.... - zacząłem.

- Pasowalibyście do siebie. - Przerwał mi.

- Przecież to jeszcze dziecko, nie jestem pedofilem Ash. - prychnąłem. 

- Dziecko? Ile ona ma lat? Już dawno przestała nosić warkoczyki i różowe sukieneczki, Will. 

-Wiem! - podniosłem nieco głos. 

- Pamiętaj, że nie możesz jej przelecieć. Jak nie chcesz się angażować w związki - tu zrobił cudzysłów - to lepiej żeby do niczego takiego nie doszło, stary. Dobrze Ci radzę.

- Nawet nie miałem zamiaru... - zacząłem, ale sam wiedziałem, że kłamię, więc nie dokończyłem słowa.

- W sumie... to by ułatwiło sprawę... 

- O czym Ty pierdzielisz?! 

- O chronieniu jej. No bo zobacz.... Mógłbyś sprawić, żeby Ci zaufała... Bylibyście razem - tu zrobił w powietrzu cudzysłów - pod pretekstem spędzania z nią czasu, chronił byś ją, przed Federem. On coś kombinuje. Wiem to. Na pewno nie zostawi tej roboty 'tak o' nam. 

- Ja... nie wiem, czy to dobry pomysł, stary...

- Boisz się, że wpadniesz? Że się ZA - KO - CHASZ ? - zadrwił, a ja nie byłem już taki pewien.

- Ja? W niej? - prychnąłem, udając obrzydzenie.

- Cóż... Tak, jak mówiłem, pasowalibyście do siebie. Może utarła by ten Twój trudny charakterek, a patrząc na to co Wy tam wyprawialiście....

- Zamknij się - warknąłem, wywołując u mojego towarzysza napad śmiechu. 

- Dobra. Czyli to mamy załatwione. Mogę pogadać też z chłopakami, żeby ją pilnować. Ktoś będzie ją zawsze obserwował. O! Możemy rozstawić też kamery... - rozkręcał się Ash. On uwielbia takie akcje. 

- Przystopuj stary. - mruknąłem, na co przewrócił tylko oczami.

- To jak? Odpowiada Ci taki układ? - zapytał wyciągając rękę.

- Nie bardzo - powiedziałem cicho, ale przybiłem pionę.

- Dobra, to może piwo? - zaczął się ze mną droczyć, widząc, że nie mam na nic ochoty. 

What was onceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz