Camilla
Zdezorientowanie grążyło w mojej głowie, kiedy powoli otwierałam oczy. Wciąż zmęczona, może nawet bardziej niż wtedy, kiedy kładłam się spać... Kładłam się... tak na prawdę nie pamiętam kiedy zasnęłam. Jego ramiona szczelnie oplatały moje ciało, wydawać by się mogło, że bał się, abym nie uciekła. Półleżałam na nim, bo szerokie jednoosobowe łóżko, to wciąż jednoosobowe łóżko. Zsunęłam się z Willa, jakkolwiek to brzmi, starając się go nie obudzić. Od razu przyciągnął mnie do siebie i ułożył głowę w zagłębieniu mojej szyi. Czułam jego oddech na swojej skórze i lekki zarost, który delikatnie łaskotał z każdym jego oddechem.
- Nawet nie wiesz, jak dobrze jest móc Cię dotykać. - mruknął w moją szyję i przejechał po niej nosem w taki sposób, że zadrżałam.
- Nie śpisz...
- Nie śpię. - odparł, mocniej przyciskając mnie do siebie i całując w obojczyk. Spięłam się lekko, co od razu zauważył- Camilla, popatrz na mnie. - poprosił z nutą niepokoju w głosie.
Spojrzałam w dół, natrafiając na ciemne tęczówki. Will oparł się na łokciu tak , że teraz nasze twarze były na tej samej wysokości. Wyciągnął rękę i gładząc mój policzek wpatrywał się we mnie.
- Żałujesz? - zapytał cicho. - Jeśli tak, to powiedz. Obiecuję, że nie dotknę Cię nigdy więcej...Nie powinienem był... - patrzył tak, jakby czekał na wyrok. Nie chciałam więcej tego słuchać.
- Nie. - Przerwałam mu. - Nie żałuję niczego. - powiedziałam pewnie. - A Ty?
Nie odpowiedział. Wciąż wpatrywał się we mnie, próbując zapamiętać każdy, nawet najmniejszy szczegół. Niespodziewanie pochylił się do przodu i dotknął swoimi ustami moich warg. Najpierw delikatnie, a potem z rosnącą pasją. Uznałam to za wymowną odpowiedz. Jak bardzo się myliłam? Przejechał językiem po mojej dolnej wardze, a potem był już w moich ustach. Gorący, niecierpliwy, ale wciąż delikatny. Will pochylił się tak, że opadłam na poduszki, a sam zawisł nade mną, nie przerywając pocałunku. Jedną ręką chwycił za moje udo i uniósł nogę tak, że oplotłam go w pasie. Obydwoje oddychaliśmy szybko i ciężko, kiedy w końcu oderwaliśmy się od siebie.
- Musimy jechać. - powiedział, a jego głos był zachrypnięty z podniecenia.
Moje policzki zaczerwieniły się na to, w jakiej pozycji się znajdujemy. Ktoś mógłby powiedzieć, że to dziwne, patrząc na to, że wczoraj uprawialiśmy seks. Ale wczoraj, kiedy teraz o tym myślę, to było jak sen. Niemożliwe, ale chciałoby się, żeby było realne. I wbrew moim myślom, było prawdziwe.
Will pocałował mnie w policzek i wstał z łóżka, a ja podparłam się na łokciach i obserwowałam go. W samych bokserkach poszedł w kierunku łazienki, kiedy był już przy drzwiach, odwrócił się i uśmiechną smutno w moją stronę.
Opadłam na poduszki i zakryłam twarz dłońmi. Po chwili usłyszałam szum wody. Byłam wyczerpana całą podróżą, myślą, że mogę znów stracić Andrewa, przed tym jak go odzyskam. Nigdy nie powinien był wyjeżdżać. Moje myśli przerwała wibracja telefonu Willa. Sięgnęłam po niego, sprawdzając kto dzwoni. Ash. Gwałtownie siadając, bez zastanowienia odebrałam i przyłożyłam telefon do ucha. Adrenalina krążyła w moich żyłach, kiedy ze strachem czekałam na to, co powie.
- Will, wiem, że miałeś ją wywieść, ale mamy kłopoty. Chyba ich znaleźliśmy. Jest ich za dużo. Sami nie damy rady. - mój przyjaciel wyrzucał z siebie słowa w ekspresowym tempie.
- Ashton? - zapytałam zdezorientowana i przerażona.
- Camilla? Cholera. W sumie... Daj mi szybko Willa. - powiedział i w tym samym momencie ten, o którym mowa wyszedł z łazienki, ubrany tylko w szare, dresowe spodnie, wycierając mokre od prysznica włosy.
CZYTASZ
What was once
Romance*w trakcie poprawek* Kawałek koloru na okładce nie jest przypadkowy. W życiu Camilli po śmierci brata wszystko stało się szare. Ten kolor to szansa na szczęście i na poznanie prawdy. Co jeśli Will Sheerman, przyjaciel jej zmarłego od roku brata zmie...