Will
Mój mózg pracuje na wolnych obrotach ze względu na wypity alkohol, ale ja pierdolę- to Camilla. Próbowałem poderwać i może nawet przelecieć młodą Harrison! A teraz stoję i patrzę w jej zielone oczy, niezdolny powiedzieć nic sensownego. Nie poznałem jej z daleka i nie miałem pojęcia, że bywa w takich miejscach jak to. Czy nie jest przypadkiem za młoda?
Kiedy jeszcze siedziałem przy jednym ze stolików razem ze znajomymi, podszedł do nas Peter. Powiedział, że poznał fajną dziewczynę i dziś się z nią tu umówił. Oczywiście chcieliśmy ją poznać, ale chyba bał się, że narobimy mu przypału i pewnie by tak było. Dlatego złożył jeszcze raz życzenia Ashowi i wmieszał się w tłum w poszukiwaniu swojej laski i jej przyjaciółki.
Od razu pomyślałem, że może poznam jej koleżankę i troszkę się zabawię. Wychyliłem więc kolejny kieliszek i ruszyłem zaraz za nim. Z daleka dziewczyna wyglądała niesamowicie seksownie, w czarnej odważnej sukience. Stała i patrzyła na obściskującą się dwójkę.
- Sory, nie poznałem.... - powiedziałem, jednak nie dane mi było skończyć. Nie miałem zamiaru za nic jej przepraszać, dlatego sam byłem zdziwiony co wyszło z moich ust.
- Tak, wiem. - Musiałem patrzeć na ruch jej czerwonych ust, by pomóc sobie w zrozumieniu wypowiadanych przez nią słów. Miała bardzo ładne usta...
- Nigdy bym.... - Zacząłem, ale znów nie dała mi skończyć.
- Wiem! - Z zaskoczonej miny, jej twarz przybierała zdenerwowany wyraz. Jej policzki lekko zaczerwieniły się, a ja miałem ochotę ich dotknąć. - Nie zbliżyłbyś się do mnie, bo się mnie brzydzisz. Wiesz ile razy już to od Ciebie słyszałam? Miliony - ostatnie słowo niemal krzyknęła, ale opamiętała się w ostatnim momencie, nerwowo rozglądając się po bokach. Odwróciła się na pięcie i tak po prostu odeszła.
Stałem jak wmurowany obserwując jak znika w tłumie lekko chwiejnym krokiem na wysokich szpilkach, zupełnie nieświadomie sprawiając, że wielu facetów obejrzało się za nią. Wciąż zdumiony wróciłem do stolika i opadłem na kanapę, która pod moim ciężarem cicho stęknęła.
- I jak? Nie chciała Cię? - zapytał Ash śmiejąc się głośno.
Puściłem jego pytanie mimo uszu, spoglądając na Petera. Na jego kolanach siedziała rudowłosa dziewczyna i śmiała się cicho opierając głowę na jego ramieniu. Chyba wyczuła zmianę atmosfery przy stoliku lub moje spojrzenie, bo wyprostowała się lekko i zmarszczyła brwi. Wreszcie jej oczy spotkały się z moimi i nieświadomie otworzyła usta, jednak nie wydobył się z nich żaden dźwięk.
Mimo, że na parkiecie była zbyt zajęta Peterem i przeoczyła moment spotkania mojego i Camilli, to jestem pewnie, że w jej małej główce trybiki połączyły fakty i dały jej niezły obraz tego, jak ów spotkanie mogło wyglądać. Najlepsze przyjaciółki mówią sobie przecież o każdym wyjściu do toalety.
- W.. Will? Cholera! Nie wiedziałam, że się znacie? - zapytała cała spięta.
-Tak. - odpowiedział za nas dwóch, drapiąc się po głowie. Był skrępowany tym, że się przyjaźnimy? Przecież to kolejna, głupia laska. Przewróciłem oczami na całą dramatyczność tej sytuacji. Nie pierwszy i raczej nie ostatni raz miała miejsce taka sytuacja.
Aggie nic już więcej nie powiedziała, tylko wyciągnęła telefon i wybrała czyjś numer. Odkręciła się od nas plecami i zatkała ucho z drugiej strony ręką. Jak zakładałem dzwoniła do niej. I nie pomyliłem się.
-Cam, wszystko ok? - zapytała zaniepokojona dziewczyna. Starała się rozmawiać dyskretnie, jednak musiała przekrzyczeć muzykę. Nie słyszałem oczywiście jaką odpowiedź uzyskała, ale dało się zauważyć jak rozluźnia się.
- Jak chcesz, to mogę do Ciebie wpaść, nie ma żadnego problemu. Peter zrozumie.... Dobrze, tylko obiecaj mi coś. Nie jedź tam, ok? Piłaś, jeszcze by tego brakowało, żebyś zabiła się przez tego dupka. - wypowiadając ostatnie słowo odwracała się powoli w stronę stolika.
Nie miałem ochoty dłużej siedzieć ze znajomymi, którzy starali się wciągnąć i zabawić każdego rozmową. Nie, jeśli cały czas byłem bombardowany oskarżycielskim spojrzeniem Anges, czy Agies. Nie mam pojęcia, ale była bardzo irytująca. Szczególnie, że za sprawą jej wzroku przed oczami widziałem twarz Camilii i jej pomalowane na czerwono usta.
Muszę zapalić.
Wychodząc na zewnątrz zastanawiałem się gdzie miałaby jechać. I co było takie niebezpieczne? Dopalając papierosa widziałem pożądliwe spojrzenia rzucane przez kobiety w moją stronę. Może uczynię, którąś z nich ogromną szczęściarą... i pozwolę, żeby mogła sprawić mi przyjemność?
Jedna z nich w końcu odważyła się do mnie podejść. Przejechała palcem wskazującym po moim torsie przechodząc obok mnie i chwytając za rękę. Zostałem pociągnięty w stronę toalet. Dziewczyna przyssała się do mnie jak glonojad i popchnęła na umywalkę. O nie, tak nie będzie. Odsunąłem ją od siebie i zmierzyłem wzrokiem. Jej obraz delikatnie mi się zamazywał, ale zdołałem dostrzec jej kusa bluzkę, z której piersi aż wylewały się na zewnątrz, błagając o uwolnienie. Jednak zamiast jej twarzy po raz kolejny zobaczyłem Camillę. Aż odskoczyłem, mrugając szybko. Obraz zniknął, a przed sobą zobaczyłem z powrotem cycatą blondynkę.
Byłem pewien, że tego wieczoru jeszcze niczego nie paliłem...
- Co jest kocie? - spytała, kładąc rękę w miejscu rozporka i próbując rozpiąć go, co utrudniały jej długie paznokcie.
- Nie tym razem. - Odepchnąłem jej rękę i wyszedłem.
- Pieprzona cnotka! - usłyszałem jeszcze za sobą jej skrzekliwy głos. Co się ze mną do cholery dzieje?
Wypiłem jeszcze kilka kolejek z chłopakami, chcąc całkowicie się upić i zatracić w cudownym stanie nieważkości jaki zaraz będzie mi dany. Aggie siedząca na kolanach Petera nadal od czasu do czasu na mnie spoglądała. W którymś momencie nie wytrzymałem i zapytałam, a raczej warknąłem:
-Co?
Zostaliśmy we dwójkę przy stoliku. Chłopaki poszli kogoś wyrwać, a Peter przynieść kolejną butelkę wódki.
- Zastanawiam się, jak możesz być takim dupkiem. - odpowiedziała chłodno.
- O co Ci chodzi? - przewróciłem oczami na jej obelgę.
- Co jest takiego w Camili, że jej nienawidzisz? Wiesz ile przeszła, do cholery. Byłeś przyjacielem Andrewa! Jego śmierć nic dla Ciebie nie znaczy? - wybuchła.
- Nic nie rozumiesz. - Odpowiedziałem, patrząc na Petera, który przyniósł alkohol i nawet nie zdążył odstawić tacy na stolik, kiedy chwyciłem w palce kieliszek i przechyliłem jego zawartość.
Za Ciebie Andrew, jeszcze się spotkamy przyjacielu.
***
Skomentuj i zostaw gwiazdkę ~'D
CZYTASZ
What was once
Romance*w trakcie poprawek* Kawałek koloru na okładce nie jest przypadkowy. W życiu Camilli po śmierci brata wszystko stało się szare. Ten kolor to szansa na szczęście i na poznanie prawdy. Co jeśli Will Sheerman, przyjaciel jej zmarłego od roku brata zmie...