wojna (rozdzial 37)

15.1K 491 333
                                    

-możesz się kurwa ogarnąć? - warknąłem na Oscara który z każdym ruchem był coraz bardziej agresywny

wysiedliśmy z samochodu i szliśmy prosto do dawnego mieszania Roberta. Nawet nie mieliśmy pewności czy on dalej tak przebywał

Oscar ciagle się rzucał i był dosyć agresywny. Był zły na niego, na mnie i na Noemi

-skończ! - krzyknąłem gdy po raz kolejny oberwałem od tego chuja w żebro

-jak mogłeś - warknął - kurwa jak mogłeś ją tknąć! To moja siostra!

-a możemy później? - westchnąłem spokojnie - najpierw ją kurwa znajdź a potem praw kazania proszę cię!

blondyn pokręcił lekceważąco głową i splunął na chodnik

Następnie stanęliśmy przed budynkiem w którym kiedyś odbywały się spotkania ćpunów. Tu poznałem Oscara..

-właź - warknął - idziesz pierwszy

pokręciłem głową i poszedłem. Gdybym się sprzeczał to pewnie i tak by mnie tam siłą wepchnął

weszliśmy do budynku który był bardzo stary. Jebało na kilometr szczochami i innym gównem

gdy oboje stanęliśmy przed mieszkaniem w którym kiedyś urzędował Robert chwile sie zawahaliśmy

-a jak on tu nie mieszka? - zapytałem spokojnie

-jebie mnie to - bąknął Oscar i zaczął
walić w drzwi jak pojebany

cisza

sekundy mijały a tam ciagle cisza

-kurwa - westchnął - nasza matka zawału dostanie jak sie dowie ze Noemi ktoś porwał

-ogar dupe - prychnąłem - przecież ten deb.. - nie dokończyłem bo drzwi nagle stanęły przed nami otworem

w drzwiach stał dumny Robert. Nie był sam bo było słychać głosy innych mężczyzn

-ty jebany chuju - zaczął agresywnie Oscar od razu rzucając sie na blondyna

oberwał w nos kilka razy a potem 3 innych chłopaków rzuciło sie na nas

i tak rozpętała sie wojna

NOEMI POV:
-siadaj mała suko - krzyknął podstawiając mi krzesło pod tyłek jeden z kolegów Roberta

powiedzieli ze mój brat podjechał z kimś. Miałam nadzieje ze był to Harry..

przy nim czułam się bezpiecznie

jęknęłam z bólu i przywarłam do krzesła na którym mnie posadzili

w buzi miałam jakąś szmate która nie pozwalała mi mówić a ręce miałam związane z tylu

kilka minut później rozległ się dzwonek do drzwi

chłopaki zaczęli się cieszyć a Robert poszedł po cos do salonu

3 chłopaków stało obok mnie i bacznie mnie obserwowali

Robert wrócił trzymając w ręku.. broń? On miał broń!

westchnęłam spanikowana i zaczęłam się agresywnie ruszać na krześle starając się wydostać

lecz wszystko na marne bo jeden z chłopaków podszedł do mnie i mnie spoliczkował

łzy zaczęły napływać mi do oczu. Nie mogłam ich już powstrzymywać szczególnie po tym

Robert schował broń i otworzył drzwi z szerokim uśmiechem

poznaliśmy się przez brataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz