definicja milosci (rozdzial 40)

15.2K 440 409
                                    

Harry zabrał mnie do jakiegoś taniego klubu

powiedziałam mu ze muszę się odstresować i chce o wszystkim zapomnieć

zgodził się, tak jakby jutra miało nie być

wypiłam może trochę za dużo

delikatnie mówiąc ledwo trzymałam się na nogach

bawiłam się dosyć dobrze przez jakieś 2 godziny. Harry pozostawał trzeźwy i nic nie pił

widziałam ze wyjął telefon i zadzwonił do kogoś. Był bardzo agresywny rozmawiając i ta rozmowa zdecydowanie nie należała do najmilszych

-dziewczyno - mruknął kiedy sięgałam po kolejnego szota wódki - wystarczy już misiak - złagodniał

złapałam kieliszek drżącymi rękoma i gdy chciałam go przechylić by wyzerować zawartość cała ciecz została rozlana. Ktoś szturchnął mnie dosyć agresywnie

-chyba powiedział ze masz nie pić - usłyszałam dobrze mi znany głos zza pleców

-już? Pożegnałeś sie?! - warknął gdzieś z tylu - a teraz pozwól ze zabiorę swoją siostrę

wstałam z miejsca i zmierzyłam wzorkiem mojego brata który był naprawdę wkurwiony. Miał usta zaciśnięte w wąską linie a jego dłonie zaciskały się w pięści

-nie - prychnął Harry - ty jej to powiesz

-jesteś jebanym idiotą - rzucił Oscar nie zwracając na mnie uwagi

wtedy niezauważalnie wyminęłam chłopaków którzy i tak byli zajęci agresywną wymianą zdań i poszłam przed siebie

mieli mi cos powiedzieć?

moja głowa parowała od nadmiaru informacji. Za dużo się dzisiaj działo

nikt nawet nie zauważył gdy opuściłam budynek i wyszłam na świeże powietrze

wolałabym poznać najgorszą prawde niż żyć w kłamstwie ale maj braciszek wybrał to drugie

Nikt mi nic nie mówił a każdy miał do mnie pretensje

Harry również cos ukrywał. On był dziwny od jakiegoś czasu

usiadłam na murku przed klubem i obserwowałam jak ludzie w różnej grupie wiekowej wchodzili lub wychodzili z klubu

nikt nie zwracał na mnie szczególnej uwagi bo każdy był zajęty sobą

-masz szluga? - usłyszałam nagle czyjś głos za sobą

podskoczyłam w miejscu i z opóźnionym refleksem spojrzałam w kierunku głosu który do mnie mówił

obok mnie stał młody, wysoki brunet który zdecydowanie był wstawiony

pokręciłam głową zaprzeczając. Nie miałam przy sobie nic

brunet pokręcił głową i mruknął cos niezrozumiałego. Odchodząc ode mnie potknął się o jakiś kamień i przeklinając pod nosem wpadł prosto na mnie. Jego ręka spoczęła chwilowo na moim kolanie podtrzymując go przed upadkiem

-sory - wymamrotał i podniósł się. Spojrzał bliżej na moją twarz i uśmiechnął się - cos cię dręczy prawda?

-a bo ty jesteś psychologiem - bąknęłam starając się opanować swój alkoholowy odruch śmiania się z wszystkiego

-nie ale mnie nie znasz wiec możesz mi się wygadać - rzucił i ściągając z mojego kolana swoją dłoń usiadł obok

-a czy ty nie szukałeś papierosa przed chwilą? - wypomniałam mu starając się go spławić

poznaliśmy się przez brataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz